poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 25

Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Scarlett jeszcze spała, więc skorzystałam z okazji i poszłam pod prysznic. Przez dłuższą chwilę relaksowałam się gorącą wodą. Po wyjściu ubrałam bieliznę, narzuciłam na siebie szlafrok i zawiązałam ręcznik na mokrych włosach. Kiedy weszłam do pokoju, o mały włos nie podskoczyłam ze strachu. Na sofie siedział Harry i gapił się na mnie z głupawym uśmieszkiem.
-Co ty tu robisz? - rzuciłam wściekła - masz własny pokój.
-Ale u was są lepsze widoki - powiedział i poruszył brwiami.
-Bardzo śmieszne Styles - syknęłam - wynocha.
-Wyrzucasz mnie? - udał obrażonego.
-Tak. Wyjdź!
W końcu wstał z łóżka i podszedł do drzwi.
-Jesteś pewna, że..
-Tak! - przerwałam mu.
-Dobra już dobra, ale ja tu wrócę!
Rzucił mi ostatni uśmiech i wyszedł. Wyjęłam ciuchy z szafy i wróciłam do łazienki się ubrać. Poza tym umalowałam się i uczesałam. Kiedy wróciłam do pokoju, Scarlett siedziała na łóżku z telefonem w ręce.
-Coś nie tak? - spytałam i usiadłam koło niej.
-Dzwonił ojciec. Zaprasza mnie do siebie.
-To świetnie!
-No nie wiem.. nie mogę jechać do Wolverhampton. Co z Sue? i mamą? i Zaynem?
-Przesadzasz. Przecież to tylko kilka dni!
-No nie wiem.. muszę nad tym pomyśleć.
Wstała z łóżka i poszła pod prysznic. Siedziała tam zdecydowanie dłużej ode mnie. Wyszłam na balkon żeby sprawdzić jaka jest pogoda. Świeciło słońce i wiał lekki wiatr, co było dziwne jak na tę porę roku. Oparłam ręce na balkonie i wpatrywałam się w niebo. Mimo wczesnej pory, pod hotelem stała już duża grupka dziewczyn. Uśmiechnęłam się na ten widok. Naprawdę podziwiałam fanki, które od rana stały pod hotelem i czekały na swoich idoli, których prawdopodobnie miały nie zobaczyć. W tym momencie jedna z nich odwróciła się w moją stronę. Po chwili patrzyły na mnie już wszystkie i zaczęły do mnie machać. Odwzajemniłam gest i przez chwilę po prostu do siebie machałyśmy. Ostatnio razem ze Scarlett pojawiałyśmy się na okładkach gazet dla nastolatków, a nasze imiona wymieniane były w artykułach o One Direction. Scarlett jako dziewczyna Zayna, a ja jako przyjaciółka zespołu. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział mi, jak będzie wyglądało moje życie, wyśmiałabym tę osobę prosto w twarz. A jednak moje wielkie marzenie o poznaniu chłopaków się spełniło. W końcu wróciłam do pokoju. Scarlett stała przed lustrem i układała włosy.
-Ashley, please, pomóż mi - powiedziała do mnie.
Wzięłam od niej prostownicę i szczotkę i zaczęłam prostować jej włosy. Kiedy skończyłyśmy, posłałyśmy łóżka i poszłyśmy do chłopaków. Drzwi otworzył nam Harry i znowu głupio się do mnie uśmiechnął. Wystawiłam mu język i razem ze Scarlett weszłyśmy do środka. Panował tam istny chaos. Pościel była porozrzucana po podłodze, krzesła były poprzewracane, sofa leżała na oparciu, lodówka stała pusta i wszędzie walały się ich ciuchy.
-Boże, co wyście robili?! - krzyknęłam.
-A nic wielkiego - Louis machnął ręką - zaraz tu posprzątamy.
-Jakoś sobie tego nie wyobrażam - powiedziała Scarlett tuląc się do Zayna - nawet takie rzeczy jak mop czy miotła w waszych rękach są niebezpieczne.
-Wątpisz w nas kochanie? - spytał Zayn i przyjrzał jej się z uśmiechem - przecież my jesteśmy profesjonalistami!
Razem ze Scarlett prychnęłyśmy śmiechem i usiadłyśmy na krzesłach zakładając nogę na nogę.
-W takim razie bierzcie się do roboty - powiedziałam - my bardzo chętnie popatrzymy na te wasze zmagania.
-Jesteście okropne, wiecie? - powiedział Liam.
-Tak, wiemy Liamku - powiedziała słodko Scarlett - a teraz do roboty.
Niall zniknął za drzwiami i po chwili wrócił z dwoma miotłami i mopem. Zabawnie było patrzeć jak doprowadzają pokój do porządku. Szło im to naprawdę wolno. Cały czas się śmiali i wygłupiali wciągając w to nas. Zaczęli tańczyć z miotłami a mop służył im za gitarę. Po chwili całkiem zapomnieli o sprzątaniu i wydurniali się na maksa. W końcu pokój wyglądał gorzej, niż za początku.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i do pokoju weszło trzech ochroniarzy.
-Koniec laby panowie - powiedział jeden z nich - za godzinę widzimy się przy recepcji i jedziemy na próbę generalną.
-Nic się nie martw Dave - powiedział Harry i poklepał go po plecach - będziemy na pewno.
Po ich wyjściu chłopaki poszli się ubrać a my ustawiłyśmy poprzewracane meble.

*kilka godzin później*

Byliśmy na auli koncertowej. Chłopaki ćwiczyli piosenki, sprawdzali nagłośnienie, ćwiczyli kroki i przy okazji rozmawiali z kilkoma dziewczynami, które stały pod sceną. Na zewnątrz stało już mnóstwo fanów a w środku roiło się od ochroniarzy. Miałyśmy miejsca zaraz pod sceną i mogłyśmy wchodzić za kulisy. 
W końcu wybiła godzina 20:00. Cała aula zapełniona była po brzegi, a my dostałyśmy ochroniarza, "w razie czego", jak powiedział Liam. Zespół zaczął grać pierwsze takty piosenki "Na na na" i zespół wyszedł na scenę. Fani zaczęli piszczeć, skakać i śpiewać razem z nimi. My nie byłyśmy gorsze i robiłyśmy dokładnie to samo. Po trzech piosenkach Harry gestem ręki uciszył wszystkich i w pomieszczeniu zapanowała kompletna cisza. Reszta chłopaków stanęła za nim, a on wyszedł na środek sceny i powiedział:
-Tutaj w obecności was wszystkich, chciałem ogłosić coś ważnego. W moim życiu jest osoba, na której bardzo mi zależy, ale do tej pory bałem się jej to powiedzieć. Po prostu nie miałem odwagi. Ashley Ward - zwrócił się do mnie i oświetlił mnie wielki reflektor - kocham cię. Naprawdę bardzo cię kocham i chcę, żebyś była kimś więcej, niż przyjaciółką. 
Poczułam jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej. Stałam tam kompletnie zaskoczona i sparaliżowana. Otworzyłam usta, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć. Słowa uwięzły mi w gardle. Harry patrzył na mnie z wyczekiwaniem, ale wciąż nic nie mówiłam. 
-A ta piosenka, jest specjalnie dla was. Scarlett Evans i Ashley Ward! - krzyknął Zayn i zaczęli śpiewać "Everything about you".
Harry ciągle na mnie patrzył, a ja nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia. I popełniłam wielki błąd. Uciekłam.  Po prostu, uciekłam. Nie patrząc na nikogo wybiegłam z auli i zatrzymałam się dopiero na zewnątrz. Musiałam to sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Zrobił to. Powiedział, że mnie kocha przed tysiącami fanów. I zdałam sobie sprawę z tego, że ja też go kocham. I to nawet bardzo. Nie wiem, dlaczego uciekłam. Po prostu nie wytrzymałabym tam dłużej, gdy wszyscy czekali na mój ruch. Było stanowczo za dużo ludzi. I w tym momencie zrozumiałam, jaka jestem głupia. On wyznał mi miłość, a ja wzięłam nogi za pas i uciekłam. Idiotka! Wiedziałam jedno. Musiałam to naprawić. 
Kiedy koncert się skończył, podeszłam do tylnych drzwi, przez które można było wyjść i czekałam, aż ktoś się zjawi. Wiedziałam, że po koncercie chłopaki lubili sobie pogadać, więc byłam cierpliwa. W końcu drzwi się otworzyły i stanęłam twarzą w twarz z Harrym. Na jego twarzy widniało wielkie rozczarowanie i smutek, a w oczach miał łzy. Coś ścisnęło mnie za serce. Podeszłam do niego i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ujęłam jego twarz w dłonie i czule pocałowałam. Na początku był zaskoczony, ale w końcu odwzajemnił mój pocałunek. 
-Też cię kocham - szepnęłam kiedy nasze usta się rozłączyły - nawet nie wiesz jak bardzo.
Przytuliłam się do niego mocno i mogłabym tak stać dosłownie całą noc. A nawet całe życie..

_________________________
Wyjątkowo krótki, ale obiecuję, że następny będzie długi ;)
Jak wam się podoba? Macie jakieś uwagi? 
Piszcie! Czekam :) 

1 komentarz: