wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 15

Kiedy dom Scarlett zniknął mi z oczu, zapaliłem papierosa. Potem 2 następne. Próbowałem zerwać z tym nałogiem, ale kiepsko mi to wychodziło. Niall miał ten sam problem, ale on przynajmniej potrafił się hamować. Ja nie bardzo. Już chciałem wyciągnąć następnego, gdy coś przykuło moją uwagę. A raczej ktoś. Pod sklepem z biżuterią stała Chelsea z jakimś facetem. A na domiar złego się całowali. I nie zwracali na nic uwagi, bo byli zbyt zajęci sobą. Rozpoznałem tego kolesia. To był David Weider, szkolny macho i kapitan drużyny futbolowej. Moja wściekłość sięgnęła szczytu. Kompletnie straciłem nad sobą panowanie. Podszedłem do nich szybkim zdecydowanym krokiem i oderwałem ich od siebie. Walnąłem Davida w twarz tak, że zatoczył się do tyłu i wściekłym wzrokiem spojrzałem na przestraszoną Chelsey.
-Zayn.. ja..
-Daruj sobie kurwa! - wrzasnąłem - więc tak sobie ze mną pogrywasz?! Myślałaś, że się nie dowiem, co? Niespodzianka!
-Ale kochanie..
-Nigdy więcej tak do mnie nie mów - syknąłem - z nami koniec.
-Ale..
-Pierdol się!
Odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę. Słyszałem jak Chelsea woła moje imię, ale miałem ją daleko w dupie. Zrozumiałem, że ona tak naprawdę nic dla nie nie znaczy. I już wiedziałem, co powinienem zrobić.
Szybkim krokiem wszedłem do domu i trzasnąłem drzwiami. Na schodach stał Harry i patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
-Co z tobą? - spytał.
-Zerwałem z Chelsey - syknąłem - i bardzo się z tego cieszę.
-Nie wyglądasz na szczególne szczęśliwego - zakpił Hazza.
-Może na razie nie, ale Chelsea z pewnością jest teraz szczęśliwa. Zapewne nadal całuje się z Weiderem i ma mnie daleko.
Harry szeroko otworzył oczy i w końcu zszedł ze schodów.
-Z tym pajacem?
-Yhymm.. - mruknąłem - jest Niall?
-U siebie.
-Dzięki - rzuciłem i wbiegłem na górę.
Wszedłem do pokoju przyjaciela bez pukania akurat w chwili, gdy grał na gitarze jakąś piosenkę. Przysunąłem sobie krzesło i usiadłem naprzeciwko niego.
-Co jest? - spytał, ale nawet na mnie nie spojrzał.
-Musimy pogadać - dopiero po tych słowach odłożył instrument na stojak - potrzebuję małej pomocy.
Niall przewrócił oczami.
-Zawsze jak prosisz o pomoc to nie jest to drobna przysługa Zayn.
-Postawię ci obiad.
-Mogłeś tak od razu bracie! - blondyn się uśmiechnął - więc jak wujek Niall może ci pomóc?  
Tym razem to ja przewróciłem oczami.
-Chodzi o Scarlett - zacząłem - chcę ją gdzieś wziąć, żeby powiedzieć jej coś ważnego. Ale nie chcę iść do żadnej z tych tandetnych restauracji. Masz jakieś propozycje?
Niall przez chwilę przyglądał mi się w milczeniu.
-"Coś ważnego" ? A co z Chelsey?
No tak, on jeszcze nie wiedział.
-Zerwałem z nią - rzuciłem - suka obściskiwała się z Davidem, ale mniejsza o nią. Masz jakiś pomysł?
Blondyn zastanawiał się przez dłuższą chwilę. Ale w końcu wpadł na genialny pomysł. wszystko zaplanowaliśmy w około godzinę.
-Dzięki - rzuciłem z uśmiechem.
-Pamiętaj, że wisisz mi obiad!

[Scarlett]

W końcu nadeszła sobota i mogłam odpocząć od szkoły. Chociaż nie do końca, bo pan Brown zapowiedział test z hiszpańskiego, a polonistka uparła się żeby wpisać mnie na konkurs literacki mimo moich wielkich protestów. Z nią nie było łatwo i jak już raz sobie coś postanowiła, to nigdy nie zmieniała swojej decyzji. Klamka zapadła. Przez weekend miałam do przeczytania dwie książki i kilka wierszy. Nawet nie chciało mi się wstawać z łóżka. Ostatecznie stanęłam na nogach późnym rankiem i powlokłam się do kuchni. Przygotowałam sobie tosty z dżemem i szklankę soku. Po śniadaniu ubrałam się i ogarnęłam pokój. Na dworze była słoneczna pogoda, więc wzięłam książkę i wyszłam do ogrodu. Poczułam lekki powiew wiatru na policzku. Dookoła panowała cisza. Niebo było niemal bezchmurne a słońce ogrzewało mi twarz. Była połowa września, ale pogoda była fantastyczna. Zastanawiałam się czemu Chelsea jeszcze nie rozerwała mnie na strzępy. Położyłam się na hamaku i zatopiłam się w lekturze. Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś do mnie podszedł. 
-Mogę przeszkodzić? - usłyszałam znajomy głos. 
Odwróciłam się i spojrzałam w uśmiechniętą twarz Zayna.
-Skoro musisz - rzuciłam i sama się uśmiechnęłam.
Odłożyłam książkę i razem z Zaynem usiedliśmy w altance. 
-Jest taka piękna pogoda, a ty czytasz? 
-Nie mam wyboru - skrzywiłam się - pani Janette wpisała mnie na konkurs. 
-Nie wiedziałem, że lubisz takie rzeczy.
-Bo nie lubię. Nie pytaj - powiedziałam widząc jego minę - więc co cię do mnie sprowadza w ten piękny dzień? 
-Pomyślałem, że moglibyśmy się wybrać na przejażdżkę. Tam gdzie ostatnio. Co ty na to? 
-Świetnie! - powiedziałam bez wahania - daj mi się tylko przebrać.
Zaprowadziłam go do salonu i poszłam do swojego pokoju,  Ubrałam czarne szorty i bluzkę z flaga USA. Do tego conversy i byłam gotowa. Zeszłam z powrotem na dół.
-Szybka jesteś - powiedział Zayn.
Uśmiechnęłam się tylko i wyszliśmy. Wyjęłam z garażu rower, a jego stał zaparkowany obok. Wsiedliśmy na nie i pojechaliśmy w znajomym kierunku. Po godzinnej przejażdżce dotarliśmy na miejsce. Zupełnie nic się tam nie zmieniło. Usiedliśmy na trawie i zaczęliśmy rozmawiać. Kiedy zaczęło się ściemniać wróciliśmy z powrotem. Kiedy dojechaliśmy do domu chłopaków Zayn się zatrzymał.
-Hej, ja muszę do domu! - powiedziałam z protestem.
-Nic nie musisz - powiedział tajemniczo. 
Wstawił nasze rowery do garażu i wrócił. Po chwili pod dom podjechał czarny samochód i wysiadł z niego mężczyzna około 30-stki. Zaczynałam coraz mniej rozumieć co się dzieje.
-Zayn? o co tu chodzi? - spytałam.
-Mam małą niespodziankę. Zapraszam - powiedział i otworzył tyle drzwi. 
Wahałam się przez chwilę, ale w końcu wsiadłam do samochodu. Zajął miejsce obok mnie i ruszyliśmy. 
-Jeszcze jedno. Nie chcę zepsuć niespodzianki, więc musisz założyć to - wręczył mi czerwoną opaskę na oczy.
-O co tu chodzi? - byłam coraz bardziej zdezorientowana.
-Zaufaj mi.
Posłusznie założyłam opaskę i czekałam. Po kilkunastu minutach samochód w końcu się zatrzymał. Zayn pomógł mi wysiąść i gdzieś mnie zaprowadził. Pokonaliśmy naprawdę dużo schodów i byłam już kompletnie wykończona. Kiedy w końcu się zatrzymaliśmy poczułam na skórze lekki powiew wiatru.
-W porządku, możesz zdjąć - powiedział w końcu Zayn.
Moim oczom ukazał się niesamowity widok. Byliśmy na dachu! Na środku ustawiony był stolik z dwoma nakryciami a w okół płonęło mnóstwo świec. Patrzyłam na to wszystko z zachwytem i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Londyn nocą wyglądał po prostu przepięknie! Zayn podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
-I jak ci się podoba?
-Jest.. fantastycznie.. - powiedziałam - ale nie rozumiem po co to wszystko..
-Posłuchaj mnie uważnie i mi nie przerywaj, zgoda? - kiwnęłam głową - odkąd pojawiłaś się w moim życiu wszystko zaczęło się zmieniać. Zacząłem patrzeć na wszystko inaczej. Kiedy jestem z tobą czuję, że chciałbym być już zawsze. Bo przy tobie czuję się po prostu sobą a nie tym sławnym Zaynem Malikiem. Nie muszę udawać. I jest mi z tym cholernie dobrze. Nie kocham Chelsey i nigdy jej nie kochałem. Nie wiem czemu z nią byłem, ale to skończone. To ty jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i.. kocham cię.
Kiedy wypowiedział te ostatnie słowa po plecach przeszły mi dreszcze. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Zayn.. ja tez cię kocham.. - szepnęłam.
I wtedy to się stało. Nasze usta powoli zbliżały się do siebie i w końcu złączyły się w długim, namiętnym pocałunku..

____________________
Oh yeah ; d 
Czasami moja wyobraźnia mnie przeraża.. ^^
Czekam na komentarze! ♥ 
+ nowa postać w zakładce "Bohaterowie" :) 

3 komentarze:

  1. awww *_* cudownee<3 ale co z Liamem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie zapomniałam o nim : )
      On tak łatwo nie odpuści.. ale to w następnych rozdziałach :)

      Usuń
  2. Zajebiśce ale lubie jak sa czasami małe spiecia ;**

    Pozdrawiam Gessler

    OdpowiedzUsuń