niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 24

[Zayn]

Udało się. Naprawdę się udało! Kiedy obudziłem się rano, od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy, a kiedy spojrzałem w bok, nieznacznie się powiększył. Scarlett jeszcze spokojnie spała, a burza włosów zasłoniła jej twarz. Wyglądała jak anioł. Byłem szczęściarzem. Cholernym szczęściarzem. Zacząłem wspominać wczorajszy wieczór. Jej oczy pełne łez, wielki uśmiech i to wspaniałe "tak". Bałem się, że straciłem ją na zawsze, ale na szczęście mi wybaczyła. Była najcudowniejszą dziewczyną jaką poznałem. A kiedy ją całowałem, czułem się, jak najszczęśliwszy facet na ziemi. Czego chcieć więcej? 
Odgarnąłem jej włosy z twarzy i pocałowałem w policzek. Przytuliłem się do niej i czekałem, aż się obudzi. Nie trwało to długo. Kiedy tylko otworzyła oczy, spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem. Od razu czule ją pocałowałem.
-Dzień dobry mi amore - powiedziałem. 
-Zdecydowanie dobry. Długo nie śpisz?
-A czy to ważne? 
I znowu ją pocałowałem. A potem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze.. Kiedy spojrzałem na zegarek, skrzywiłem się. Była 12:00. Za dwie godziny mieliśmy jechać do Worcester na próbę przed koncertem. 
-Przygotuję śniadanie - powiedziałem i wstałem z łóżka - pokój i łazienka należą do ciebie. 
-Kuszące. Ale wracaj tu szybko!
Posłałem jej całusa a ona udała, że go łapie. Narzuciłem na siebie podkoszulek i poszedłem do kuchni. Zastałem w niej Liama z kubkiem kawy w ręce. 
-Cześć - przywitałem się z nim i otworzyłem lodówkę. 
-Hej - mruknął - później się nie dało? 
-O, widzę, że ktoś tu nie w humorze - wyjąłem z lodówki kilka produktów i zacząłem robić kanapki. 
-Ta.. Rozumiem, że wszystko się udało?
-Zdecydowanie tak - uśmiechnąłem się do niego. 
-Ale wiesz, że ją skrzywdziłeś prawda? 
-Liam, cholera o co ci chodzi? 
-Po prostu znam ją lepiej niż ty. I wiem o niej sporo rzeczy. Skoro ci wybaczyła, tu musisz być dla niej naprawdę ważny. Nie schrzań tego kolejny raz. 
Po tych słowach wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samego. Wszyscy byli w swoich pokojach i przygotowywali się do wyjazdu. Kiedy skończyłem robić śniadanie, na dół zeszła Scarlett. Była już w swoich ciuchach. Zdążyła się nawet umalować i umyć włosy. 
-Podano do stołu - powiedziałem i odsunąłem jej krzesło. 
Kiedy zajęła miejsce, usiadłem naprzeciwko niej i zajęliśmy się jedzeniem. Cały czas rozmawialiśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Po skończonym posiłku, Scarlett zaoferowała się, że posprząta, więc poszedłem do swojego pokoju i zająłem się przygotowaniami. 

[Scarlett]

Nie ma to jak spędzić cudowny wieczór z ukochaną osobą, a potem obudzić się obok niej. Po śniadaniu, Zayn poszedł przygotować się do wyjazdu, a ja zajęłam się sprzątnięciem ze stołu i włożeniem naczyń do zmywarki. Na samo wspomnienie ostatniego wieczoru, chciało mi się skakać i piszczeć z radości. Wróciliśmy do siebie. Naprawdę do siebie wróciliśmy. Bałam się, że mu nie zaufam. Bałam się, że może znowu mnie skrzywdzić. Ale kochałam go jak nikogo innego i chciałam z nim być. Na sam jego widok uśmiech pojawiał mi się na twarzy. Nawet nie zauważyłam kiedy do kuchni wszedł Harry. 
-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - pocałował mnie w policzek na powitanie. 
-Też się cieszę, że cię widzę. 
-No ja myślę. Zgaduję, że wieczór był udany, co? 
-Nawet nie wiesz, jak bardzo. 
-Cóż, w takim razie nie pozostało mi nic innego, jak ci pogratulować. Więc gratuluję i życzę szczęścia. Mimo wszystko, Zayn to naprawdę świetny facet.
-Wiem - uśmiechnęłam się do niego - i chyba jestem szczęściarą.
-No ba! A... co u Ashley? 
-W porządku. A czemu sam jej nie zapytasz?
-No bo.. no wiesz... ten... - zaczął się jąkać - nie mam jak.. i w ogóle.. 
-Harry? Wszystko w porządku? - przyjrzałam mu się uważnie. 
-Tak, oczywiście, że tak - wyraźnie się zmieszał. 
-Chcesz ze mną o czymś pogadać? 
Kiedy skinął głową, wyszliśmy do ogrodu i usiedliśmy na huśtawkach. 
-Więc? - zaczęłam - o co chodzi? 
-Sam nie wiem jak to powiedzieć. I od czego zacząć.. 
-Chodzi o Ashley, prawda? 
-W pewnym sensie.. to znaczy... tak, chodzi o nią. Bo wiesz, czuję się tak dziwnie. Zawsze jak z nią jestem, to wszystko jest okay, gadamy i w ogóle. Ale ona wzbudza we mnie inne uczucia. Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi, ale.. ja... chyba chcę czegoś więcej. 
Jego słowa mnie nie zaskoczyły. Już od dawna podejrzewałam, że coś między nimi jest. Te wszystkie spojrzenia, czułe słówka i ogólnie ich zachowanie. 
-Po prostu ją kochasz - powiedziałam patrząc przed siebie. 
-Nie wydajesz się zaskoczona - zauważył.
-Bo nie jestem. Już od dawna podejrzewałam, że coś między wami kwitnie. 
-Ale..
-Żadne "ale" Harry - spojrzałam na niego uważnie - zrób z tym coś. Ashley to naprawdę świetna dziewczyna i pasujecie do siebie. A jeżeli ona też coś do ciebie czuje, to nie zwlekaj. Bo naprawdę nie warto. 
-Więc co mam robić? 
-Idź do niej. Zaproś na spacer, czy coś. 
-Mam lepszy pomysł. 
Kiedy mi go wyjawił, na początku mnie zamurowało. Ale pomysł był naprawdę genialny. A czegoś takiego Ashley z pewnością by się nie spodziewała. 
-Jest tylko jeden warunek - powiedział - obie jedziecie z nami do Worcester. 
-A co na to reszta? 
-Przekonajmy się. 
Wróciliśmy do domu i poszliśmy do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Pod ścianą stały ich bagaże. I było ich naprawdę sporo, jak na weekendowy wypad.
-Co wy na to, żeby Scarlett i Ashley jechały z nami do Worcester? - krzyknął Harry.
Wszyscy zaczęli wiwatować i krzyczeć, że to świetny pomysł. Uśmiechnęłam się do nich i przytuliłam Zayna, który akurat w tym momencie do mnie podszedł. Spojrzałam znacząco na Harrego, ale chyba nie do końca wiedział o co mi chodzi.
-No dalej - powiedziałam - leć do niej, albo przynajmniej zadzwoń!
Cała reszta chyba wiedziała już o kogo chodzi. Harry wyciągnął telefon i wybrał numer Ashley.
-Cześć.. -powiedział kiedy odebrała -  tak, wszystko w porządku... no ba!... słuchaj, jest sprawa.. no bardzo śmieszne... zabierasz się z nami do Worcester? .. tak, Scarlett też jedzie.. tak? świetnie! Bądź u nas za godzinę.. oj, dasz radę. Do zobaczenia.

[Ashley]

Zaraz po telefonie Hazzy zeszłam na dół. Widać nie tylko ja odpuściłam sobie dzisiaj lekcje. Z samego rana dostałam telefon od Scarlett z dobrymi wiadomościami. Nie ukrywam, że zdziwiła mnie wiadomość, że znowu jest z Zaynem. Znałam ją jak nikt inny i wiedziałam, że wybaczanie nie przychodzi jej łatwo. Matkę zastałam jak zwykle w kuchni. Uwielbiała gotować i ciągle sprawdzała nowe przepisy. Nawet nie zauważyła, że weszłam do kuchni. Dopiero gdy się odezwałam, odwróciła się w moim kierunku. 
-Mamuś, jest sprawa - powiedziałam i usiadłam przy stole. 
-Słucham? - przyjrzała mi się uważnie.
-Razem z przyjaciółmi jedziemy do Worcester. Wracamy w niedzielę wieczorem. 
-Ashley, chyba zwariowałaś. Naprawdę myślisz, że się zgodzę? 
-A dlaczego nie? 
-Przecież masz szkołę! 
-Ale jest weekend! Zresztą, już od dawna nigdzie nie byłam. A taki wypad to naprawdę świetna sprawa. Jedziemy z chłopakami i ich ochroną i menadżerem i jeszcze Scarlett...
-Dobra już dobra - przerwała mi - niech ci będzie. 
-Dziękuję! - pisnęłam i pocałowałam ją w policzek. 
Zostało mi 50 minut na spakowanie się i dojście do domu chłopaków. Szybko wyciągnęłam swoją torbę i zaczęłam wkładać do niej ciuchy, kosmetyki i inne potrzebne rzeczy. Na koniec przebrałam się w jeansowe rurki, biały T-shirt i skórzaną czarną kurtkę. Na nogi włożyłam koturny i spryskałam się perfumami. Byłam gotowa. A zostało mi tylko 15 minut. Pożegnałam się z mamą i jak najszybszym krokiem ruszyłam w kierunku domu chłopaków. Kiedy tam dotarłam, wszyscy stali na podjeździe i pakowali bagaże do bagażnika. Kiedy mnie zobaczyli, pomachali mi na powitanie a ja odwzajemniłam ges. Przytuliłam wszystkim i dałam swoją torbę Harremu. 
-Miło, że do nas dotarłaś - powiedział z uśmiechem i puścił mi oko. 
-Też się cieszę. A ty - zwróciłam się do Scarlett - moja kochana szczęściara - przytuliłam ją mocno - mam nadzieję, że tym razem będziecie ze sobą dłużej. Szczęścia gołąbeczki!
-Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem. 
Potem poszłam do Zayna i jemu również pogratulowałam. W końcu wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku Worcester. Przez całą drogę Louis opowiadał kawały i śmieszne historie, Harry jak zwykle wariował, Scarlett i Zayn siedzieli przytuleni, a ja i reszta ich słuchaliśmy, śmialiśmy się i co jakiś czas coś dopowiadaliśmy.
-Wiecie, że Liam bał się łyżeczek? - wypalił Louis - i jadł zupę widelcem!
-Śmieszne Tomlinson - odgryzł się Liam - za to ty masz obsesję na punkcie marchewek!
-Przecież one są genialne! - oburzył się Louis - i przepyszne. 
-Też lubię marchewki - odezwała się Scarlett. 
-Ha! Widzisz? Ona mnie popiera! 
-Jak mogłaś? - Liam udał urażonego - i ty przeciwko mnie? 
-Ależ skąd, przecież wiesz, że cię kocham.
-Halo, halo, halo! - krzyknął Zayn - ja tu jestem!
-Wiem Zayn. Ciebie kocham bardziej - powiedziała i pocałowała go. 
Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy na miejsce. Stanęliśmy na parkingu przed wielkim hotelem. Pod budynkiem roiło się od fanek, więc dostanie się do pokoi było niewyobrażalnie trudne. Obsługa hotelowa wzięła nasze bagaże a my z pomocą ochrony jakoś dostaliśmy się do środka. Dostałam pokój ze Scarlett, a chłopaki byli w apartamencie zaraz obok nas. Kiedy weszłam do pokoju, szeroko otworzyłam oczy i z niedowierzaniem patrzyłam na bogato wystrojone wnętrze, z wielkim żyrandolem na suficie, dwoma łózkami, barkiem, toaletką, łazienką, mini lodówką i innymi rzeczami. Reakcja Scarlett była taka sama. Rozpakowałyśmy się i wyjrzałyśmy przez okno. Chłopaki chyba nie wytrzymali, bo stali pod hotelem, rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fankami. Wrócili po kilku godzinach totalnie wykończeni. Chwilę później jechaliśmy w kierunku sali koncertowej na próbę. Kiedy tam dotarliśmy, chłopaki od razu poszli się rozśpiewać, a my usiadłyśmy na scenie i czekałyśmy na nich. W końcu przećwiczyli wszystkie piosenki i układy i widać było, że ledwo stoją na nogach. Wróciliśmy więc do hotelu i poszliśmy do swoich pokoi. Było naprawdę późno, ale nie mogłam zasnąć. Słyszałam cichy oddech Scarlett, która była pogrążona we śnie i zazdrościłam jej. Zaczęłam myśleć o Harrym. Tak wiele czasu z nim spędzałam i tak bardzo lubiłam z nim rozmawiać. I chciałam być dla niego kimś więcej, ale on traktował mnie tylko jak przyjaciółkę. I nic więcej. W jego zielone oczy mogłabym patrzeć godzinami. W końcu udało mi się zasnąć, a następny dzień miał przynieść naprawdę wielki zwrot akcji..

____________________
I po konferencji ;d odpuszczamy szkołę? :D 
Teraz z racji tego, że będę miała sporo czasu, będę starać się
dodawać rozdziały codziennie ;) 
Więc miłego czytania! I czekam na wasze opinie < 3 


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział <3 Czekamy na następny ;)
    Zapraszamy do nas!
    http://dreamsfulfilled3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę to jest genialne pisz pisz pisz.!!!! kocham

    Zapraszam do mnie http://onedirectionimaginyopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń