czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 26

[Scarlett]

Zdziwiła mnie reakcja Ashley. Naprawdę myślałam, że ona coś do niego czuje. A tymczasem wybiegła z sali jakby przed czymś (lub kimś) uciekała. Harry podążał za nią wzrokiem, dopóki nie zniknęła mu z oczu. Śpiewał dalej, ale gołym okiem było widać, że bardzo go to dotknęło. Przez resztę koncertu nie uśmiechnął się ani razu. Po ostatniej piosence od razu pobiegłam za kulisy i go przytuliłam.
-Tak mi przykro - powiedziałam - nie sądziłam, że ona może się tak zachować. 
-Daj spokój, przecież to nie twoja wina. Przepraszam, ale chyba muszę wyjść. Posłał mi smutny uśmiech i wyszedł tylnym wyjściem. Pogratulowałam chłopakom dobrego występu i pocałowałam Zayna. Jak na razie wszystko układało się perfekcyjnie. Nie kłóciliśmy się i potrafiliśmy rozmawiać na każdy temat, który akurat się nawinął. Już prawie zapomniałam o incydencie ze zdjęciami, ale mimo wszystko, to ciągle tkwiło w mojej głowie. W tym momencie otworzyły się drzwi i do środka weszli Hazza i Ashley, trzymając się za ręce. Zaczęliśmy robić głośne "uuu" i bić brawo. Czyli jednak się udało. Posłałam Ashley uśmiech i przytuliłam ich oboje życząc szczęścia. 
-Czemu uciekłaś? Harry tak cię oczarował, że musiałaś wyjść z wrażenia? - spytał Lou z chytrym uśmieszkiem.
-No baa - odpowiedziała i pocałowała Loczka w policzek. 
-Czuję się zazdrosny - udał nadąsanego i skrzyżował ręce na piersi. 
-Louis, przecież wiesz, że cię kocham - powiedział do niego Hazza. 
-No ja myślę - uśmiechnął się szeroko. 
Byliśmy w komplecie. Cała nasza siódemka. Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić i aula zaczęła pustoszeć. Zostało tylko kilku reporterów i mała grupka fanek, które liczyły na to, że może chłopaki jeszcze do nich wyjdą. Zauważyłam, że Ashley im się przygląda i uśmiecha się pod nosem.
-O co chodzi? - spytałam ją.
-Nic takiego. Po prostu widziałam te dziewczyny rano, pod hotelem. Są naprawdę wytrwałe.
-To może jednak do nich podejdziemy, co? - zaproponował Liam - skoro jeszcze tu czekają.
-Ale najpierw ja!
Ashley oderwała się od Harrego i podeszła do dziewczyn. Na ich twarzach malowało się wielkie podekscytowanie i szczęście. Nagle wybuchnęły piskiem i wszystkie po kolei przytuliły Ashley. I w tym momencie chłopaki wyszli na scenę, ciągnąc mnie za sobą. Grupka od razu znalazła się przy nich. Ale te dziewczyny nie zachowywały się jak wszystkie inne. Były spokojne. Zadawały pytania, śmiały się i normalnie odpowiadały. Zupełnie, jakby znały zespół od lat. Zauważyłam, że Niall cały czas rozmawia z długowłosą blondynką i postanowiłam później go o nią wypytać. 
-Nie wiem czy wiesz Zayn - powiedziała jedna z nich - ale masz naprawdę śliczną dziewczynę.
Zaśmiałam się i przytuliłam się do swojego chłopaka.
-Oczywiście, że wiem - wyszczerzył się pokazując rząd swoich białych zębów - i ma najpiękniejsze oczy na świecie.
-Dosyć - powiedziałam rumieniąc się - wystarczy komplementów. Ale dziękuję bardzo. 
Rozmawialiśmy z nimi jeszcze dłuższą chwilę, dopóki nie przyszedł manager chłopaków i nie zażądał powrotu do hotelu. Było naprawdę bardzo późno. Wracaliśmy opustoszałymi ulicami Worcester kompletnie padnięci. Nie marzyłam o niczym innym, niż o znalezieniu się z łóżku i odpłynięciu do krainy snów. Ale kiedy dojechaliśmy na miejsce, Zayn miał inne plany. 
-Nie, proszę, daj mi spać - powiedziałam, gdy zaproponował spacer po hotelowym ogrodzie - jestem naprawdę zmęczona. 
-Nie daj się prosić. Jutro wracamy do Londynu. I znowu nie będziemy mieć dla siebie czasu. 
Popatrzyłam w te jego głębokie, ciemne oczy i mimowolnie się zgodziłam. Szliśmy wolnym krokiem alejką między drzewami i krzewami. Gdzieniegdzie poustawiane były ławki dla gości hotelu. Nic była dość jasna z powodu pełni księżyca. Jego światło oświetlało nam drogę.
-Jej.. - westchnęłam - tu naprawdę jest pięknie.
-Ty jesteś piękna - powiedział Zayn odwracając mnie w swoją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego i nasze usta złączyły się w pocałunku. Długim i słodkim pocałunku. W końcu wzięliśmy się za ręce i poszliśmy dalej. Po prawej stronie była mała polanka. Położyliśmy się na trawie i patrzyliśmy w gwiazdy. Lubiłam to. Kiedy byłam mała, ojciec ciągle zabierał mnie na dwór i siedząc na tarasie patrzyliśmy w gwieździste niebo. Często dołączały do nas mama i Sue. Wtedy było naprawdę cudownie. Byliśmy wszyscy razem. Bez problemów i zmartwień. Po prostu patrzyliśmy w niebo i cieszyliśmy się sobą nawzajem. Kiedy Sue zachorowała, to wszystko się skończyło. Odeszło bezpowrotnie. Głęboko w sercu miałam nadzieję, że operacja siostry się uda. Że rodzice do siebie wrócą i będzie tak jak dawniej. Ale szanse na to były niewielkie. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Zayna:
-Czasami mam dość - powiedział nie odwracając wzroku od nieba - tych wszystkich koncertów, wywiadów, nagrań. Wiem, że to część mnie i wiem też, że to dla mnie bardzo ważne. Ale czasami chciałbym po prostu się zatrzymać. Stanąć w miejscu i patrzeć w gwiazdy nie martwiąc się o przyszłość. Ani o nic innego. Chciałbym być z tobą - odwrócił się w moim kierunku - tak po prostu. Na zawsze. Kocham cię.
-Ja też cię kocham - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło - i jesteś dla mnie bardzo ważny. Czasami sama mam takie uczucie. Chciałabym uciec od tego wszystkiego. Kłótnie rodziców, choroba Sue i setki innych problemów. Ale życie toczy się dalej i nie zatrzymuje się w danym momencie. Dlatego trzeba żyć chwilą. Trzeba po prostu iść naprzód, nie patrząc za siebie.
-Liam jest cholernym szczęściarzem.
-Dlaczego? - zdziwiłam się gdy o nim wspomniał.
-Bo zna cię od dziecka. I już wtedy mógł zauważyć, jaka jesteś cudowna. Naprawdę nigdy się nie spotykaliście?
-Nie - pokiwałam przecząco głową - Liam jest dla mnie jak brat. Kocham go jako przyjaciela. I zawsze mi pomagał. Ale nie mógłby być kimś więcej.
-Jesteś pewna?
-Tak, jestem.
Leżeliśmy dalej w milczeniu. Czas płynął, a my tuląc się do siebie, myśleliśmy o wszystkim i o niczym. Kiedy spojrzałam na zegarek, była 2 nad ranem.
-Zayn, musimy wracać - powiedziałam i wstałam - jest naprawdę bardzo późno.
Wziął mnie za rękę i wróciliśmy do hotelu. Wszędzie było ciemno i cicho. Świeciły się tylko światła na korytarzu. W końcu zatrzymaliśmy się pod moimi drzwiami i Zayn objął mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Nie puszczę cię - powiedział szeptem - chodź ze mną.
-Bardzo śmieszne. Nigdzie z tobą nie idę, wariacie.
-Oj tam, od razu wariacie.
-Widzimy się za kilka godzin.
Pocałowałam go ostatni raz i jak najciszej weszłam do pokoju. Ashley już słodko spała, więc jak najciszej przebrałam się w piżamę i sama położyłam się do łóżka.
**Byłam w długim, ciemnym korytarzu. Dookoła panowała kompletna cisza, przerywana dziwnymi odgłosami. Chciałam coś powiedzieć, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Zaczęłam iść przed siebie, z każdym krokiem bojąc się coraz bardziej. Nikogo oprócz mnie nie było. Nagle jakimś dziwnym trafem, znalazłam się na polanie. Dookoła sama trawa, kwiaty i błękitne niebo. Ale nadal byłam sama.
-Halo?! - zawołałam odzyskując głos, jednak nie doczekałam się odpowiedzi.
Mój głos niósł się echem po całej polanie. Nagle spostrzegłam, że jakaś czarna postać zmierza w moim kierunku. Przestraszyłam się i zaczęłam uciekać. Biegłam i biegłam, a postać zbliżała się do mnie coraz bardziej. W końcu upadłam na trawę i z przerażeniem czekałam, na rozwój wydarzeń.
-Boisz się mnie? - usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam nad sobą twarz Jacoba.
-Jake! - krzyknęłam i odetchnęłam z ulgą - jak dobrze, że to ty.
-Nie wydaje mi się - pokręcił głową i pomógł mi wstać - dziwne, że pamiętasz moje imię.
-O co ci chodzi?
-O to, że już nie jesteśmy przyjaciółmi - powiedział z bólem w oczach - zapomniałaś o mnie. Już się dla ciebie nie liczę. Poznałaś grupkę nowych, lepszych, sławnych przyjaciół, a mnie zostawiłaś..
-To wcale nie tak!
-Zostawiłaś mnie Scarlett.. zostawiłaś...
-Jake, przestań! Jabob! - zaczęłam krzyczeć, ale on ciągle powtarzał to samo.
-Zostawiłaś mnie...
-Proszę, przestań!
Jego głos wypełnił całą polanę. Z oczu zaczęły płynąć mu łzy a ja nie mogłam już tego wytrzymać. Zasłoniłam uszy dłońmi i położyłam się na trawie błagając, żeby przestał.
-Scarlett.. Scarlett - jego głos dziwnie się zniekształcił i po chwili zmienił się całkowicie.**
-Scarlett, do cholery obudź się! - usłyszałam krzyk Ashley i obudziłam się na podłodze.
-Co jest? - spytałam trzymając się za głowę.
Ze zdziwieniem spostrzegłam, że na dworze jest już całkiem jasno, a Ashley była już ubrana.
-Zaczęłaś się wydzierać "przestań! daj spokój! Jacob!" i spadłaś z łóżka. Normalnie nie można było cię obudzić. Co się z tobą dzieje?
Ashley podała mi rękę i pomogła wstać. Zrobiłam to z trudem, bo cały pokój zaczął wirować mi przed oczami. Oparłam się na jej ramieniu i dopiero po chwili byłam w stanie normalnie funkcjonować.
-Nic.. w porządku, to tylko sen - powiedziałam i poszłam do łazienki.
Wzięłam długi gorący prysznic. Ubrałam się w czarne rurki i białą bokserkę. Zarzuciłam na siebie sweterek, rozczesałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do pokoju. Ashley na mnie czekała i po chwili zeszłyśmy do hotelowej restauracji na śniadanie. Chłopaki już na nas czekali i zajęli największy stolik na sali. Przywitałam się z każdym po kolei i usiadłam między Zaynem a Harrym. Po chłopakach nie było widać zmęczenia. Ciągle coś mówili, śmiali się i żartowali. Po śniadaniu wróciliśmy do swoich pokoi, żeby się spakować. Kiedy spojrzałam na telefon, miałam kilka nieodebranych połączeń od mamy i jedno od taty. Postanowiłam najpierw oddzwonić do niego.
-Cześć kochanie - rzucił do słuchawki pogodnym tonem.
-Cześć tato. Co tam?
-W porządku, dzióbku. Chciałem tylko spytać, co tam u was.
-Jest.. okey. Za niedługo wracam do Londynu.
-A nie ma cię w nim? - spytał zdziwiony.
-Nie. Jestem w Worcester z przyjaciółmi.
-Ach tak.. No, to ja ci nie przeszkadzam. Aha! I pamiętaj, że moja propozycja twojego przyjazdu nadal jest aktualna. Bardzo się za tobą stęskniłem.
-Ja za tobą również. Pa..
Rozłączyłam się i zadzwoniłam do mamy. Zadała mi kilka standardowych pytań typu "kiedy wracasz?; jadłaś śniadanie?; jak się bawiłaś?; nic ci nie jest?" i odłożyła słuchawkę.
Wszystko było już spakowane. Chłopaki czekali już przy samochodzie. Zayn i Harry przyszli po nasze bagaże i wrzucili je do bagażnika. Już po chwili opuszczaliśmy Worcester, a mnie ciągle dręczył sen o Jacobie, który zawierał w sobie pewną prawdę. Nie rozmawiałam z nim od dawna, nie licząc kilku "cześć, co tam?" na szkolnym korytarzu. Postanowiłam po przyjeździe jak najszybciej do niego zadzwonić i się z nim spotkać..

_______________________
Tak jak obiecałam, rozdział jest dłuższy ;D
Wiem, trochę nudny, ale nie miałam pomysłu. 
Jutro następny ; ) 
Czekam na komentarze < 3 

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 25

Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Scarlett jeszcze spała, więc skorzystałam z okazji i poszłam pod prysznic. Przez dłuższą chwilę relaksowałam się gorącą wodą. Po wyjściu ubrałam bieliznę, narzuciłam na siebie szlafrok i zawiązałam ręcznik na mokrych włosach. Kiedy weszłam do pokoju, o mały włos nie podskoczyłam ze strachu. Na sofie siedział Harry i gapił się na mnie z głupawym uśmieszkiem.
-Co ty tu robisz? - rzuciłam wściekła - masz własny pokój.
-Ale u was są lepsze widoki - powiedział i poruszył brwiami.
-Bardzo śmieszne Styles - syknęłam - wynocha.
-Wyrzucasz mnie? - udał obrażonego.
-Tak. Wyjdź!
W końcu wstał z łóżka i podszedł do drzwi.
-Jesteś pewna, że..
-Tak! - przerwałam mu.
-Dobra już dobra, ale ja tu wrócę!
Rzucił mi ostatni uśmiech i wyszedł. Wyjęłam ciuchy z szafy i wróciłam do łazienki się ubrać. Poza tym umalowałam się i uczesałam. Kiedy wróciłam do pokoju, Scarlett siedziała na łóżku z telefonem w ręce.
-Coś nie tak? - spytałam i usiadłam koło niej.
-Dzwonił ojciec. Zaprasza mnie do siebie.
-To świetnie!
-No nie wiem.. nie mogę jechać do Wolverhampton. Co z Sue? i mamą? i Zaynem?
-Przesadzasz. Przecież to tylko kilka dni!
-No nie wiem.. muszę nad tym pomyśleć.
Wstała z łóżka i poszła pod prysznic. Siedziała tam zdecydowanie dłużej ode mnie. Wyszłam na balkon żeby sprawdzić jaka jest pogoda. Świeciło słońce i wiał lekki wiatr, co było dziwne jak na tę porę roku. Oparłam ręce na balkonie i wpatrywałam się w niebo. Mimo wczesnej pory, pod hotelem stała już duża grupka dziewczyn. Uśmiechnęłam się na ten widok. Naprawdę podziwiałam fanki, które od rana stały pod hotelem i czekały na swoich idoli, których prawdopodobnie miały nie zobaczyć. W tym momencie jedna z nich odwróciła się w moją stronę. Po chwili patrzyły na mnie już wszystkie i zaczęły do mnie machać. Odwzajemniłam gest i przez chwilę po prostu do siebie machałyśmy. Ostatnio razem ze Scarlett pojawiałyśmy się na okładkach gazet dla nastolatków, a nasze imiona wymieniane były w artykułach o One Direction. Scarlett jako dziewczyna Zayna, a ja jako przyjaciółka zespołu. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział mi, jak będzie wyglądało moje życie, wyśmiałabym tę osobę prosto w twarz. A jednak moje wielkie marzenie o poznaniu chłopaków się spełniło. W końcu wróciłam do pokoju. Scarlett stała przed lustrem i układała włosy.
-Ashley, please, pomóż mi - powiedziała do mnie.
Wzięłam od niej prostownicę i szczotkę i zaczęłam prostować jej włosy. Kiedy skończyłyśmy, posłałyśmy łóżka i poszłyśmy do chłopaków. Drzwi otworzył nam Harry i znowu głupio się do mnie uśmiechnął. Wystawiłam mu język i razem ze Scarlett weszłyśmy do środka. Panował tam istny chaos. Pościel była porozrzucana po podłodze, krzesła były poprzewracane, sofa leżała na oparciu, lodówka stała pusta i wszędzie walały się ich ciuchy.
-Boże, co wyście robili?! - krzyknęłam.
-A nic wielkiego - Louis machnął ręką - zaraz tu posprzątamy.
-Jakoś sobie tego nie wyobrażam - powiedziała Scarlett tuląc się do Zayna - nawet takie rzeczy jak mop czy miotła w waszych rękach są niebezpieczne.
-Wątpisz w nas kochanie? - spytał Zayn i przyjrzał jej się z uśmiechem - przecież my jesteśmy profesjonalistami!
Razem ze Scarlett prychnęłyśmy śmiechem i usiadłyśmy na krzesłach zakładając nogę na nogę.
-W takim razie bierzcie się do roboty - powiedziałam - my bardzo chętnie popatrzymy na te wasze zmagania.
-Jesteście okropne, wiecie? - powiedział Liam.
-Tak, wiemy Liamku - powiedziała słodko Scarlett - a teraz do roboty.
Niall zniknął za drzwiami i po chwili wrócił z dwoma miotłami i mopem. Zabawnie było patrzeć jak doprowadzają pokój do porządku. Szło im to naprawdę wolno. Cały czas się śmiali i wygłupiali wciągając w to nas. Zaczęli tańczyć z miotłami a mop służył im za gitarę. Po chwili całkiem zapomnieli o sprzątaniu i wydurniali się na maksa. W końcu pokój wyglądał gorzej, niż za początku.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i do pokoju weszło trzech ochroniarzy.
-Koniec laby panowie - powiedział jeden z nich - za godzinę widzimy się przy recepcji i jedziemy na próbę generalną.
-Nic się nie martw Dave - powiedział Harry i poklepał go po plecach - będziemy na pewno.
Po ich wyjściu chłopaki poszli się ubrać a my ustawiłyśmy poprzewracane meble.

*kilka godzin później*

Byliśmy na auli koncertowej. Chłopaki ćwiczyli piosenki, sprawdzali nagłośnienie, ćwiczyli kroki i przy okazji rozmawiali z kilkoma dziewczynami, które stały pod sceną. Na zewnątrz stało już mnóstwo fanów a w środku roiło się od ochroniarzy. Miałyśmy miejsca zaraz pod sceną i mogłyśmy wchodzić za kulisy. 
W końcu wybiła godzina 20:00. Cała aula zapełniona była po brzegi, a my dostałyśmy ochroniarza, "w razie czego", jak powiedział Liam. Zespół zaczął grać pierwsze takty piosenki "Na na na" i zespół wyszedł na scenę. Fani zaczęli piszczeć, skakać i śpiewać razem z nimi. My nie byłyśmy gorsze i robiłyśmy dokładnie to samo. Po trzech piosenkach Harry gestem ręki uciszył wszystkich i w pomieszczeniu zapanowała kompletna cisza. Reszta chłopaków stanęła za nim, a on wyszedł na środek sceny i powiedział:
-Tutaj w obecności was wszystkich, chciałem ogłosić coś ważnego. W moim życiu jest osoba, na której bardzo mi zależy, ale do tej pory bałem się jej to powiedzieć. Po prostu nie miałem odwagi. Ashley Ward - zwrócił się do mnie i oświetlił mnie wielki reflektor - kocham cię. Naprawdę bardzo cię kocham i chcę, żebyś była kimś więcej, niż przyjaciółką. 
Poczułam jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej. Stałam tam kompletnie zaskoczona i sparaliżowana. Otworzyłam usta, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć. Słowa uwięzły mi w gardle. Harry patrzył na mnie z wyczekiwaniem, ale wciąż nic nie mówiłam. 
-A ta piosenka, jest specjalnie dla was. Scarlett Evans i Ashley Ward! - krzyknął Zayn i zaczęli śpiewać "Everything about you".
Harry ciągle na mnie patrzył, a ja nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia. I popełniłam wielki błąd. Uciekłam.  Po prostu, uciekłam. Nie patrząc na nikogo wybiegłam z auli i zatrzymałam się dopiero na zewnątrz. Musiałam to sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Zrobił to. Powiedział, że mnie kocha przed tysiącami fanów. I zdałam sobie sprawę z tego, że ja też go kocham. I to nawet bardzo. Nie wiem, dlaczego uciekłam. Po prostu nie wytrzymałabym tam dłużej, gdy wszyscy czekali na mój ruch. Było stanowczo za dużo ludzi. I w tym momencie zrozumiałam, jaka jestem głupia. On wyznał mi miłość, a ja wzięłam nogi za pas i uciekłam. Idiotka! Wiedziałam jedno. Musiałam to naprawić. 
Kiedy koncert się skończył, podeszłam do tylnych drzwi, przez które można było wyjść i czekałam, aż ktoś się zjawi. Wiedziałam, że po koncercie chłopaki lubili sobie pogadać, więc byłam cierpliwa. W końcu drzwi się otworzyły i stanęłam twarzą w twarz z Harrym. Na jego twarzy widniało wielkie rozczarowanie i smutek, a w oczach miał łzy. Coś ścisnęło mnie za serce. Podeszłam do niego i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ujęłam jego twarz w dłonie i czule pocałowałam. Na początku był zaskoczony, ale w końcu odwzajemnił mój pocałunek. 
-Też cię kocham - szepnęłam kiedy nasze usta się rozłączyły - nawet nie wiesz jak bardzo.
Przytuliłam się do niego mocno i mogłabym tak stać dosłownie całą noc. A nawet całe życie..

_________________________
Wyjątkowo krótki, ale obiecuję, że następny będzie długi ;)
Jak wam się podoba? Macie jakieś uwagi? 
Piszcie! Czekam :) 

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 24

[Zayn]

Udało się. Naprawdę się udało! Kiedy obudziłem się rano, od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy, a kiedy spojrzałem w bok, nieznacznie się powiększył. Scarlett jeszcze spokojnie spała, a burza włosów zasłoniła jej twarz. Wyglądała jak anioł. Byłem szczęściarzem. Cholernym szczęściarzem. Zacząłem wspominać wczorajszy wieczór. Jej oczy pełne łez, wielki uśmiech i to wspaniałe "tak". Bałem się, że straciłem ją na zawsze, ale na szczęście mi wybaczyła. Była najcudowniejszą dziewczyną jaką poznałem. A kiedy ją całowałem, czułem się, jak najszczęśliwszy facet na ziemi. Czego chcieć więcej? 
Odgarnąłem jej włosy z twarzy i pocałowałem w policzek. Przytuliłem się do niej i czekałem, aż się obudzi. Nie trwało to długo. Kiedy tylko otworzyła oczy, spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem. Od razu czule ją pocałowałem.
-Dzień dobry mi amore - powiedziałem. 
-Zdecydowanie dobry. Długo nie śpisz?
-A czy to ważne? 
I znowu ją pocałowałem. A potem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze.. Kiedy spojrzałem na zegarek, skrzywiłem się. Była 12:00. Za dwie godziny mieliśmy jechać do Worcester na próbę przed koncertem. 
-Przygotuję śniadanie - powiedziałem i wstałem z łóżka - pokój i łazienka należą do ciebie. 
-Kuszące. Ale wracaj tu szybko!
Posłałem jej całusa a ona udała, że go łapie. Narzuciłem na siebie podkoszulek i poszedłem do kuchni. Zastałem w niej Liama z kubkiem kawy w ręce. 
-Cześć - przywitałem się z nim i otworzyłem lodówkę. 
-Hej - mruknął - później się nie dało? 
-O, widzę, że ktoś tu nie w humorze - wyjąłem z lodówki kilka produktów i zacząłem robić kanapki. 
-Ta.. Rozumiem, że wszystko się udało?
-Zdecydowanie tak - uśmiechnąłem się do niego. 
-Ale wiesz, że ją skrzywdziłeś prawda? 
-Liam, cholera o co ci chodzi? 
-Po prostu znam ją lepiej niż ty. I wiem o niej sporo rzeczy. Skoro ci wybaczyła, tu musisz być dla niej naprawdę ważny. Nie schrzań tego kolejny raz. 
Po tych słowach wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samego. Wszyscy byli w swoich pokojach i przygotowywali się do wyjazdu. Kiedy skończyłem robić śniadanie, na dół zeszła Scarlett. Była już w swoich ciuchach. Zdążyła się nawet umalować i umyć włosy. 
-Podano do stołu - powiedziałem i odsunąłem jej krzesło. 
Kiedy zajęła miejsce, usiadłem naprzeciwko niej i zajęliśmy się jedzeniem. Cały czas rozmawialiśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Po skończonym posiłku, Scarlett zaoferowała się, że posprząta, więc poszedłem do swojego pokoju i zająłem się przygotowaniami. 

[Scarlett]

Nie ma to jak spędzić cudowny wieczór z ukochaną osobą, a potem obudzić się obok niej. Po śniadaniu, Zayn poszedł przygotować się do wyjazdu, a ja zajęłam się sprzątnięciem ze stołu i włożeniem naczyń do zmywarki. Na samo wspomnienie ostatniego wieczoru, chciało mi się skakać i piszczeć z radości. Wróciliśmy do siebie. Naprawdę do siebie wróciliśmy. Bałam się, że mu nie zaufam. Bałam się, że może znowu mnie skrzywdzić. Ale kochałam go jak nikogo innego i chciałam z nim być. Na sam jego widok uśmiech pojawiał mi się na twarzy. Nawet nie zauważyłam kiedy do kuchni wszedł Harry. 
-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - pocałował mnie w policzek na powitanie. 
-Też się cieszę, że cię widzę. 
-No ja myślę. Zgaduję, że wieczór był udany, co? 
-Nawet nie wiesz, jak bardzo. 
-Cóż, w takim razie nie pozostało mi nic innego, jak ci pogratulować. Więc gratuluję i życzę szczęścia. Mimo wszystko, Zayn to naprawdę świetny facet.
-Wiem - uśmiechnęłam się do niego - i chyba jestem szczęściarą.
-No ba! A... co u Ashley? 
-W porządku. A czemu sam jej nie zapytasz?
-No bo.. no wiesz... ten... - zaczął się jąkać - nie mam jak.. i w ogóle.. 
-Harry? Wszystko w porządku? - przyjrzałam mu się uważnie. 
-Tak, oczywiście, że tak - wyraźnie się zmieszał. 
-Chcesz ze mną o czymś pogadać? 
Kiedy skinął głową, wyszliśmy do ogrodu i usiedliśmy na huśtawkach. 
-Więc? - zaczęłam - o co chodzi? 
-Sam nie wiem jak to powiedzieć. I od czego zacząć.. 
-Chodzi o Ashley, prawda? 
-W pewnym sensie.. to znaczy... tak, chodzi o nią. Bo wiesz, czuję się tak dziwnie. Zawsze jak z nią jestem, to wszystko jest okay, gadamy i w ogóle. Ale ona wzbudza we mnie inne uczucia. Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi, ale.. ja... chyba chcę czegoś więcej. 
Jego słowa mnie nie zaskoczyły. Już od dawna podejrzewałam, że coś między nimi jest. Te wszystkie spojrzenia, czułe słówka i ogólnie ich zachowanie. 
-Po prostu ją kochasz - powiedziałam patrząc przed siebie. 
-Nie wydajesz się zaskoczona - zauważył.
-Bo nie jestem. Już od dawna podejrzewałam, że coś między wami kwitnie. 
-Ale..
-Żadne "ale" Harry - spojrzałam na niego uważnie - zrób z tym coś. Ashley to naprawdę świetna dziewczyna i pasujecie do siebie. A jeżeli ona też coś do ciebie czuje, to nie zwlekaj. Bo naprawdę nie warto. 
-Więc co mam robić? 
-Idź do niej. Zaproś na spacer, czy coś. 
-Mam lepszy pomysł. 
Kiedy mi go wyjawił, na początku mnie zamurowało. Ale pomysł był naprawdę genialny. A czegoś takiego Ashley z pewnością by się nie spodziewała. 
-Jest tylko jeden warunek - powiedział - obie jedziecie z nami do Worcester. 
-A co na to reszta? 
-Przekonajmy się. 
Wróciliśmy do domu i poszliśmy do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Pod ścianą stały ich bagaże. I było ich naprawdę sporo, jak na weekendowy wypad.
-Co wy na to, żeby Scarlett i Ashley jechały z nami do Worcester? - krzyknął Harry.
Wszyscy zaczęli wiwatować i krzyczeć, że to świetny pomysł. Uśmiechnęłam się do nich i przytuliłam Zayna, który akurat w tym momencie do mnie podszedł. Spojrzałam znacząco na Harrego, ale chyba nie do końca wiedział o co mi chodzi.
-No dalej - powiedziałam - leć do niej, albo przynajmniej zadzwoń!
Cała reszta chyba wiedziała już o kogo chodzi. Harry wyciągnął telefon i wybrał numer Ashley.
-Cześć.. -powiedział kiedy odebrała -  tak, wszystko w porządku... no ba!... słuchaj, jest sprawa.. no bardzo śmieszne... zabierasz się z nami do Worcester? .. tak, Scarlett też jedzie.. tak? świetnie! Bądź u nas za godzinę.. oj, dasz radę. Do zobaczenia.

[Ashley]

Zaraz po telefonie Hazzy zeszłam na dół. Widać nie tylko ja odpuściłam sobie dzisiaj lekcje. Z samego rana dostałam telefon od Scarlett z dobrymi wiadomościami. Nie ukrywam, że zdziwiła mnie wiadomość, że znowu jest z Zaynem. Znałam ją jak nikt inny i wiedziałam, że wybaczanie nie przychodzi jej łatwo. Matkę zastałam jak zwykle w kuchni. Uwielbiała gotować i ciągle sprawdzała nowe przepisy. Nawet nie zauważyła, że weszłam do kuchni. Dopiero gdy się odezwałam, odwróciła się w moim kierunku. 
-Mamuś, jest sprawa - powiedziałam i usiadłam przy stole. 
-Słucham? - przyjrzała mi się uważnie.
-Razem z przyjaciółmi jedziemy do Worcester. Wracamy w niedzielę wieczorem. 
-Ashley, chyba zwariowałaś. Naprawdę myślisz, że się zgodzę? 
-A dlaczego nie? 
-Przecież masz szkołę! 
-Ale jest weekend! Zresztą, już od dawna nigdzie nie byłam. A taki wypad to naprawdę świetna sprawa. Jedziemy z chłopakami i ich ochroną i menadżerem i jeszcze Scarlett...
-Dobra już dobra - przerwała mi - niech ci będzie. 
-Dziękuję! - pisnęłam i pocałowałam ją w policzek. 
Zostało mi 50 minut na spakowanie się i dojście do domu chłopaków. Szybko wyciągnęłam swoją torbę i zaczęłam wkładać do niej ciuchy, kosmetyki i inne potrzebne rzeczy. Na koniec przebrałam się w jeansowe rurki, biały T-shirt i skórzaną czarną kurtkę. Na nogi włożyłam koturny i spryskałam się perfumami. Byłam gotowa. A zostało mi tylko 15 minut. Pożegnałam się z mamą i jak najszybszym krokiem ruszyłam w kierunku domu chłopaków. Kiedy tam dotarłam, wszyscy stali na podjeździe i pakowali bagaże do bagażnika. Kiedy mnie zobaczyli, pomachali mi na powitanie a ja odwzajemniłam ges. Przytuliłam wszystkim i dałam swoją torbę Harremu. 
-Miło, że do nas dotarłaś - powiedział z uśmiechem i puścił mi oko. 
-Też się cieszę. A ty - zwróciłam się do Scarlett - moja kochana szczęściara - przytuliłam ją mocno - mam nadzieję, że tym razem będziecie ze sobą dłużej. Szczęścia gołąbeczki!
-Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem. 
Potem poszłam do Zayna i jemu również pogratulowałam. W końcu wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku Worcester. Przez całą drogę Louis opowiadał kawały i śmieszne historie, Harry jak zwykle wariował, Scarlett i Zayn siedzieli przytuleni, a ja i reszta ich słuchaliśmy, śmialiśmy się i co jakiś czas coś dopowiadaliśmy.
-Wiecie, że Liam bał się łyżeczek? - wypalił Louis - i jadł zupę widelcem!
-Śmieszne Tomlinson - odgryzł się Liam - za to ty masz obsesję na punkcie marchewek!
-Przecież one są genialne! - oburzył się Louis - i przepyszne. 
-Też lubię marchewki - odezwała się Scarlett. 
-Ha! Widzisz? Ona mnie popiera! 
-Jak mogłaś? - Liam udał urażonego - i ty przeciwko mnie? 
-Ależ skąd, przecież wiesz, że cię kocham.
-Halo, halo, halo! - krzyknął Zayn - ja tu jestem!
-Wiem Zayn. Ciebie kocham bardziej - powiedziała i pocałowała go. 
Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy na miejsce. Stanęliśmy na parkingu przed wielkim hotelem. Pod budynkiem roiło się od fanek, więc dostanie się do pokoi było niewyobrażalnie trudne. Obsługa hotelowa wzięła nasze bagaże a my z pomocą ochrony jakoś dostaliśmy się do środka. Dostałam pokój ze Scarlett, a chłopaki byli w apartamencie zaraz obok nas. Kiedy weszłam do pokoju, szeroko otworzyłam oczy i z niedowierzaniem patrzyłam na bogato wystrojone wnętrze, z wielkim żyrandolem na suficie, dwoma łózkami, barkiem, toaletką, łazienką, mini lodówką i innymi rzeczami. Reakcja Scarlett była taka sama. Rozpakowałyśmy się i wyjrzałyśmy przez okno. Chłopaki chyba nie wytrzymali, bo stali pod hotelem, rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fankami. Wrócili po kilku godzinach totalnie wykończeni. Chwilę później jechaliśmy w kierunku sali koncertowej na próbę. Kiedy tam dotarliśmy, chłopaki od razu poszli się rozśpiewać, a my usiadłyśmy na scenie i czekałyśmy na nich. W końcu przećwiczyli wszystkie piosenki i układy i widać było, że ledwo stoją na nogach. Wróciliśmy więc do hotelu i poszliśmy do swoich pokoi. Było naprawdę późno, ale nie mogłam zasnąć. Słyszałam cichy oddech Scarlett, która była pogrążona we śnie i zazdrościłam jej. Zaczęłam myśleć o Harrym. Tak wiele czasu z nim spędzałam i tak bardzo lubiłam z nim rozmawiać. I chciałam być dla niego kimś więcej, ale on traktował mnie tylko jak przyjaciółkę. I nic więcej. W jego zielone oczy mogłabym patrzeć godzinami. W końcu udało mi się zasnąć, a następny dzień miał przynieść naprawdę wielki zwrot akcji..

____________________
I po konferencji ;d odpuszczamy szkołę? :D 
Teraz z racji tego, że będę miała sporo czasu, będę starać się
dodawać rozdziały codziennie ;) 
Więc miłego czytania! I czekam na wasze opinie < 3 


czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 23

Minęły dwa dni, a ja ciągle myślałam o tym, co się wydarzyło. Ashley przyznała się, że nakręciła moją rozmowę z Chelsey i dała ją Zaynowi. Pokłóciłyśmy się o to, ale nie potrafimy długo się na siebie gniewać. Przez pewien czas myślałam, że byłam głupia. Że powinnam mu wybaczyć. Ale któraś część mnie mówiła, że postąpiłam słusznie. Jedno "przepraszam" nie sprawi, że świat będzie lepszy. Powiedział, że tak łatwo nie zrezygnuje. Ale chyba to zrobił, bo od dwóch dni nie dawał znaku życia. I pozostawała jeszcze Chelsea. Ona była chyba dla niego ważniejsza. Zaraz po szkole poszłam z Ashley do Sue. Przeniesiono ją na salę przedoperacyjną. Podobno znalazł się idealny dawca i teraz cały czas robiono jej jakieś badania i przygotowywano do operacji. Kiedy weszłyśmy do jej sali, spała. Ale gdy tylko dotknęłam jej ręki, od razu się obudziła. Uśmiechnęła się do nas na wpół przytomnie i z trudem się podniosła.
-Cześć siostrzyczko - przywitałam się z nią i przytuliłam - jak się dzisiaj czujesz?
-Bez zmian.. - powiedziała szeptem - ciągle wszystko mnie boli.. i cały czas ktoś mnie bada..
-Już nie długo słoneczko. Jeszcze chwila i będziesz po operacji, z nowym sercem. I wrócisz do domu.
-Mam taką nadzieję. Stęskniłam się za swoim pokojem i za widokiem z okna. Tęsknię nawet za szkołą!
-Tu akurat ci się dziwię mała - powiedziała Ashley - przecież szkoła to nauka, a z tego co pamiętam, nienawidziłaś wszystkich przedmiotów. 
-Tak, ale jak się leży samotnie w szpitalnej sali, bez jakiejkolwiek rozrywki, to naprawdę można mieć dość. O tyle dobrze, że mama, wy, Liam i Zayn mnie odwiedzacie od czasu do czasu.
Kiedy Sue wymówiła jego imię, poczułam jak sztywnieję na całym ciele.
-Był u ciebie Zayn?
-Tak, byli razem z Liamem wczoraj. A coś nie tak?
-Nie, nie, wszystko w porządku - uśmiechnęłam się sztucznie.
Widziałam, że z Sue jest coraz gorzej i ta operacja była jedyną deską ratunku. Gdyby nie znalazł się dawca, mogłoby być naprawdę źle. Po kilkunastu minutach do sali wszedł lekarz i nas wyprosił. Sue szła na kolejne badania.
-Mam dość - powiedziała gdy lekarz sadzał ją na wózku - nie można spokojnie porozmawiać z siostrą.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie i wyszłyśmy ze szpitala. Przez całą drogę szłyśmy w milczeniu i dopiero pod moim domem Ashley się odezwała.
-Naprawdę nie chcesz mu wybaczyć?
Spojrzałam na nią chłodnym wzrokiem.
-Wiem, że chciałaś dobrze Ash. Ale to nie jest takie łatwe. I sama dobrze o tym wiesz.
Pożegnałam się z przyjaciółką i weszłam do domu, gdzie czekała na mnie cała masa zadania domowego.

[Zayn]

 Spieprzyłem sprawę. I sam byłem sobie winny. Ale już wiedziałem, że Scarlett była dla mnie najważniejsza. I wiedziałem też, że moje życie bez niej jest inne, pozbawione sensu i wyprane z emocji. Ciągle o niej myślałem, przeglądałem jej zdjęcia i wspominałem wszystkie chwile z nią. A kiedy zdawałem sobie sprawę, że takich chwil może już nie być, równocześnie chciało mi się płakać i byłem wściekły na siebie za to, jak ją potraktowałem. Kompletny idiota? Zdecydowanie. Musiałem ją odzyskać i to stało się moim celem. Odkąd wyszedłem z jej z domu starałem się wymyślić coś, co zapamięta na zawsze. Chciałem znowu ją przytulić i pocałować, albo chociaż dotknąć. Siedziałem w kuchni z puszką piwa w ręce i zastanawiałem się, co zrobić. Nagle w progu pojawił się Harry i usiadł koło mnie.
-A tobie co? - spytał z ironią.
-Rzeczywiście, bardzo śmieszne, Styles - warknąłem.
-Okay, okay, sorki.
-Po prostu nie wiem, co mam jej powiedzieć. Nie wiem jak się zachować. Po prostu.. nie umiem - westchnąłem.
-Skoro nie możesz powiedzieć.. to zaśpiewaj.. czy coś.
I w tym momencie mnie oświeciło. No jasne! Piosenka! Spojrzałem na Harrego z szerokim uśmiechem i miałem wielką ochotę go uściskać.
-Hazza, jesteś genialny!
-Serio? To znaczy.. tak, tak jestem.
Wybiegłem z kuchni i skierowałem się prosto do swojego pokoju, żeby od razu wziąć się do pracy. Jak się okazało pisanie piosenki nie było wcale takie łatwe jak myślałem. W godzinę napisałem zaledwie dwie linijki. Nie mogłem się na niczym skupić i cały czas zerkałem na zdjęcie Scarlett, które powiesiłem sobie na ścianie. Usiadłem na łóżku z długopisem w ręce i czekałem na oświecenie. Czekałem długo, aż w końcu przyszło. W głowie kłębiło mi się od myśli i starałem się wszystko przelewać na papier. Pisałem szczerze, od serca i chyba wyszło całkiem nieźle. Pozostawał jeszcze tylko jeden problem - nie miałem muzyki. Ale na szczęście miałem przyjaciela, który znał się na niej doskonale. Wszedłem do pokoju Nialla bez pytania i usiadłem na jego łóżku. Spojrzał na mnie podejrzliwie i ugryzł kawałek kanapki.
-Musisz mi pomóc - powiedziałem i wtajemniczyłem go w cały swój plan, nad którym myślałem przez ostatnich kilka godzin.
Nie zadawał żadnych pytań. Po prostu wziął gitarę do ręki i zaczął coś brzdękolić.  Po dwóch godzinach wszystko było prawie gotowe. Reszta chłopaków od pewnego czasu siedziała koło nas i dorzucali swoje pomysły. Liam był jakiś przygaszony i mało się odzywał. Zupełnie jakby go coś gryzło. I zachowywał się jak nie on. Chciałem spytać go o co chodzi, ale skupiłem się na piosence. I myślałem, że to nic takiego. W końcu utwór był gotowy. Prześpiewałem go kilka razy i i wyszedł idealnie. Zacząłem się lekko denerwować. Wszyscy życzyli mi powodzenia i obiecali, że będą trzymać kciuki żeby wszystko się udało. Na dworze był chłodny, wczesny wieczór. Pojechaliśmy do parku i wszystko przygotowaliśmy. Podeszło kilka fanek, którym rozdaliśmy autografy i zrobiliśmy wspólne zdjęcia. W końcu wszystko było gotowe, a ja denerwowałem się jak nigdy w życiu.

[Scarlett]

Miałam dość nauki. Co za dużo to nie zdrowo. Ale musiałam wszystko idealnie wykuć. Byłam tak zmęczona, że litery rozmazywały mi się przed oczami. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, zadowolona, że mogę na chwilę oderwać się od angielskiego, poszłam otworzyć. W progu zastałam uśmiechniętego Nialla. 
-Mogę ci na chwilę przeszkodzić? - spytał na powitanie.
-Żartujesz? Ratujesz mnie! 
-To świetnie. Nie miałabyś ochoty na mały spacer?
-Bardzo chętnie, ale.. - zawahałam się - mam jeszcze sporo lekcji i..
-Przestań się wygłupiać. Nie musisz wszystkiego umieć. Zresztą, chyba przyda ci się mała przerwa.
-Ale..
-Nie przyjmuję odmowy! - przerwał mi - masz 5 minut. 
-No.. w porządku.
Wpuściłam go do domu i poszłam się przebrać. Zastanawiałam się o co mu chodziło. Kompletnie nie spodziewałam się jego wizyty. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół i krzyknęłam do mamy, że wychodzę. Szliśmy wolnym krokiem w kierunku parku. Przez cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się ze śmiesznych momentów w naszym życiu. Powoli zapadał zmierzch. Kiedy doszliśmy do parku, prawie nikogo już w nim nie było. W oddali zobaczyłam jakieś światła, a Niall kierował mnie właśnie w tamtą stronę.
-Zaraz, zaraz - powiedziałam i zatrzymałam się - o co tu chodzi? Gdzie ty mnie prowadzisz? 
-Spokojnie, przecież cię nie zjem.
-No, nie byłabym tego taka pewna.
Niall wyszczerzył zęby w uśmiechu i zaczął udawać, że chce mnie ugryźć. Byliśmy coraz bliżej świateł, a ja z każdym krokiem byłam coraz mniej pewna tego, co robię. Kiedy byliśmy dostatecznie blisko, zobaczyłam, że te tajemnicze światła, to świecie ustawione w kształt serca. A w jego środku stał.. Zayn. Zatrzymałam się w pół kroku nie wiedząc co robić. Chciałam jak najszybciej odwrócić się i stamtąd uciec. Uciec jak najdalej od tego miejsca. I już chciałam to zrobić , ale za mną ustawił się rząd jakichś dziewczyn torując mi drogę. Nie wiedziałam co robić, gdy nagle usłyszałam lekkie uderzenia o struny gitary i delikatny głos Zayna. Odwróciłam się w jego stronę i patrzyłam tylko na niego. Wszystko inne przestało się liczyć. Napisał piosenkę. Dla mnie. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy, ale zupełnie nie zwracałam na nie uwagi. Kiedy piosenka się skończyła, Zayn podszedł do mnie i ujął moje dłonie w swoje. Popatrzył mi prosto w oczy i powiedział:
-Mówiłem, że z ciebie nie zrezygnuję. Wiem, że byłem kompletnym idiotą i wiem, że cię zraniłem. Do tej pory nie mogę wybaczyć sobie tego, że cię straciłem. Ale już wiem, że kocham tylko ciebie. Nic innego się nie liczy. Jesteś tylko ty. Proszę cię, wybacz mi. 
Przez chwilę stałam w milczeniu i nie wiedziałam co powiedzieć. 
-A co z Chelsey? - spytałam w końcu drżącym głosem.
-Ona się nie liczy. Zapomnij o niej. Ona już dla mnie nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Kocham tylko ciebie i tylko z tobą chcę być. Czy zostaniesz moją dziewczyną? 
-Ja.. - kompletnie mnie zamurowało, ale po chwili się uśmiechnęłam - tak. Tak, oczywiście, że tak!
Zayn przyciągnął mnie do siebie i nasze usta spotkały się w czułym pocałunku..

__________________________
Ta-da! :D
Przepraszam, że nie dałam wczoraj, ale mało czasu ; ) 
Komentujcie ♥
A na koniec moja ukochana piosenka.. < 3


wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 22

[Zayn]


Zdziwiła mnie wizyta Ashley. Dała mi jakąś płytę i myślała, że ją obejrzę. Rzuciłem ją w kąt pokoju i położyłem się spać.
Następnego dnia wstałem dość późno. Na śniadanie zszedłem jako ostatni. Musiałem w końcu ułożyć włosy. Wszyscy zajadali kanapki z serem i pomidorem. Niall oczywiście zjadł najwięcej. Przywitałem się z przyjaciółmi i usiadłem przy stole. Nie byłem głodny, więc wypiłem kawę i wróciłem do pokoju. Panował w nim istny bałagan, ale nie miałem siły tego sprzątać. Wyjąłem z biurka zdjęcia Scarlett i przejrzałem je po raz tysięczny. Znowu poczułem dziwny ból, chociaż nie powinienem. W końcu powiedziałem jej, że jej nie kocham i żeby dała mi spokój. Zmiąłem zdjęcia i wyrzuciłem je do kosza. Nie mogłem więcej o niej myśleć, bo chyba bym zwariował. Postanowiłem jechać na siłownię, żeby trochę poćwiczyć. Zszedłem na dół. W salonie zastałem Harrego.
-Jedziesz ze mną na siłownię ? - spytałem.
-Jasne - zgodził się - w końcu to ja mam prawko.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do sportowego auta Hazzy. Niemal po chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy do wielkiego, klimatyzowanego pomieszczenia z dużą ilością sprzętu. Wpisaliśmy się na listę i od razu poszliśmy przypakować. Z głośników poleciała nasza piosenka, więc uśmiechnęliśmy się do siebie i ćwiczyliśmy dalej. Na siłowni nie było zbyt wiele ludzi, więc skorzystaliśmy z bieżni i siedzieliśmy tam dość długo. W końcu byliśmy totalnie wykończeni, więc wyszliśmy i poszliśmy do jakiegoś baru coś zjeść. Złożyliśmy zamówienia i usiedliśmy przy stole.
-Więc, co ze Scarlett? - spytał Harry i przyjrzał mi się uważnie.
-A co ma być? - prychnąłem - nie obchodzi mnie to.
-Taa.. wmawiaj to sobie - Hazza przewrócił oczami - gołym okiem widać, że nadal ci na niej zależy.
-Pojebało cię Harry. Jestem z Chelsey i to na niej mi zależy, okej?
-Skoro tak mówisz.
Kelnerka przyniosła nam zamówienia i zajęliśmy się jedzeniem. Żaden z nas już nic nie powiedział. Kiedy przejeżdżaliśmy ulicami Londynu, zauważyłem Scarlett i Ashley idące w kierunku szpitala. Śmiały się i rozmawiały. Poczułem wielką tęsknotę za jej głosem, śmiechem i zapachem. Była tak blisko, a jednak daleko. Potrząsnąłem głową chcąc odgonić wspomnienia, które powracały za każdym razem, gdy tylko ją widziałem. Byłem z Chelsey. Znowu. Więc to o niej powinienem cały czas myśleć. Więc czemu tak nie było? Nie wiedziałem. Kiedy wróciliśmy do domu, wszyscy siedzieli w kuchni i zawzięcie o czymś dyskutowali.
-To zły pomysł! - usłyszałem głos Liama
-O co chodzi? - spytałem wchodząc do kuchni.
Wszyscy spojrzeli w naszym kierunku.
-O koncert - odpowiedział mi Niall - mamy zagrać w sobotę w Worcester.
-A co jest złym pomysłem?
-Żeby odpuścić piątkowe lekcje i jechać tam od razu - powiedział Liam
-Przestańcie! To świetny pomysł - powiedział Harry - przecież chyba musimy się przygotować, tak? Dajcie spokój. Odpuszczamy lekcje.
-Ale.. - zaprotestował Liam.
-Daddy, daj spokój - powiedział Louis - nic się nie stanie.
-No dobra - zgodził się w końcu.
-Yeah! - pzybiliśmy piątki i rozmowa się skończyła.
Poszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać na konsoli. Tylko Niall był w dobrej formie i wygrywał ze wszystkimi. W końcu miałem dość, więc bez słowa poszedłem do swojego pokoju. Kiedy zobaczyłem swój bałagan, mimo zmęczenia postanowiłem posprzątać. Zajęło mi to dłużej niż myślałem. Mój wzrok zatrzymał się na płycie rzuconej w kąt pokoju. Wziąłem ją do ręki i chciałem wyrzucić do kosza, ale coś mnie powstrzymało. Usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w nią, myśląc co zrobić. W końcu ciekawość zwyciężyła. Wsunąłem płytę do nośnika DVD i odtworzyłem nagranie. Przedstawiało rozmowę Scarlett i Chelsey, które chyba nie wiedziały, że są filmowane. Zanim nagranie się skończyło, zesztywniałem na całym ciele i szeroko otworzyłem oczy nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem.  Poczułem się jak kompletny idiota, którym byłem. W głowie szumiało mi od myśli "kochałam go.... jesteście siebie warci... ale żeby robić takie idiotyczne fotomontaże i dawać je Zaynowi?..... rozwalić mi związek...". Walnąłem pięścią o biurko i położyłem się na łóżku. Bylem bliski histerii. Zachowałem się jak dupek. Zamiast z nią spokojnie porozmawiać i wszystko wyjaśnić, uwierzyłem w kompletne brednie o jej zdradzie. A ona taka nie była! Mówiła, że nie wybaczyłaby czegoś takiego. Więc z pewnością nie mogla mnie zdradzać. Ale ja oczywiście wiedziałem swoje i przez własne ego ją straciłem. I to pewnie na zawsze. "Tu i teraz zapomnij o tym co było. Od teraz dla mnie nie istniejesz. Żegnaj Zayn" - to ostatnie słowa, jakie od niej usłyszałem. I ostatni pocałunek w policzek. Nawet nie wiem, w którym momencie do mojego pokoju wszedł Niall.
-Hej, wszystko ok? - spytał i usiadł na skraju łóżka.
-Nie, kurwa, nic nie jest w porządku! - krzyknąłem.
Niall spojrzał na mnie pytająco. Bez słowa włączyłem mu nagranie, a kiedy je obejrzał spiorunował mnie wzrokiem.
-Naprawdę uwierzyłeś w te brednie? Że ona cię zdradza?!
-Już sam nie wiem..
-Zayn, do reszty cię pogięło.
-Nie musisz mi tego mówić - warknąłem - lepiej powiedz mi, co mam zrobić.
-Ja mam ci powiedzieć? Sam powinieneś wiedzieć! Nie wiem co ty tu jeszcze robisz. Leć, przeproś ją i błagaj o wybaczenie!
-Że co?
-A co chcesz zrobić? Leżeć sobie spokojnie i mieć wszystko w dupie? Tak wiem, że to do ciebie podobne, ale jeżeli ci na niej zależy, to nie zwlekaj. Bo może być za późno.
-Już jest za późno! - krzyknąłem - powiedziałem, że jej nie kocham! Żeby dała mi spokój! A ona kazała mi zapomnieć! I już dla niej nie istnieję.
-Więc tak po prostu odpuścisz? I co? Nadal będziesz z Chelsey? W ogóle stary nie rozumiem, jak ty mogłeś do niej wrócić!
-Ja też nie..
-Więc rusz dupę i biegnij do niej.
Po tych słowach wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie samego. Zdałem sobie sprawę z tego, jakim jestem idiotą i co zrobiłem. Przebrałem się i wyszedłem z domu. Szedłem szybkim krokiem w kierunku mieszkania Chelsey. Otworzyła mi niemal natychmiast i chciała mnie pocałować, ale odepchnąłem ją od siebie.
-Słuchaj, ty dziwko - warknąłem - jeżeli zbliżysz się do mnie jeszcze raz, to to będzie ostatni raz w twoim życiu, jasne? Jesteś podłą suką, która myśli, że wszystko jej wolno. Z nami koniec. I nie chcę cię nigdy więcej widzieć! A jak zobaczę, to chyba zwymiotuję.
Po tych słowach odwróciłem się napięcie i odszedłem, zostawiając ją kompletnie zdezorientowaną. Od razu poszedłem do domu Scarlett. Miałem głęboką nadzieję, że wróciła ze szpitala. W połowie drogi z nieba lunął deszcz, przemaczając mnie do suchej nitki. Kiedy stanąłem pod jej drzwiami, wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem dzwonek.

[Scarlett]

 Po powrocie od Sue, pożegnałam się z Ashley i zajęłam się nauką na test z geografii. Miałam do przerobienia spory kawałek materiału, więc szybko wzięłam się do roboty starając się nie myśleć o Zaynie. Zastanawiałam się co u niego i co teraz robi. Z pewnością obściskiwał się z Chelsey w jakimś barze lub parku. Tęskniłam za nim. Cholernie za nim tęskniłam. I za tymi wszystkimi chwilami spędzonymi razem. Ale powiedział, że mnie nie kocha i żebym dała mu spokój, więc dałam. Już chyba oswoiłam się z myślą, że nie jesteśmy razem. I mogliśmy już nigdy więcej nie zamienić ze sobą słowa. Pogoda za oknem idealnie pasowała do mojego humoru. Ciemno, ponuro, zimno i mokro. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko poszłam otworzyć. Kiedy zobaczyłam stojącego przede mną Zayna, przeżyłam wielki szok. Bez słowa wpuściłam go do środka i usiadłam na kanapie w salonie. On zajął miejsce na fotelu naprzeciwko mnie, ale nic nie powiedział. Zastanawiałam się, po co przyszedł. Sam powiedział, żebym zostawiła go w spokoju i nagle ni stąd ni zowąd się pojawił? To się nie trzymało kupy.
-O co chodzi? - spytałam sucho, starając się opanować drżenie rąk. 
-Scarlett.. - zaczął, ale po chwili spuścił głowę i zamilkł.
-Czego ty ode mnie chcesz? Każesz mi się odwalić i nagle sobie przychodzisz? Nie rozumiem. 
-Przepraszam - spojrzał mi prosto w oczy - przepraszam cię najbardziej jak umiem. Byłem kretynem. Wielkim kretynem, że w ogóle uwierzyłem w te wszystkie bzdury. Teraz wiem, że popełniłem największy błąd w swoim życiu. 
Spojrzałam na niego kompletnie zaskoczona. Nie spodziewałam się jego przeprosin. 
-Jeżeli jest jakaś szansa - kontynuował - żebyś mi wybaczyła, to zrobię wszystko, żeby cię odzyskać. Absolutnie wszystko. 
-I co? - prychnęłam - mam ci wybaczyć? Zwariowałeś? Powiedziałeś, że mnie nie kochasz! Przez ciebie przepłakałam praktycznie wszystkie noce! Zerwałeś ze mną bez powodu i liczysz na to, że jak powiesz jedno "przepraszam" to wszystko będzie w porządku? Muszę cię rozczarować, ale to wcale nie będzie takie łatwe. Jedno słowo wszystkiego nie załatwi. 
-Scarlett, wiem, że zachowałem się jak kretyn. Gdybym mógł cofnąć czas to uwierz, zrobiłbym to. Ale nie mogę.
Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. 
-Ufałam ci - powiedziałam drżącym głosem - a ty potraktowałeś mnie jak zabawkę. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś. Ale wiesz co? Ja też jestem człowiekiem. I mam uczucia. 
Podeszłam do drzwi wejściowych i otworzyłam je.
-Chyba powinieneś już iść - powiedziałam. 
Zayn patrzył na mnie przez chwilę z wielkim smutkiem w oczach. W końcu podniósł się z fotela i ruszył w kierunku drzwi.
-Nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo - powiedział niemal szeptem i wyszedł.
Zatrzasnęłam za nim drzwi, osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać..

_______________________________
Rozdział w połowie pisany na informatyce :D 
Z Pati i Karolcią ♥ 
Uwielbiam ich pomysły :D
Dziękuję ♥ 
I czekam na komentarze ;D

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 21

Od dwóch tygodni starałam się, żeby moje życie znowu było normalne. Chodziłam do szkoły, spotykałam się z przyjaciółmi i odwiedzałam Sue w szpitalu. Chciałam żeby było jak dawniej, zanim poznałam Zayna, ale to było nierealne. W moim sercu zapanowała pustka, cisza, jakby ktoś wyłączył radio. I nic tej pustki nie mogło wypełnić., Czasami siadałam wieczorami na parapecie w moim pokoju i biorąc do ręki nasze wspólne zdjęcie, które Harry zrobił nam na jednej z imprez, wpatrywałam się w gwieździste niebo i płakałam. Tak po prostu. Nie byliśmy ze sobą długo, ale ból był nie do zniesienia. Nie ufał mi. Wystarczyło mu jedno zdjęcie, żeby mnie znienawidzić. Wolał ze mną zerwać niż spokojnie porozmawiać. A gdzie miłość? Najwyraźniej zniknęła. Albo tak naprawdę nigdy się nie pojawiła.
Mijały kolejne dni, a ja ciągle zastanawiałam się, o co tu chodzi. Bo po co ktoś miałby robić jakiś durny fotomontaż i dawać go Zaynowi? Na tych zdjęciach był Jacob i Camilla - jego dziewczyna, z którą spotykał się od dwóch miesięcy. A moja twarz była bardzo umiejętnie wklejona. Czasami nie wierzyłam, że zerwaliśmy. Z resztą chłopaków też mało rozmawiałam, więc ucieszyłam się, gdy zaprosili mnie i Ashley na sobotni wieczór filmowy. Obiecali, że dadzą nam osobny pokój, więc zgodziłyśmy się zostać na noc. Z jednej strony cieszyłam się na to spotkanie, ale z drugiej nie chciałam iść. Nie chciałam widzieć Zayna i Chelsey, z którą na nowo się spotykał. Bałam się, że nie wytrzymam widoku ich razem, bo przypadkiem mogło pęknąć mi serce. W końcu jednak Ashley mnie namówiła i właśnie zaczynałam się pakować. Byłam w połowie wkładania piżamy do torby, gdy do pokoju weszła moja mama.
-Wychodzisz? - spytała i usiadła na łóżku.
-Mały wieczór filmowy - powiedziałam i skończyłam się pakować - wrócę jutro koło południa.
-Oczywiście, ale.. u kogo?
-U Liama.
-Scarlett..
-Mamo, daj spokój. Będziemy w osobnym pokoju. Zresztą, jestem pełnoletnia, pamiętasz?
-Tak, tak.. przepraszam. Dla mnie nadal jesteś tą roześmianą, pełną życia 5-cio latką w różowej sukience w groszki.
Uśmiechnęłam się i usiadłam koło niej.
-Wiem mamo. Tak jest zazwyczaj.
-Kiedy ty tak wyrosłaś, co? Jeszcze niedawno zmieniałam ci pieluchy!
-Niedawno? 18 lat temu!
-Fakt.. kochanie, czy wszystko u ciebie w porządku? Ostatnio jesteś jakaś przygaszona i smutna. A czasami słyszę nawet jak płaczesz, a to do ciebie niepodobne. Coś się stało?
-Nie.. to znaczy tak.. tak jakby..
-Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?
-Tak, wiem..
Nie wiem czemu opowiedziałam jej o Zaynie. To był chyba taki nagły impuls i potrzeba zwierzenia się. Ale poczułam się lepiej.
-..po prostu to dla mnie niepojęte i nie mogę tego zrozumieć. - zakończyłam.
Matka milczała przez dłuższą chwilę.
-Wiesz Scarlett, nie wiem co mam ci powiedzieć. Zaskoczyłaś mnie - powiedziała w końcu - ale skoro straciliście do siebie zaufanie, to czy warto o to walczyć? Zastanów się. Gdyby naprawdę cię kochał, te zdjęcia nie miałyby dla niego znaczenia! Wolałby usłyszeć najgorszą prawdę z twoich ust, niż sam snuć domysły. Skoro powiedział ci, że cię nie kocha, to chyba znak, że nie warto tracić dla niego czasu. Popełnił najgorszy błąd swojego życia, choć może jeszcze o tym nie wie.
Jej słowa podniosły mnie na duchu. Miała rację. Właśnie takiej rozmowy potrzebowałam i bardzo mi pomogła. Przytuliłam ją mocno i podziękowałam.
-Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Baw się dobrze - po tych słowach wyszła z pokoju zostawiając mnie samą.
Po jej wyjściu wzięłam prysznic, ubrałam czarne rurki, bluzkę z flagą USA, czarny sweterek i czarne koturny. Umalowałam się i biorąc torbę, zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie Ashley. Miała na sobie zielone rurki, T-shirt z napisem "Do you love me?" , czarny sweterek i czarne conversy. Uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy do chłopaków. Na dworze ostro padał deszcz, więc na miejsce dotarłyśmy przemoczone do suchej nitki. Drzwi otworzył nam Liam i od razu poszłyśmy do łazienki się osuszyć. Wyszłyśmy po 30-stu minutach. W salonie siedział Liam i Louis. Próbowali podłączyć nowe DVD, ale średnio im to wychodziło. W końcu po schodach zszedł Harry i z jego pomocą, udało im się wszystko podłączyć. Nie obyło się bez śmiechu. Chwilę później dołączył do nas Niall. Przyniósł gitarę i pośpiewaliśmy ich piosenki.
-Uszczypnij mnie, bo nie wierzę - powiedziała Ashley i wyciągnęła rękę w moją stronę.
-To znaczy? - spytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Ty znasz teksty ich piosenek!
-Oczywiście, że znam - zaśmiałam się - jak tylko się dowiedziałam, że Liam z wami śpiewa, nauczyłam się wszystkich.
-Cóż za zaszczyt - powiedział Li i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Kilka minut później po schodach zszedł Zayn z Chelsey. Poczułam ostre ukłucie w sercu i szybko odwróciłam wzrok.
-Kogo my tu mamy - prychnęła Chelsea patrząc w moim kierunku.
-Wal się - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
-Właśnie blondi - poparła mnie Ashley - uważaj, bo ci farba odpadnie. Albo co gorsza, złamiesz paznokieć i się rozmażesz! A tego byś chyba nie przeżyła, co?
Wszyscy oprócz Zayna i Chelsey wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ty mała..- zaczęła Chelsea.
-Dobra, koniec - przerwał jej Louis i puścił film.
Obejrzeliśmy dwa horrory a ja byłam kompletnie wykończona. Nie mogłam dłużej patrzeć na Zayna i Chelsey, siedzącą mu na kolanach. To było dla mnie zbyt wiele. Po cichu poszłam do pokoju i nawet nie wiem kiedy zasnęłam ..

.~*~. 

Trzy dni później, późnym popołudniem do mojego pokoju wpadła Ashley. Była całkowicie zdenerwowana i chodziła nerwowo w kółko. 
-Suka! Idiotka! Debilka! - powtarzała cały czas - jak ja mogłam na to nie wpaść?! No jak?! Przecież to takie oczywiste!
-Ashley, uspokój się. 
-Jak mam być spokojna?! Głowiłam się nad tą sprawą jakieś 3 tygodnie i na to nie wpadłam! A przecież to takie banalne!
-Ashley, do cholery, o czym ty mówisz? 
-O Chelsey! O tej podłej, podstępnej żmiji!
-Nie rozumiem cię.
-Scarlett, naprawdę jesteś taka ciemna czy tylko udajesz? 
-Co? 
-To ona wysłała te fotomontaże! Jej brat jest grafikiem komputerowym! Zrobiła to dla zemsty! Nie widzisz tego?! Zniszczyła ci związek i znowu z nim jest! Znowu są razem! Nie zastanawia cię to?!
Przez chwilę stałam w osłupieniu i dopiero po krótkim czasie dotarł do mnie sens wypowiedzianych przez Ashley słów. I nagle poszczególne części układanki, same się złożyły. Przypomniałam sobie słowa Chelsey "jeżeli piśniesz chociaż słowo Zaynowi, to zrobię ci z życia piekło". Jak powiedziała, tak zrobiła. Pamiętam, jak pod szkołą miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. I to musiała być ona. Zrobiła to tylko po to, żeby znowu być z Zaynem a mi dać nauczkę, żebym nie stawała jej na drodze. Poczułam ogromną wściekłość.
-Szlag! - krzyknęłam i usiadłam na łóżku - to jej sprawka..
-No brawo Scarlett! - Ashley usiadła obok mnie - co zamierzasz zrobić? 
-Jeszcze nie wiem.. 
Siedziałyśmy w moim pokoju jeszcze co najmniej 2 godziny i myślałyśmy, co zrobić z Chelsey. Jednak żaden pomysł nie przyszedł nam do głowy. 
-Chodźmy się przejść - zaproponowała Ashley - świeże powietrze dobrze nam zrobi. 
Zgodziłam się od razu i po chwili szłyśmy chodnikiem w kierunku centrum. Powoli zapadał zmierzch i zrobiło się zimno. Po drodze zahaczyłyśmy o park i usiadłyśmy na ławce pod starym dębem. Wiatr hulał w konarach drzew a wszędzie panowała cisza przerywana rozmowami ludzi przechodzącymi obok nas. Nagle w oddali dostrzegłam znajomą postać. Rozpoznałabym ją nawet na końcu świata. Ashley chyba też ją zauważyła, bo zmrużyła oczy i patrzyła się na nią z zaciśniętymi ustami. Chelsea we własnej osobie. Nie mogłam na nią patrzeć. Nie wytrzymałam i podeszłam do niej szybkim krokiem, a Ashley za mną. 
Kiedy tylko mnie zobaczyła, uśmiech zniknął jej z twarzy i skrzyżowała ręce na piersiach. 
-Czego chcesz? - warknęła. 
-Jesteś z siebie zadowolona? - spytałam sucho.
-Słucham? - uniosła jedną brew.
-Tak cię to bawi? Niszczenie ludziom życia? 
-O czym ty do cholery...
-Dobrze wiesz o czym mówię idiotko! Nie udawaj głupiej!
-Licz się ze słowami - syknęła i zmrużyła oczy. 
 -Nie boję się ciebie, wiesz? Jesteś zwykłą suką, która myśli, że wszystko jej wolno. Ale żeby robić takie idiotyczne fotomontaże i dawać je Zaynowi? Robiłaś zdjęcia Jacobowi i jego dziewczynie i wklejałaś moją twarz?! Głupszej rzeczy nie mogłaś wymyślić! A wszystko po to, żeby rozwalić mi związek i wrócić do Zayna? 
-Ważne, że zadziałało - powiedziała ironicznie - ten idiota niczego się nie domyśla. Wystarczy mu dowód, żeby znienawidzić. Pamiętasz, jak mówiłam, że zrobię ci z życia piekło? To dopiero początek. Więc lepiej uważaj.
-Czy ty go w ogóle kochasz?!
-Pff.. - prychnęła - proszę cię. 
-A ja go kochałam - dodałam już spokojniej - i wiesz co? Życzę wam szczęścia, bo oboje jesteście siebie warci. 
 Po tych słowach odwróciłam się napięcie i odeszłam.

[Ashley]

Słowa Scarlett zrobiły na mnie wrażenie. Nie mogłam tam po prostu stać i patrzeć na to wszystko. Wyjęłam z kieszeni telefon i nagrałam całą rozmowę. Dziewczyny nawet nie zauważyły. Odprowadziłam Scarlett do domu i szybkim krokiem poszłam do siebie. Miałam mało czasu. Zrzuciłam filmik na komputer, a potem na płytę. Na szczęście nikogo nie było w domu, więc od razu poszłam do domu chłopaków. Było już dość późno, ale nie zwracałam uwagi na godzinę. Drzwi otworzył mi zaskoczony Harry. 
-Jest Zayn? - spytałam na powitanie.
-U siebie, ale..
-Dzięki - przerwałam mu i pobiegłam na górę. 
Zapukałam kilka razy i w końcu drzwi się otworzyły. Zayn spojrzał na mnie kompletnie zaskoczony. 
-Co ty tu robisz Ash? - spytał.
-Mam was dość - powiedziałam - a szczególnie ciebie i twojej głupoty.
-I przyszłaś mi to powiedzieć o 23:00 w nocy? 
-Nie tylko - podałam mu płytę.
-Co to? 
-Obejrzyj to. A potem zastanów się dwa razy zanim ją skrzywdzisz. 
Kiedy wziął ode mnie płytę, odwróciłam się i wróciłam do domu ..

_______________________
To jest najdłuższy rozdział, jaki napisałam w życiu :D
Ale jak się ma wenę, to nie da się przerwać pisania ;) 
Miłego czytania! ♥ 
I komentowania ;)

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 20

Od dwóch dni próbowałam dodzwonić się do Zayna. Ale albo miał wyłączony telefon, albo po prostu mnie odrzucał. Siedziałam w pokoju Ashley i byłam do reszty zrezygnowana.
-Nadal nie odbiera? - spytała przyjaciółka.
Pokręciłam przecząco głową i schowałam telefon do kieszeni.
-Nie mam pojęcia o co tu chodzi - powiedziałam - zerwał ze mną bez powodu.. i to jego spojrzenie.. jakbym zrobiła coś złego. Coś, co go zraniło. Ale naprawdę nie mam pojęcia co.. W czwartek normalnie rozmawialiśmy. Mówił, że mnie kocha.. A teraz.. Ash, pomóż mi zrozumieć..
-Scarlett, przykro mi, ale ja też nie mam pojęcia o co tu chodzi. On cię porównał do Chelsey!
-No właśnie.. powiedział, że jesteśmy takie same i zależy nam tylko na sławie..
-A dałaś mu jakiś powód, żeby tak myślał?
-Oczywiście, że nie! - zaprotestowałam - Kocham go..
-W takim razie już nic nie rozumiem.
-Witaj w moim świecie.
-Chcesz żebym z nim pogadała?
-A myślisz, że to coś zmieni? Zresztą i tak z pewnością nie chciałby słuchać..
-Pewnie masz rację.
Zapadło milczenie. Żadna z nas się nie odezwała. Każda na swój sposób zastanawiała się, o co w tym wszystkim chodzi. Ale tak naprawdę nie znalazłyśmy rozwiązania tej zagadki. Chciałam porozmawiać z Zaynem i poprosić, żeby mi to wyjaśnił. Ale on najwyraźniej nawet nie chciał mnie znać. Zaczynałam myśleć, że po prostu mu się znudziłam. W końcu jest gwiazdą! Może mieć każdą dziewczynę jaką tylko zechce. A ja byłam zwykłą szarą myszką, w dodatku z problemami. Pewnie teraz śmiał się ze mnie i pił drinki z jakąś inną dziewczyną. Na samą taką myśl poczułam łzy w oczach.
-Byłam dla niego zabawką - powiedziałam w końcu - nic dla niego nie znaczyłam.. wymyślił sobie jakąś historyjkę, żeby tylko ze mną zerwać i biec do innej.. jest gwiazdą! A gwiazdy właśnie tak robią.
-Scarlett, nie mów tak..
-Ale to prawda! - gwałtowanie wstałam i stanęłam przed Ashley - nie ma innego wytłumaczenia tej sytuacji! I te jego słowa "leć do swojego chłoptasia i nie pokazuj mi się na oczy"!
I w tym momencie coś zrozumiałam. Usiadłam z powrotem na łóżku.
-On myśli, że ja go zdradzam.. - powiedziałam niemal szeptem.
-Że jak?!
-Na to wychodzi..
-Co za.. - Ashley w porę ugryzła się w język.
-Wiesz co? Zostawmy temat. Mam tego dość. Skoro już mu nie zależy, ja też odpuszczę. Nie pozwolę się tak traktować. Było minęło.
-Jesteś pewna?
-Nie. Ale muszę coś zrobić. Nie mogę siedzieć bezczynnie i się załamywać.
Godzinę później wróciłam do domu. Ponownie wybrałam numer Zayna i o dziwo, tym razem odebrał.
-Dasz mi wreszcie spokój?! - wrzasnął do słuchawki - Przestań cały czas do mnie kurwa wydzwaniać! Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać Scarlett. Po prostu mnie zostaw.
I się rozłączył, a ja nie zadzwoniłam już ani razu. Usunęłam jego numer i schowałam telefon do kieszeni. Wróciłam do domu i pomogłam mamie z obiadem. Późnym popołudniem poszłam na spacer. Chciałam to wszystko przemyśleć w samotności i zastanowić się, co robić dalej. Usunięcie go z serca było chyba niewykonalne. Przed oczami mijały mi obrazy spędzonych razem chwil. Wszystkie pocałunki, uściski, śmieszne momenty. I przede wszystkim najwspanialszy wieczór mojego życia - kolacja na dachu i widok Londynu nocą. Usiadłam na ławce w parku i patrzyłam na mijających mnie ludzi. Kilku znajomych ze szkoły powiedziało mi "cześć" i szło w swoją stronę. I nagle zobaczyłam JEGO. Serce podskoczyło mi do gardła i już chciałam podejść, ale w ostatniej chwili zauważyłam, że nie był sam. Był z dziewczyną, którą znałam doskonale. Chelsea Parks we własnej osobie. A więc do siebie wrócili. Zrobiło mi się niedobrze. Chyba, że w ogóle ze sobą nie zerwali a to wszystko było tylko jakąś grą. W jednej chwili Zayn się odwrócił i spojrzał prosto na mnie. Nie wiem co dostrzegłam w jego oczach. Ale w tamtym momencie straciłam do niego szacunek. I wszystko inne. Popatrzyłam mu prosto w oczy, zacisnęłam usta, wstałam i po prostu odeszłam.

[Zayn]

Kiedy zobaczyłem Scarlett siedzącą na ławce, poczułem się dziwnie. Kiedy na mnie spojrzała, w jej oczach widziałem kompletna pustkę i smutek. Ale co mnie to obchodziło? Miała innego. W piątek dostałem anonimową kopertę ze zdjęciami jej i jakiegoś chłopaka. Tulących się do siebie i całujących. W sobotę dostałem kolejne. Nie wiedziałem kto je wysyła, ale czy to było ważne? Okłamała mnie. Miałem nawet nagranie, w którym mówi "przecież wiesz, że cię kocham" i te słowa nie były kierowane do mnie. Byłem na nią wściekły. I czułem się zdradzony. Nie wytrzymałbym kolejnych telefonów od niej. Kochałem ją, a ona miała to gdzieś. Pewnie poszła do tego swojego chłoptasia. Do parku nie przyszedłem z Chelsey. Uczepiła się mnie, gdy tylko mnie zobaczyła. Już nie denerwowało mnie jej towarzystwo. Byłem z nią dłużej niż ze Scarlett. Chciałem zapomnieć o tym co zrobiła i zacząć od nowa. Ale przed oczami ciągle miałem twarz Scarlett. Zupełnie, jakby siedziała w mojej głowie i nie chciała wyjść. 
[Scarlett]

Kiedy szłam w kierunku domu, nagle zboczyłam z trasy i znalazłam się pod domem chłopaków. Skoro Zayn był w parku, mogłam spokojnie porozmawiać z którymś z przyjaciół. Musiałam dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Ta sprawa nie dawała mi spokoju. A skoro z Zaynem to był koniec, musiałam znać powód zerwania. Bezwarunkowo. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili w drzwiach pojawił się Niall . Uśmiechnął się do mnie i wpuścił do środka.
-Niall, muszę z tobą porozmawiać. Masz chwilę? 
-Jasne, jestem akurat sam. Chłopaki załatwiają swoje sprawy. 
-Świetnie.
Poszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na krześle obrotowym, a on na łóżku. 
-Niall, proszę pomóż mi zrozumieć - zaczęłam - o co w tym wszystkim chodzi. 
-Mówisz o Zaynie?
-Tak. No bo zerwał ze mną tak nagle i nawet nie podał powodu. Wiesz coś o tym?
-Przykro mi Scarlett, ale nie. Żadnemu z nas nic nie chciał powiedzieć. Za każdym razem ucinał temat słowami "nie wasza sprawa" i tyle. 
-To co ja mam robić? 
-Wiesz.. nie ma go w domu... więc...
-Naprawdę myślisz, że mogłabym...? - załapałam od razu o co chodzi. 
-Stanę na czatach. Jeżeli to ma pomóc, to czemu nie?
Uśmiechnęłam się do Nialla i poszliśmy do pokoju Zayna. Pierwszy raz włamywałam się do kogoś, ale nie czułam się źle. W jego pokoju panował istny bałagan. Wszędzie leżały ciuchy, buty, czasopisma i puszki po piwie. Nie wiedziałam, czego mam szukać. Ale rozwiązanie przyszło samo. Otworzyłam szufladę biurka i znalazłam dużą, białą kopertę. A kiedy ją otworzyłam, przeżyłam szok. Były w niej zdjęcia moje i Jacoba, ale nie rzeczywiste. Bo nie przypominałam sobie, żebym kiedykolwiek go całowała, albo szła objęta z nim przez park. Nigdy też nie łapałam go za tyłek i nie robiłam głupich min. To były fotomontaże. A Zayn w to uwierzył. Chciałam biec do niego i powiedzieć, że to nieprawda, ale coś mnie powstrzymało. Skoro w to uwierzył, to znaczy, że mi nie ufał. Więc nie był wart mojego zachodu. Nagle do pokoju wszedł Niall i powiedział, że Zayn wrócił. Szybko schowałam kopertę do biurka i zeszłam na dół. Już wiedziałam, co powinnam zrobić. Stanęłam przed Zaynem i powiedziałam, zanim zdążył się odezwać.
-Powiedz, że nie chcesz mnie widzieć. Powiedz, że nie chcesz mnie znać. Powiedz, że mnie nie kochasz i nigdy nie kochałeś, a zniknę z twojego życia raz na zawsze. Obiecuję.
Przez chwilę stał jak wryty, ale w końcu się odezwał.
-Nie chcę cię widzieć, nie chcę cię znać. Nie ko..nie kocham cię. Teraz możesz dać mi wreszcie święty spokój? 
-A więc tu i teraz zapomnij o tym co było. Od teraz dla mnie nie istniejesz. Żegnaj Zayn.
Pocałowałam go w policzek i wyszłam. 

_______________________
Ale wyświetleń :D Jesteście normalnie najlepsi! ♥ 
Dziękuję za komentarze i oczywiście, czekam na kolejne ;) 

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 19

Minął ponad tydzień odkąd Liam wyszedł ze szpitala. A ja miałam tyle nauki, że nie miałam czasu się z nim spotkać. Z Zaynem było to samo. Albo ja musiałam się uczyć, albo oni mieli wywiady, koncerty i (oczywiście) swoją własną naukę. Tęskniłam za nimi, ale tak naprawdę nie mogłam nic zrobić. Był czwartek i siedziałam na nudnej lekcji pana Steal'a, ale myślami byłam gdzie indziej.
-..Scarlett - usłyszałam głos nauczyciela i gwałtownie podniosłam głowę - czekam na odpowiedź.
Spojrzałam w jego surowe oczy a później obiegłam wzrokiem całą klasę.
-Może pan powtórzyć pytanie?  - poprosiłam z nadzieją.
-Przykro mi, ale nie - powiedział - przypominam, że wakacje skończyły się miesiąc temu panno Evans. A matematyka sama się nie zrobi. Ostatnie ostrzeżenie.
Pokiwałam głową i znów spuściłam wzrok. Po lekcji poszłam do swojej szafki i wyjęłam książki na ostatnią lekcję - historię. Podeszła do mnie Ashley.
-Dziewczyno, nie zapominaj, że u Steal'a nie ma łatwo.
-Wiem, ale.. no sama nie wiem. Strasznie tęsknię za Zaynem. Nie widziałam go ponad tydzień.
-Rozumiem, ale myśl o nim na innych lekcjach mi amore - powiedziała z ironią.
Przewróciłam oczami i poszłyśmy na lekcję. Na historii jak zwykle nudno i o mało nie zasnęłam na kolejnym wykładzie o jakimś tam królu. Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, wyczerpana wyszłam ze szkoły i razem z Ashley skierowałyśmy się prosto do mojego domu. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Jacobem.
-Jake! Nie strasz mnie.
Zdziwiło mnie to, że się nie uśmiechnął. Zawsze na powitanie mnie przytulał albo mówił jakiś bezsensowny dowcip, który tego dnia usłyszał od kolegów.
-Możemy pogadać? - spytał grobowym głosem - sami?
-Jasne, jasne - powiedziała Ashley - idę do domu. Jak skończycie, daj znać.
I oddaliła się od nas a my usiedliśmy pod szkołą.
-O co chodzi? - spytałam.
-Ty mi to powiedz. Nagle pojawiasz się na okładkach gazet, w internecie jest pełno twoich zdjęć z jakimś facetem i innych. A do mnie nie odzywasz się w ogóle. Nie powiedziałaś nawet o co chodzi. Ashley to samo. Nagle przestałem dla was istnieć? Myślałem, że się przyjaźnimy.
Spojrzał na mnie z wyrzutem i poczułam się naprawdę głupio.
-Jacob, to zupełnie nie tak..
-Więc jak? Wytłumacz mi to. Bo naprawdę nie rozumiem.
Opowiedziałam mu historię o Liamie. Jak go spotkałam i w ogóle. Mówiłam też o całym zespole i o tym, że jestem z Zaynem.
-..on jest sławny, więc moich zdjęć też jest pełno. Przepraszam, że nic nie powiedziałam.. po prostu zapomniałam.
Nie odzywał się przez chwilę.
-Rozumiem.. Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem.
Uśmiechnęłam się do niego.
-To ja przepraszam. Ostatnio rzeczywiście nie miałyśmy dla ciebie czasu. Postaram się to zmienić, ale wiesz, jak wygląda sytuacja. Nie mam nawet czasu dla własnego chłopaka.
Chyba znów wrócił mu humor bo zaczął zachowywać się jak zawsze.
-Zdradzasz mnie?! Nie pomyślałaś o naszych dzieciach?! - zaczął krzyczeć.
-Och, Jake, przecież wiesz, że cię kocham - powiedziałam śmiejąc się - ale mimo wszystko Zayna kocham bardziej. O wiele bardziej.
-Jak możesz tak mówić?! A co z naszymi kotami?! I małą farmą w jakieś wiosce, gdzie mieliśmy hodować małpy?!
Śmiałam się na dobre. On zawsze wiedział, jak poprawić mi humor. Po kilku minutach trzymałam się za brzuch i nie mogłam się opanować.
Miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Rozglądnęłam się dookoła, ale nikogo nie zobaczyłam. Może zaczynałam mieć urojenia? Jake odprowadził mnie do domu i przytulił na pożegnanie. Od razu zadzwoniłam do Ashley i przyszła po kilkunastu minutach. Poszłyśmy prosto do mojego pokoju i zajęłyśmy się projektem z biologii.
-Czego chciał Jake? - spytała po chwili.
-Miał pretensje, że go olewamy. Ale jakoś mu to wytłumaczyłam.
-Fakt, ostatnio nie gadaliśmy.
-Wiem. Musimy coś z tym zrobić.
-Zastanowimy się nad tym później.
Przytaknęłam i wróciłyśmy do pracy. Nie ma to jak spędzić piątkowe popołudnie nad projektem edukacyjnym. Zwłaszcza, żet był dopiero na środę. Kiedy w końcu skończyłyśmy zadzwonił Liam.
-Mogę przeszkodzić? - spytał na powitanie.
-Jasne, o co chodzi?
-Stęskniliśmy się za wami! Wpadniecie?
-Za chwilę jesteśmy.
Rozłączyłam się i powiadomiłam Ashley o tym, że idziemy do chłopaków. Zgodziła się bez niczego. Wolnym krokiem szłyśmy w kierunku ich domu. Był chłodny, jesienny wieczór. Po drodze jeździło sporo samochodów, świeciły lampy uliczne i mijało nas pełno śpieszących się dokądś ludzi. Kolejna jesień w Londynie. W końcu doszłyśmy na miejsce i zadzwoniłyśmy do drzwi. Otworzył nam Harry i wpuścił do środka. Wszyscy siedzieli w salonie. Wszyscy, z wyjątkiem Zayna. Przywitałam się ze nimi i usiadłam w fotelu. Miałam nadzieję, że brunet zaraz zejdzie po schodach, ale nic takiego się nie stało.
-Zayn wyszedł kilka godzin temu i jeszcze nie wrócił - powiedział Niall - ale zaraz powinien być.
-Dzięki - uśmiechnęłam się do blondyna.
-A tak w ogóle, jest coś do jedzenia? Bo chyba zgłodniałem.
-A czy ty kiedyś byłeś najedzony? - spytał Louis z sarkazmem i zniknął w kuchni.
Po chwili wrócił z paczką chipsów i rzucił ją Niallowi.
W końcu drzwi się otworzyły i do domu wszedł Zayn. Kiedy mnie zobaczył, nawet się nie uśmiechnął. Spiorunował mnie wzrokiem i poszedł na górę. Przez chwilę siedziałam w osłupieniu i nie wiedziałam co się dzieje. Reszta patrzyła na mnie podejrzanie.
-Pokłóciliście się? - spytał Liam.
-Nie.. ja.. nie wiem.. - zaczęłam się jąkać.
Wstałam i poszłam do jego pokoju. Zapukałam niepewnie i otworzyłam drzwi. Zayn leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit.
-Zayn.. - zaczęłam i spojrzałam na niego, ale on nawet się nie ruszył.
-Czego ty ode mnie chcesz? - dopiero po tych słowach wstał i podszedł do mnie - Nie bawią mnie twoje gierki.
-Ale jakie gierki? O czym ty mówisz do cholery? - byłam coraz bardziej zdezorientowana.
-Nie udawaj głupiej. Przejrzałem cię.
-Zaraz, chwila. Co?
-Skończ to swoje durne przedstawienie. Jesteś taka sama jak Chelsea. Niczym się nie różnicie. Chcecie sławy i niczego więcej. A ja mam tego dość! Leć do swojego chłoptasia i nie pokazuj mi się na oczy, jasne? Z nami koniec.
I zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Stałam tam jeszcze przez chwilę a z oczu poleciały mi łzy. Poczułam skurcz w żołądku i zrobiło mi się zimno. Zbiegłam po schodach trzymając się poręczy i nic nie mówiąc wybiegłam z domu. Szłam chodnikiem, który jeszcze niedawno wydawał mi się zwykły i normalny. Teraz był rozmazany i szary. Kiedy weszłam do swojego pokoju, płakałam już bez opanowania. Położyłam się na łóżku i wtuliłam głowę w poduszkę. Zerwał ze mną. Naprawdę ze mną zerwał. I to bez jakiegokolwiek powodu. Nie rozumiałam o co mu chodzi. Jeszcze wczoraj było normalnie, a dzisiaj nie chciał mnie widzieć. Nie chciał nawet powiedzieć co się stało. Potraktował mnie jak jakąś zabawkę. Z taką myślą zasnęłam.

______________________________
Weee ;d Do wakacji pozostało: 14 dni! O taaak :D 
W końcu :) 
Blog, który poleciłam przy ostatnim wpisie, prowadzą moje koleżanki ;) 
Mi się podoba, a wy oceńcie sami ;) 
Czekam na komentarze ;) ♥ 

środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 18

-Tato! - odebrałam niemal natychmiast z wielką ulgą - w końcu!
-Cześć Scarlett..
Nie poznałam jego głosu. Zazwyczaj był miły, ciepły i przyjazny. W tamtej chwili był przygaszony, suchy i jakby bez wyrazu. Spojrzałam na chłopaków i Ashley a oni uśmiechnęli się i dali mi znać, że zaczekają. Oddaliłam się od samochodu i usiadłam na kamiennych schodach.
-Dlaczego tak długo się nie odzywałeś? - spytałam.
-Przepraszam kochanie.. Po prostu wiele rzeczy musiałem przemyśleć..
-Zostawiłeś nas z dnia na dzień - powiedziałam z wyrzutem - bez słowa. Nie raczyłeś nawet zadzwonić, ani odebrać telefonu. Rozumiem, że jest ci trudno, ale to było nie fair..
-Wiem i naprawdę bardzo mi przykro. Musiałem wyjechać i..
-Wyjechać? - przerwałam mu - więc nie ma cię w Londynie?
-Nie..
W słuchawce zapadło milczenie.
-Nie rozumiem.. To znaczy wiem, że mama.. że cię skrzywdziła.. ale.. nie pomyślałeś o mnie? o Sue?
-Scarlett..
-Nie, tato - znów mu przerwałam i poczułam łzy w oczach - to nie było fajne. Tęsknię za tobą..
-Ech.. - westchnął - ja za wami też tęsknię. Nawet nie wiesz, jak bardzo.. naprawdę bardzo chciałbym was zobaczyć, ale teraz to niemożliwe..
-Dlaczego?
-Ponieważ jeszcze przez tydzień będę we Francji.
-Francji?! Jak to we Francji?
-Miałem służbowy wyjazd. Taki jakby kurs..
-Ale wrócisz do Londynu... prawda?
I znowu cisza. Słyszałam jego oddech i z niecierpliwością czekałam na odpowiedź.
-Tato? Wrócisz do Londynu, prawda?
-Przykro mi kochanie.. ale raczej nie..
Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach. Nie próbowałam nawet ich powstrzymać.
-Ale..
-Kochanie - powiedział spokojnie - wracam do Wolverhampton. I możesz do mnie przyjechać kiedy tylko zechcesz, o każdej porze dnia i nocy. Ja również odwiedzę Londyn. Ale nie na długo..
-Ale przecież..
-Nie zmienię decyzji. Przepraszam, muszę kończyć. Kocham cię skarbie.
-Tato!
Usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia. Nie takiego rozwoju wydarzeń się spodziewałam. Głęboko w sercu miałam nadzieję, że wróci. Że pogodzi się z mamą i będzie jak dawniej. Ale w tamtym momencie zdałam sobie sprawę z jednego. Straciłam ojca.
Otarłam łzy i szybkim krokiem wróciłam do samochodu. Widziałam zaniepokojone twarze chłopaków i Ash, ale nic nie powiedziałam, a oni to uszanowali. Wtuliłam się w Zayna i gdyby droga była dłuższa z pewnością bym zasnęła. Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem, pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam prosto do swojego pokoju. Musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby nie myśleć o ojcu. Wzięłam podręcznik do hiszpańskiego i zaczęłam przewracać kartki i przypominać sobie słówka. Później wzięłam biologię i historię. W końcu zapadł zmierzch. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, więc na chwilę oderwałam się od książek i zeszłam na dół. Mama właśnie szła do biura. Kiedy mnie zobaczyła, zatrzymała się i zmierzyła mnie wzrokiem. Poczułam nagłą potrzebę przytulenia jej i wyznania, jak bardzo ją kocham, więc tak zrobiłam. Obie zaczęłyśmy płakać. Tak po prostu. Bo czasem trzeba sobie popłakać.

.~*~.

Nadeszła sobota. Właśnie dzisiaj Liam miał wyjść ze szpitala. Harry i Lou mieli po niego pojechać, a ja, Ashley, Niall i Zayn mieliśmy przygotować małe przyjęcie. Niall zrobił wielkie zakupy, a po drodze zjadł dwie paczki ciastek. 
-No co? Byłeś głodny!
Na tą wypowiedź wybuchnęliśmy śmiechem. Wrócił mi humor. Mimo tego, że powinnam się dołować. Zawsze gdy byłam w towarzystwie tych oszołomów, nie potrafiłam się smucić. Bo przy nich to było wręcz niemożliwe. Zayn wziął mnie na barana i zaczął gonić po całym pokoju. Ashley zajęła się dmuchaniem balonów. Kiedy w końcu Zayn postawił mnie na ziemi, zrobiliśmy wielki napis "Witaj w domu Daddy!" i powiesiliśmy go nad drzwiami. W końcu wszystko było gotowe. W domu było pełno piwa, balonów i przekąsek. Kiedy Liam wszedł do domu, wszyscy krzyknęliśmy "Niespodzianka!" a on szeroko się uśmiechnął. Od razu rzuciłam mu się na szyję, a on okręcił mnie dookoła własnej osi.
-Fajnie, że jesteś - powiedziałam z uśmiechem.
-Ekhem? - usłyszałam głos Zayna i odwróciłam się w jego stronę.
Stał z rękami skrzyżowanymi na piersi i z udawanym oburzeniem na twarzy. 
-Czy ty mnie zdradzasz?! 
-Tak!
-Jak mogłaś?! - zrobił smutną minę i zaczął udawać, że płacze.
Chodził po całym pokoju, rzucał poduszkami i krzyczał "Moja ukochana mnie zdradza!". Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. W końcu podeszłam do niego i czule pocałowałam. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zmierzwiłam mu włosy.
-Kocham tylko ciebie, jasne? - powiedziałam.
-Jesteś pewna? 
-Niczego nigdy nie byłam tak pewna.
I znów go pocałowałam. Poczułam się naprawdę fantastycznie. Harry puścił muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Zauważyłam, że Liam ciągle zerka w moją stronę, ale gdy tylko odwracałam się w jego kierunku, odwracał wzrok. A może tylko mi się wydawało? Byłam zdezorientowana, ale zbyt dobrze się bawiłam, żeby się tym przejmować. 
Impreza naprawdę się udała. Cały czas tańczyłam z Zaynem i Liamem. A kiedy siadałam na sofie, podchodził Harry i wyciągał mnie z powrotem na środek. Było fantastycznie. Bo najlepszy jest czas spędzony z przyjaciółmi. 
Kiedy wydawało mi się, że już wszystko jest w porządku. Kiedy myślałam, że będzie fantastycznie i cudownie, wszystko zaczęło się sypać.. 

____________________
Nie ma to jak udane 3 dni z najlepszymi ludźmi ♥ 
Po prostu kocham :D
Nie będę dodawać rozdziałów codziennie, ale postaram się jak najczęściej ;) 
Walka o oceny rozpoczęta ; ] 
Dziękuję za opinię i naprawdę cieszę się, że to czytacie ;) 
I oczywiście, czekam na dalsze ;) 
A na koniec, zapraszam na blog DREAMS FULFILLED :)

http://dreamsfulfilled3.blogspot.com/

sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 17

-Że co?! - krzyknęłam i stanęłam jak wryta.
-Potrącił go samochód - odpowiedział Niall nerwowo.
-Przecież przed chwilą.. on tu siedział.. rozmawiałam z nim..
-Nie ma na to czasu -przerwał mi Harry i wziął kluczyki do samochodu - jedziemy.
Nie mogłam się ruszyć. Zayn wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w kierunku szpitala. Z każdą minutą denerwowałam się coraz bardziej. Nie mogło mu się coś stać. Nie jemu.
Kiedy tylko samochód się zatrzymał, nie czekając na resztę pobiegłam w kierunku szarego budynku i skierowałam się do recepcji.
-Szukam Liama Payne'a - powiedziałam do pielęgniarki, a ona zaczęła szukać czegoś w komputerze.
-Sala 216 - powiedziała po chwili - ale nie można..
-Dziękuję - przerwałam jej i windą pojechałam na 3 piętro.
Przed salą wpadłam na lekarza.
-Przepraszam.. ja muszę - wydukałam.
-Pani do Liama? - spytał sucho.
-Tak, ja..
-Przykro mi, nie można tam teraz wchodzić.
-Ale..
-Przepraszam, muszę iść. Proszę poczekać na korytarzu.
Skinął głową i wszedł do sali. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Podniosłam głowę i zobaczyłam chłopaków. Od razu podeszłam do Zayna i mocno go przytuliłam. Dopiero kiedy otarł mi łzę, zorientowałam się, że płaczę.
-Czemu nie weszłaś? - spytał Louis.
-Lekarz zabronił.. kazał czekać..
-W takim razie czekamy - powiedział Niall.
Wszyscy usiedliśmy na niewygodnych niebieskich krzesłach i czekaliśmy. Mijała godzina za godziną, a lekarz ciągle nie wychodził. Byłam kompletnie wykończona. Położyłam głowę na ramieniu Zayna i zasnęłam.
Obudził mnie po kilkunastu minutach. W końcu stanął przed nami mężczyzna, na którego wpadłam 3 godziny temu. W jednej chwili się rozbudziłam i wstałam.
-Co z nim? - spytałam.
-Będę z wami szczery bo wiem, że jesteście przyjaciółmi. Nie jest dobrze, ale nie jest też najgorzej. Ciągle jest nieprzytomny, ma sporo obrażeń. Na początku może mieć problemy z pamięcią, ale wyjdzie z tego.
-Możemy do niego wejść?
Lekarz zastanawiał się przez chwilę.
-W porządku. Ale tylko na 5 minut. I tylko jedna osoba.
Popatrzyłam na chłopaków błagalnym wzrokiem.
-Okey - powiedział Harry - ty idź. My poczekamy.
-Dziękuję! - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Nienawidziłam szpitali. Było w nich tak dołujaco i smutno. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Niepewnym krokiem weszłam do małej sali z jednym łóżkiem. Liam był podpięty do jakichś maszyn i leżał nieprzytomny. Na głowie miał bandaż i kilka siniaków na twarzy. Coś ścisnęło mnie za serce, a po policzkach pociekły mi łzy. Usiadłam przy łóżku i wzięłam go za rękę.
-Liam.. - powiedziałam niemal szeptem -  nie możesz mnie zostawić.. nie teraz, gdy cię odzyskałam.. jesteś silny.. zawsze byłeś.. nie daj się.. proszę, otwórz oczy..
Zero reakcji. Nawet się nie poruszył. Zacisnęłam powieki i wyszłam z sali. Od razu wtuliłam się w Zayna.

.~*~.

Minęły 3 dni. Była środa po południu i razem z Ashley wychodziłyśmy ze szkoły. Na parkingu od razu znalazłyśmy samochód chłopaków. Tylko przy nim stał tłum dziewczyn proszących o autografy i wspólne zdjęcia. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i poszłyśmy w ich kierunku. Kiedy nas zauważyli, pomachali nam, a my odwzajemniłyśmy gest. Trudno było się do nich dopchać, ale jakoś nam się to udało. Zayn od razu mnie pocałował, a tłum zaczął bić brawo i robić głośne "uuu".
-Śliczna z was parka - powiedziała Abigail, koleżanka z hiszpańskiego.
-Dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
Odkąd zaczęłam spotykać się z Zaynem, przestałam być typową szarą myszką i stałam się rozpoznawalna. Wszyscy, nawet ci, których nie znałam, witali się ze mną, chcieli rozmawiać i siadać obok mnie w stołówce. Z Ashley było podobnie. W tłumie fanek zauważyłam Jennifer Dark - szkolną gwiazdę. Od początku z Ashley jej nie lubiłyśmy. Była wredna i traktowała innych z wyższością. W sumie była podobna do Chelsey. Uśmiechnęła się do mnie krzywo i dała Zaynowi małą karteczkę.
-Do zobaczenia - rzuciła słodkim głosikiem i odeszła. 
-Musimy jechać - powiedział Louis.
Pożegnali się z fankami i wsiedliśmy do samochodu. Od niedzieli po lekcjach jeździliśmy do Liama. Nadal był nieprzytomny, ale jego stan się poprawił. 
-Czy ja też zachowywałam się jak te dziewczyny? - spytała Ashley z niesmakiem.
-Nie, skądże - odpowiedziałam z sarkazmem - ty byłaś o wiele gorsza.
Ashley wystawiła mi język i udała obrażoną. 
-Och, daj spokój - powiedział Harry - kochamy nasze fanki. Zwłaszcza takie ładne.
Hazza puścił jej oko, a ona się roześmiała.
-Czy ty próbujesz mnie poderwać? - spytała z udawanym oburzeniem.
-Ależ skąd, nie mógłbym.
I znów się roześmiali. Jak widać humory im dopisywały. Zastanawiałam się, co jest między nimi. Spędzali ze sobą dużo czasu i widać było, że ich do siebie ciągnie.
Kiedy zaparkowaliśmy pod szpitalem, od razu poszliśmy do sali Liama. Akurat wychodził z niej lekarz. Kiedy nas zauważył, uśmiechnął się przyjaźnie i powiedział:
-Dobre wieści dzieciaki. Chłopak odzyskał przytomność a jego stan jest stabilny. Za 2-3 dni powinien wyjść. 
Miałam ochotę skakać z radości. Kiedy weszliśmy, Liam siedział na łóżku i patrzył w okno. Kiedy zamknęliśmy drzwi spojrzał na nas jakoś dziwnie.
-Cześć Li - powiedziałam z uśmiechem - jak dobrze cię widzieć!
-Kim jesteście? - spytał i natychmiast uśmiech zniknął z mojej twarzy. 
-Nie.. nie pamiętasz mnie? 
-A powinienem? 
-Jestem twoją przyjaciółką.. przecież..
-Oj, Scarlett tylko sobie żartuję - powiedział i uśmiechnął się.
-O żesz ty! - krzyknęłam i go przytuliłam.
Reszta chłopaków również się z nim przywitała i usiedliśmy obok niego.
-Co się właściwie stało? - spytałam - w jednej chwili byłeś w domu, a niedługo potem miałeś wypadek..
-Właściwie, to sam nie wiem - powiedział i pokręcił głową - pamiętam tylko, że wyszedłem z domu. Potem film mi się urywa.. tym razem poważnie.
-Nigdy więcej czegoś takiego nie rób, jasne? - powiedziałam poważnie - nawet sobie nie wyobrażasz jak się o ciebie martwiliśmy!
-Obiecuję..
Uśmiechnęłam się do niego.
-Li, wiesz, że w sobotę mamy koncert, prawda? - spytał Niall - dasz radę zaśpiewać?
-Oczywiście. Nie mógłbym zawieść fanów. To gorsze niż wypadek!
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. W końcu przyszedł lekarz i wziął Liama na jakieś badania. Już mieliśmy wychodzić ze szpitala, gdy nagle się zatrzymałam. Chłopaki popatrzyli na mnie pytająco.
-Co jest? - spytał Zayn.
-Chcę odwiedzić Sue - powiedziałam - nie byłam u niej od dawna. Muszę się dowiedzieć, co u niej.
-W porządku.
-Jeżeli chcecie, możecie jechać, ja..
-Nie ma mowy - powiedział Harry - z tego co wiem, Sue to nasza fanka. A fanek nie zostawiamy. Zwłaszcza tych w szpitalu.
Wszyscy pokiwali głowami na znak, że się z nim zgadzają i poszliśmy do sali Sue. Ku mojemu zdziwieniu, była pusta a ze ściany zniknęła tablica ze zdjęciami.
-Przepraszam? - spytałam jednej z pielęgniarek - gdzie jest moja siostra?
-Została przeniesiona do innej sali. Ale w tej chwili nie można jej odwiedzać. Proszę przyjść jutro.
-Dobrze, dziękuję.
Zrezygnowana poszłam z chłopakami do samochodu. Już miałam otwierać drzwi, gdy zadzwonił mój telefon. A na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie ojca...

___________________________
Z racji tego, że od poniedziałku do środy będę
na wycieczce, rozdział będzie dopiero koło piątku :) 
Ale i tak czekam na opinie i komentarze! ♥ 
Jesteście najlepsi :)