czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 12

W tym momencie poczułam niepokój i spojrzałam w lodowate oczy Chelsey. Zmierzyła mnie wzrokiem i zacisnęła usta.
-Co ty tu niby robisz? - syknęła.
-Ja.. czekam aż zwolnisz łazienkę.. - zawahałam się.
-Takie pierdoły wciskaj komuś innemu. Podsłuchiwałaś moją rozmowę ty mała dziwko? - patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym jadu i wściekłości.
Coraz bardziej czułam na sobie jej gniew i kolana się pode mną ugięły. Uświadomiłam sobie, że nie powinnam tam stać jak kołek.
-Odpierdol się - powiedziałam w końcu.
Chelsea podeszła do mnie o krok i znów zmierzyła mnie wzrokiem. Utkwiła swoje spojrzenie w moich oczach a ja czułam się coraz nie pewniej.
-Nie wiem skąd się tu wzięłaś i tak szczerze to gówno mnie to obchodzi. Ale jeżeli piśniesz komuś chociaż słowo o tej rozmowie to..
-To co mi zrobisz? - przerwałam jej.
-To przysięgam, że zrobię ci z życia piekło, suko. I nawet ten twój łatwowierny koleżka Liam ci nie pomoże. Lepiej to sobie zapamiętaj.
Nie powiedziała nic więcej, a ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Ostatni raz rzuciła mi mordercze spojrzenie i kołysząc biodrami wróciła do salonu. Od razu weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na brzegu wanny i próbowałam się uspokoić. Nie wiedziałam, co miałam zrobić. Wiedziałam, że powinnam wszystko powiedzieć Zaynowi, ale Chelsea była jego dziewczyną. Kochał ją. Więc z pewnością uwierzyłby jej, a nie mi. I wyszłabym na wielką idiotkę. Wzięłam kilka głębokich oddechów i jak gdyby nigdy nic wróciłam do salonu. Usiadłam obok Ashley i udawałam, że nic się nie wydarzyło. Przed oczami nadal miałam obraz lodowatych oczu blondynki. Starałam się go odgonić, ale na marne. Myślałam, że dam radę. Ale gdy zobaczyłam Chelsey siedzącą na kolanach Zayna i całującą go, coś we mnie pękło. Wstałam i wybiegłam z domu nie oglądając się za siebie. Słyszałam, jak ktoś woła moje imię, ale to było dla mnie nieważne. Przystanęłam na chodniku i odwróciłam się. Biegł za mną Liam, więc schowałam się za stojącym obok samochodem. W końcu zrezygnowany zawrócił, a ja wyłączyłam telefon i poszłam do domu..

[Liam] 

Kiedy zauważyłem, jak Scarlett wybiega z domu przez przypadek spojrzałem na Chelsey. Na jej twarzy widniał złowieszczy uśmieszek i widać było, że jest zadowolona z całej sytuacji. Wtedy już wiedziałem, że miała z tym coś wspólnego. Nie zastanawiałem się nad tym zbyt długo, tylko wybiegłem za Scarlett, a Ashley za mną. Wołałem ją i dobiegłem aż do chodnika, ale nie było po niej ani śladu. Zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu. Zacząłem poważnie się martwić. Takie zachowanie nie było do niej podobne. W końcu wróciłem do domu. Ashley stała pod drzwiami z komórką przy uchu.
-Wyłączyła telefon - powiedziała - cholera, co to miało być?
-Nie mam pojęcia - wzruszyłem ramionami.
Weszliśmy do domu, gdzie wszyscy bacznie się nam przyglądali.
-Co się stało? - spytał Niall.
-Nie mam pojęcia - powiedziałem - nigdzie jej nie ma.
-Pewnie coś sobie przypomniała - powiedziała Chelsea i się zaśmiała.
Od początku jej nie lubiłem. Była jakaś fałszywa i oschła. Nie wiedziałem, jak Zayn mógł być z kimś takim, jak ona. Chociaż charaktery mieli podobne. Obydwoje chcieli być w centrum zainteresowania i dostawać wszystko, o co poproszą. Zmierzyłem Chelsey wzrokiem i usiadłem z powrotem na kanapie. Zachowanie Scarlett wzbudziło moją czujność. Ostatnio działo się z nią coś dziwnego. I wiedziałem, że ma to jakiś związek z Chelsea. Nie mogłem skupić się na grze, więc wyszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody. Wypiłem ją duszkiem i usiadłem przy stole. Po chwili w progu stanął Harry. Usiadł naprzeciwko mnie i powiedział:
-Twoja przyjaciółka jest jakaś nerwowa. 
-Nigdy dotąd się tak nie zachowywała - powiedziałem.
-Kilka dni temu było to samo - spojrzałem na przyjaciela z zaciekawieniem.
-Co masz na myśli?
-Wróciła z Zaynem do domu i zastali Chelsey. Tamta podeszła do Zayna i uczepiła się jego ramienia, a Scarlett coś wydukała i wybiegła. A Zayn nawet się tym nie przejął. Wziął Chelsey do sypialni i tyle ich widziałem.
Harry wzruszył ramionami. Wyciągnął z lodówki piwo i zaczął je pić.
-To wszystko jest jakieś dziwne. Zaczynam się o nią martwić.
-Hej, Daddy. Ona jest dorosła. Poradzi sobie. 
Harry wyszedł z kuchni zostawiając mnie samego. Od kilku dni nie byłem sobą. Czułem się jakoś dziwnie i nie wiedziałem, co robić. Naprawdę strasznie się cieszyłem, że wznowiłem kontakty ze Scarlett. Nasza przyjaźń się odrodziła. Problem polegał na tym, że chyba chciałem czegoś więcej, niż przyjaźni.
"Nie!" zganiłem się w myślach "To twoja przyjaciółka, nic więcej! Nawet o tym nie myśl!". W końcu wróciłem do salonu i usiadłem obok Harry'ego. Uśmiechnął się do mnie i z powrotem skupił się na grze. Zayn i Chelsea gdzieś się ulotnili. Zgadywałem, że siedzieli u niego w pokoju. Obok Harry'ego siedziała Ashley z joystickiem w rękach. I chyba wygrywała.
-Ha, jesteś słaby Styles! - krzyknęła do niego.
-To nie fair, nie wiedziałem, że jesteś taka dobra! - udał obrażonego, ale po chwili się uśmiechnął.
-Lata praktyki - powiedziała i gra się skończyła.
Ashley - 5, Harry - 0. 
-Jakim cudem ograłaś mnie 5 razy?!
-Po prostu jestem lepsza.
-Odwołaj to Ward - odwrócił się do niej.
-Przykro mi Harry, jestem lepsza - uśmiechnęła się do niego z wyższością.
-Teraz to przegięłaś!
Harry wziął ją na ręce i zaczął biegać z nią po salonie. Ashley piszczała i próbowała się wyrwać, ale to było na nic. Harry ostatnio często bywał na siłowni. Wybiegł na taras i po kilku minutach oboje wrócili na nogach. Ashley nie mogła opanować śmiechu, a Hazza wyglądał na zadowolonego. Z powrotem usiedli na kanapie i wzięli joysticki w dłonie.
-Dogrywka - zażądał Loczek i włączył grę.
-Jeszcze ci mało? 
-Tym razem cię pokonam.
-Niedoczekanie.
Zaczęli grać i przestali zwracać na nas uwagę.
-Harry nigdy nie odpuści - powiedział :Louis - musi wygrać chociaż raz. Duma nie pozwala mu przegrać.
-Przecież to cały on - Niall wywrócił oczami - a tak w ogóle, to kiedy ja ostatnio jadłem? Bo zgłodniałem.
-Pół godziny temu - powiedziałem do niego.
-Tak długo? Nic dziwnego, że jestem głodny.
Wstał i poszedł do kuchni. Niall znany był z tego, że był wielkim głodomorem. Cały czas chciałby coś jeść. Ale wcale nie było tego po nim widać. 
Dochodziła północ. Scarlett nadal miała wyłączony telefon i nie wiedziałem, co się z nią działo. 
-Na mnie pora - powiedziała Ashley i wstała - dzięki za zaproszenie.
Uśmiechnąłem się do niej.
-Wpadaj częściej - powiedział Louis.
-Odwiozę cię - zaproponował Harry.
-Piłeś. 
-Oj, jedno piwo, wielkie mi rzeczy. Nie narzekaj.
Pożegnaliśmy się z Ashley i razem z Louisem posprzątaliśmy trochę w salonie. Kiedy szedłem do swojego pokoju, zza drzwi Zayna dochodziły śmiechy i czuć było dym papierosowy. Skrzywiłem się i poszedłem spać...

Następnego dnia w szkole nie mogłem się na niczym skupić. Cały czas myślałem o Scarlett. Jej komórka nadal była wyłączona i nie miałem z nią żadnego kontaktu. Zaraz po lekcjach pojechałem do jej domu. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili stanęła w progu. Wyglądała zupełnie jak nie ona...

___________________
Rozdzialik pisany z pomocą Caroline, która zawsze 
ma najlepsze pomysły, gdy mi brakuje weny... ♥
Więc DZIĘKUJĘ : ) ; - *
Komentujcie ; ) 

2 komentarze:

  1. Wielbie<3 Czekam na następny .!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah : * Nie ma za co :) Zawsze możesz na mnie liczyć :D A rozdział napisany jak zwykle cudownie :D

    OdpowiedzUsuń