Na wiadomość, że się z nim spotkałam, Ashley zareagowała tak jak się spodziewałam. Zaczęła skakać, piszczeć i mnie przytulać. Tak jak ja nie mogła uwierzyć, że to był on.
-Jaka z ciebie szczęściara - powiedziała - ty nawet ich nie lubisz! i nagle bum i spotykasz cały zespół. To cholernie niesprawiedliwe.
Zaśmiałam się wtedy i obiecałam, że ona kiedyś również ich spotka.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Na wycieraczce leżała mała, kremowa koperta z moim imieniem. Rozglądnęłam się dookoła, ale nikogo nie było. Wzięłam kopertę i wróciłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku. Jednym ruchem ręki ją otworzyłam i wyciągnęłam małą karteczkę. Rozprostowałam ją i przeczytałam co było na niej napisane.
"Cześć Scarlett! Przepraszam, że się nie odzywałem. Zawsze jak zaczyna się szkoła, mamy sporo na głowie. Pamiętam twoją prośbę, żeby odwiedzić w szpitalu Sue. Razem z chłopakami mamy wolną sobotę, więc pomyślałem, że może byśmy do niej wpadli? :) Oczywiście, jeżeli tego chcesz. Liam"
Uśmiechnęłam się szeroko i przeczytałam liścik jeszcze 5 razy. Pod spodem był podany jego numer telefonu. Szybko zapisałam go w telefonie i zadzwoniłam. Cały czas włączała się automatyczna sekretarka, więc zostawiłam mu wiadomość. Zeszłam na dół i zapukałam do biura matki. Usłyszałam krótkie "proszę" więc weszłam i stanęłam na przeciwko jej biurka.
-Wszystko w porządku? - spytałam.
-Scarlett, nie jestem w nastroju do takich pytań. Jasne, że nie jest w porządku! - rzuciła długopisem i schowała twarz w dłoniach.
Usiadłam w wygodnym fotelu i wpatrywałam się w nią.
-Mamo, co się dzieje? Czemu taty od tygodnia nie ma w domu? O co się pokłóciliście?
-Nie mam ochoty o tym rozmawiać - odparła sucho - w każdym małżeństwie zdarzają się sprzeczki.
-Sprzeczki? Czy ty siebie słyszysz?! Wybiegłaś z kuchni zapłakana i zamknęłaś się w biurze. Ojciec był wściekły. I od tygodnia nie przekroczył progu tego domu. To nie była jakaś tam mała kłótnia. Mam prawo wiedzieć o co chodzi.
-Scarlett, kochanie. Proszę cię, daj spokój. Kiedyś ci to wytłumaczę, ale proszę cię, nie teraz. Idź się lepiej uczyć.
Nalegałam jeszcze przez chwilę, ale bez skutku.
-A tak właściwie to po co tu przyszłaś? - spytała i spojrzała na mnie.
Opowiedziałam jej o tym, jak spotkałam Liama i o tym, że śpiewa w ulubionym zespole Sue.
-Czy.. czy mogłabym ją odwiedzić z całym zespołem? Chcę jej zrobić niespodziankę. Bo wiem, że jest z nią źle.. chcę coś dla niej zrobić..
Po policzku matki zaczęły płynąć łzy. Szybko otarła je wierzchem dłoni i doprowadziła się do porządku.
-Oczywiście, że tak - spróbowała się uśmiechnąć, ale kiepsko jej to wyszło.
Podziękowałam jej i już chciałam wyjść, ale usłyszałam, jak mówi:
-Scarlett, przepraszam cię..
Odwróciłam się i spojrzałam na nią niepewnie.
-Ale o co?
-O to, że cię zaniedbuję.. i o to, że mam pretensje za każdym razem jak wychodzisz z przyjaciółmi.. wiem, że nie powinnam tak cię kontrolować. Jesteś już pełnoletnia, sama decydujesz o sobie.. ale ja po prostu bardzo martwię się o Sue.. i wyładowuje się na tobie.. przepraszam cię kochanie, postaram się przestać.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek, po czym wróciłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Ashley.
.~*~.
Nadeszła sobota. Razem z Ashley właśnie wychodziłyśmy do Sue. Umówiłam się z Liamem, że będą czekać pod szpitalem. Ashley była strasznie podekscytowana i co minutę pytała, czy dobrze wygląda.
-Błagam cię, staraj się zachowywać normalnie - poprosiłam ją - nie chcę żebyś wyszła na jakąś psycho-fankę.
Chyba pomogło, bo się uspokoiła i znowu była taka jak zawsze. O równej 11:00 pod szpital zajechało czarne, sportowe auto i wysiadł z niego Liam i reszta. Szepnął coś do kierowcy i ruszyli w naszym kierunku. Poczułam jak Ashley ściska mnie za rękę i jęknęłam z bólu. Spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem, ale nadal kurczowo trzymała się mojego ramienia.
-Cześć - powiedział i pocałował mnie w policzek - długo czekacie?
-Jakieś 5 minut - odpowiedziałam.
Przywitałam się z resztą zespołu i przedstawiłam im Ashley. Widziałam jak trzęsą jej się ręce. Zdołała wyszeptać jedno "hej", a potem już się nie odzywała. Posłałam jej współczujące spojrzenie i poszliśmy prosto pod salę Sue. Ashley w końcu zebrała się w sobie i zaczęła rozmawiać z blondynem. Nadal nie pamiętałam, jak miał na imię. Stanęliśmy pod drzwiami sali 112.
-Okej - powiedziałam - wejdę tam z Ashley i chwilę z nią pogadamy, żeby niczego się nie domyśliła.
Pokiwali głowami na znak, że rozumieją i usiedli na krzesłach.
Wzięłam głęboki oddech i lekko zapukałam. Nie czekając na "proszę" weszłam do sali z uśmiechem na twarzy. Sue leżała w łóżku blada i wymęczona. Coś ścisnęło mnie za serce i poczułam się dziwnie.
-Cześć Sue - przywitałam ją - jak się masz?
Nie podniosła się z łóżka. Lekko otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
-Cześć Scarlett.. - powiedziała cicho - fatalnie. Czuję się jakby uchodziło ze mnie życie. Nie mam na nic siły. Nie mogę nawet wstać z łóżka..
Po jej policzku spłynęła łza.
-Chcę, żeby to się już skończyło - kontynuowała - chcę wyjść z tej sali i wrócić do domu. Do swojego pokoju. Ale nie mogę..
Rozpłakała się na dobre. Przytuliłam ją mocno.
-Mamy dla ciebie małą niespodziankę - powiedziała Ashley.
Sue spojrzała na nią z oczekiwaniem.
-Zabieracie mnie do domu? - spytała z nadzieją.
-Niestety nie kochanie - powiedziałam - ale mamy coś lepszego.
Ashley zniknęła za drzwiami i po chwili do sali weszło 5-ciu chłopaków. Sue szeroko otworzyła oczy i usta. Podniosła się i z trudem usiadła na łóżku.
-Cześć Sue - powiedział uśmiechnięty Liam - pamiętasz mnie jeszcze? W Wolverhampton uwielbiałaś siedzieć na moim tarasie.
Sue patrzyła na przemian na mnie, Ashley i chłopaków.
-Liam.. ? - zapytała w końcu.
-Tak, oto ja. I One Direction! Słyszałem, że jesteś fanką?
Każdy z chłopaków podszedł do niej, przytulił ją i życzył powrotu do zdrowia.
-Gdyby nie twoja siostra to by nas to nie było - powiedział Zayn i puścił do mnie oko - tylko pozazdrościć.
-Scarlett jest najlepsza - powiedziała ze łzami w oczach - nie sądziłam, że moje marzenie może kiedyś się spełnić..
-A jednak - powiedział Harry.
Przesiedzieliśmy u niej praktycznie cały dzień. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Na koniec wyciągnęłam z torby aparat i zrobiłam całą masę zdjęć. Liam dał Sue ich debiutancką płytę z autografami i musieliśmy opuścić szpital.
Już mieliśmy się rozstać gdy Zayn powiedział:
-Hej dziewczyny, robimy dzisiaj domówkę. Może byście wpadły?
Ashley spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne, świetny pomysł - uśmiechnęłam się do niego.
Podali nam swój adres i odjechali. Szybkim krokiem wróciłyśmy do domu. Miałyśmy niewiele czasu żeby się przygotować. Umówiłyśmy się, że ojciec Ashley zawiezie nas do chłopaków o 19. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w jasne rurki, bluzkę "nietoperz", do tego czarne szpilki i ciemniejszy makijaż. Przeczesałam włosy i byłam gotowa do wyjścia. Zostawiłam mamie karteczkę, że jestem z Ashley i wyszłam z domu. Przyjaciółka właśnie wchodziła przez furtkę. Była ubrana w miętowe rurki, granatową bokserkę i granatowe szpilki. Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłyśmy do samochodu.
Po jakimś czasie dojechałyśmy na miejsce. Stanęłyśmy przed wielkim domem i szeroko otwartymi oczami rozglądałyśmy się dookoła. W końcu zadzwoniłyśmy do drzwi. Otworzył nam Liam i wpuścił do środka. Nie było nikogo oprócz nas i chłopaków. Tak mi się wydawało, do czasu, aż weszłam do salonu. Na kanapie Zayn trzymał na kolanach jakąś dziewczynę i dość namiętnie się całowali. Poczułam się dziwnie. Nie wiedziałam dlaczego. Odchrząknęłam i para niechętnie odsunęła się od siebie. Zayn wstał, objął dziewczynę w pasie i podszedł do nas.
-Cześć, to moja dziewczyna, Chelsea - przedstawił ją - a to Scarlett i Ashley. Przyjaciółki Liama.
Podałyśmy sobie ręce, ale w spojrzeniu dziewczyny dostrzegłam złowrogie iskry. Harry zapuścił muzykę i zaczęliśmy tańczyć. .
-Hej dziewczyny, robimy dzisiaj domówkę. Może byście wpadły?
Ashley spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne, świetny pomysł - uśmiechnęłam się do niego.
Podali nam swój adres i odjechali. Szybkim krokiem wróciłyśmy do domu. Miałyśmy niewiele czasu żeby się przygotować. Umówiłyśmy się, że ojciec Ashley zawiezie nas do chłopaków o 19. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w jasne rurki, bluzkę "nietoperz", do tego czarne szpilki i ciemniejszy makijaż. Przeczesałam włosy i byłam gotowa do wyjścia. Zostawiłam mamie karteczkę, że jestem z Ashley i wyszłam z domu. Przyjaciółka właśnie wchodziła przez furtkę. Była ubrana w miętowe rurki, granatową bokserkę i granatowe szpilki. Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłyśmy do samochodu.
Po jakimś czasie dojechałyśmy na miejsce. Stanęłyśmy przed wielkim domem i szeroko otwartymi oczami rozglądałyśmy się dookoła. W końcu zadzwoniłyśmy do drzwi. Otworzył nam Liam i wpuścił do środka. Nie było nikogo oprócz nas i chłopaków. Tak mi się wydawało, do czasu, aż weszłam do salonu. Na kanapie Zayn trzymał na kolanach jakąś dziewczynę i dość namiętnie się całowali. Poczułam się dziwnie. Nie wiedziałam dlaczego. Odchrząknęłam i para niechętnie odsunęła się od siebie. Zayn wstał, objął dziewczynę w pasie i podszedł do nas.
-Cześć, to moja dziewczyna, Chelsea - przedstawił ją - a to Scarlett i Ashley. Przyjaciółki Liama.
Podałyśmy sobie ręce, ale w spojrzeniu dziewczyny dostrzegłam złowrogie iskry. Harry zapuścił muzykę i zaczęliśmy tańczyć. .
Scarlett
Ashley
Ale ten zayn jest świnią najpierw ja tak troche w sobie rozkochuje a potem mówi że ma dziewczyne!
OdpowiedzUsuńHahaha. Mam kumpele, która szaleje za Zayn'em jak nie wiem co, a jej ulubiony klub futbolowy to Chelsea Londyn!! Jest pierwsza w nocy i jak przeczytałam, że dziewczyna Zayna nazywa się Chelsea.... cóż, boję się, że chyba obudziłam siostrę -,-
OdpowiedzUsuń