poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 4

-O nie, to niemożliwe - powiedziałam stanowczo - nie ma mowy, żeby to był ten Liam. Są podobni, ale to wszystko. Rozumiesz?
-Scarlett.. a co jeżeli to jest właśnie on? Co? Liam z One Direction też jest z Wolverhampton.. Tak samo się nazywają. Są do siebie podobni. Wszystko wskazuje na to, że to on - stwierdziła Ashley, a w jej oczach błysnęły iskry.
-Nie.. to nie może być on! - powiedziałam twardo - nie ma mowy.
-Jest tylko jeden sposób żeby się przekonać.
Spojrzałam na nią z wyczekiwaniem.
-W sobotę, w ostatni weekend sierpnia grają koncert na zakończenie wakacji. Bilety mam już od dawna. Miałam iść z Catherine, ale ona akurat wtedy będzie na Hawajach. Więc.. pójdziesz ze mną i przekonamy się.
-Słucham? Mam iść na ich koncert? Do reszty cię pogięło? Ja tam nie wytrzymam 5 minut!
-Scarlett, nie dramatyzuj. Chcesz poznać prawdę?
Zastanawiałam się przez dłuższą chwilę. To przecież nie mógł być on. To było niemożliwe. Czy było możliwe, że zmienił się nie do poznania? Czy 5 lat to naprawdę aż tak strasznie dużo? Musiałam się przekonać. Musiałam wiedzieć.
-Zgoda, niech będzie - powiedziałam - ale mówię ci, że to nie on.
-No to może zakładzik? - Ashley zatarła ręce - jeżeli to on, to się z nim skontaktujesz. A jeżeli nie, to przysięgam, że już nigdy nie wspomnę przy tobie o tym zespole. Nawet jak będziemy u Sue. Nigdy. Stoi?
-Stoi - podałyśmy sobie ręce.
W końcu pożegnałam się z przyjaciółką i weszłam do domu. Tak jak się spodziewałam, nikogo nie było. Odgrzałam sobie lasagne i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Włączyłam jakiś badziewny serial i zajęłam się oglądaniem. Nawet nie zauważyłam kiedy do domu weszła mama.
-Scarlett, zbliża się rok szkolny. Nie powinnaś zacząć się uczyć? - krzyknęła z kuchni.
-Mamo, nadal są wakacje. I aż do września nie zamierzam się uczyć! - odkrzyknęłam.

.~*~.

Nadszedł piątek. A dokładniej, ostatni piątek sierpnia. Wcześnie rano zapakowaliśmy samochód ojca Jacoba i ruszyliśmy w kierunku plaży. Przez całą drogę rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Jacob opowiadał najnowsze dowcipy, a Ashley ciągle coś dopowiadała. Miałam na sobie krótką sukienkę w czarno-białe paski i granatowe bikini. Ashley postawiła na białe szorty, żółtą bluzkę bez szelek i czarne bikini w różowe grochy. Pogoda była wprost wymarzona do opalania lub pływania w zimnej, orzeźwiającej wodzie morza Północnego. W końcu zaparkowaliśmy samochód i wypakowaliśmy swoje rzeczy. Razem z Ashley od razu zdjęłyśmy ubrania i położyłyśmy się na kocach. Wokół nas było naprawdę sporo ludzi. Jacob postanowił na nas nie czekać i po minucie zniknął w wodzie. Nasmarowałyśmy się olejkiem, nasunęłyśmy na nos okulary i włożyłyśmy w uszy słuchawki. Zamknęłam oczy i z powrotem położyłam się na kocu. Przed oczami znowu pojawił mi się obraz chłopaka z plakatu. Zaczynałam mieć tego dość. Następnego dnia miałam iść na ich koncert i miało się okazać, która z nas miała rację. Starałam się myśleć o czymś innym. O plaży, o wodzie, o chłopakach, o szkole i innych duperelach. Ale jego twarz ciągle powracała. 
-Hej Ashley - powiedziałam - idę popływać. Idziesz ze mną? 
-Nie, idź sama. 
Wstałam z koca i po chwili zanurzyłam się w zimnej wodzie. Pozwoliłam, żeby oblała mnie ze wszystkich stron i zanurkowałam. Wynurzyłam się po kilku minutach żeby zaczerpnąć powietrza i nagle podpłynął do mnie Jacob. 
-Seksownie dziś wyglądasz, wiesz? - spytał i poruszył brwiami. 
Zaśmiałam się i ochlapałam go wodą. On zrobił to samo i po chwili chlapaliśmy się jak małe dzieci. Zrobiliśmy sobie nawet małe wyścigi, które oczywiście przegrałam. Ciągle się śmiejąc wyszliśmy z wody i ruszyliśmy w kierunku koców. Nagle Jacob wziął mnie na ręce. Objęłam go za szyję i pozwoliłam zanieść się na koc. Kiedy w końcu mnie odstawił, otuliłam się ręcznikiem i usiadłam na leżaku. 
Dzień mijał szybko. Nawet bardzo szybko. Nim się obejrzeliśmy był już wieczór i musieliśmy wracać. W drodze powrotnej rozpętała się wielka burza. Wiał silny wiatr i ostro padał deszcz. Ledwo dojechaliśmy z powrotem do Londynu. Kiedy w końcu znalazłam się w swoim pokoju, przebrałam się swoją ulubioną, stara piżamę i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz