środa, 23 maja 2012

Rozdział 5

W sobotni poranek obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju przez zamknięte okno. Ziewnęłam leniwie i niechętnie powlokłam się do łazienki. Po wczorajszej burzy nie było ani śladu. Szybko się umyłam, założyłam swoje ulubione stare dresy i zeszłam na dół. Mama krzątała się przy kuchni i przygotowywała śniadanie, a ojciec w pośpiechu dopijał świeżo parzoną kawę. Gdy weszłam rzucił mi krótkie "dzień dobry słonko", pocałował mnie w czoło i wyszedł do pracy. Zostałam z mamą sama. Usiadłam przy kuchennym stole i oparłam głowę na rekach.
-Jak było na plaży? - spytała od niechcenia.
-Świetnie. - odpowiedziałam krótko.
Ostatnio moje kontakty z matką ograniczały się do kilku zdaniowych rozmów o niczym. Kiedyś miałyśmy ze sobą świetny kontakt, ale tamten czas minął bezpowrotnie. Odkąd u Sue wykryto wadę serca, wszystko było inne.
Matka ustawiła przede mną talerz z kanapkami i wyszła z kuchni. Prawdopodobnie do swojego biura, gdzie przygotowywała materiały na nowy rok szkolny. Była ostatnia sobota wakacji. A ja ciągle nie byłam do końca przekonana, czy powinnam iść na dzisiejszy koncert z Ashley. Ale w końcu i tak nie miałam nic innego do roboty. Szybko zjadłam śniadanie i wróciłam na górę. W moim pokoju panował wielki bałagan, a bardzo tego nie lubiłam. Wzięłam się za sprzątanie.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka telefonu. Odstawiłam odkurzacz i odebrałam. Dzwoniła Ashley.
-Cześć siostrzyczko! - krzyknęła do słuchawki zanim zdążyłam się odezwać - i jak się dzisiaj miewa moja ulubiona przyjaciółka?
-A coś ty taka słodka? - spytałam ironicznie - czego chcesz?
-Oj, nie bądź taka podejrzliwa. Dzwonię żeby się upewnić, czy nie zmieniłaś decyzji co do koncertu.
-Nie zmieniłam - powiedziałam stanowczo - muszę poznać prawdę. I kropka.
-No to świetnie! Będę u ciebie o17:30.
-Przecież koncert zaczyna się o 20!
-Nie narzekaj, do zobaczenia.
Rozłączyła się zanim zdążyłam cokolwiek dodać. Nie pozostało mi nic innego, jak skończyć sprzątanie i zacząć przygotowywać się do koncertu.
Schowałam odkurzacz i poszłam do wielkiej garderoby na piętrze. Otworzyłam szafę z rzeczami, w których jeszcze nie chodziłam. Postanowiłam się nie stroić i iść zupełnie na luzie. W końcu zdecydowałam się na jeansowe wyższe spodenki, biały top, czarny sweterek i czarne buty na obcasie. Wzięłam ze sobą wszystkie rzeczy i wróciłam do pokoju. Zegar wskazywał godzinę 16:00.
Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Nie miałam zamiaru nic z nimi robić. Wróciłam do pokoju i założyłam wcześniej przygotowane ciuchy. Na koniec spryskałam się perfumą i zeszłam na dół. Miałam jeszcze trochę czasu, więc przygotowałam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przed telewizorem.
-Ile razy ci mówiłam żebyś nie jadła w salonie, Scarlett? - usłyszałam za sobą głos matki.
-Nie wiem - odpowiedziałam jakby do siebie.
-Jadę do Sue, jedziesz.. - przerwała w połowie zdania i zmierzyła mnie wzrokiem - co to za strój?
-Idę na koncert, przecież ci mówiłam. Zakończenie wakacji - przewróciłam oczami i wyłączyłam telewizor.
-Jasne, bo koncert jest ważniejszy od własnej siostry..
-Mam tego powoli dość! - nie wytrzymałam - wszystko co robię jest źle! Zawsze jak wychodzę gdzieś z przyjaciółmi masz do mnie wielkie pretensje! O co ci do cholery chodzi?! Przecież dobrze wiesz, że prawie codziennie odwiedzam Sue i też się o nią martwię! Najwyraźniej moje życie już się nie liczy - dodałam już ciszej - nigdy tego nie zrozumiesz, mamo.
Nie zdążyłam dodać nic więcej, bo rozległ się dzwonek do drzwi. Posłałam matce ostre spojrzenie i bez słowa wyszłam z domu. Ashley przyjrzała mi się uważnie, ale nic nie powiedziała. Wsiadłyśmy do samochodu jej ojca i ruszyliśmy.
-Wprost nie mogę się doczekać! - pisnęła Ashley - mamy miejsca pod samą sceną!
-Jakim cudem udało ci się to załatwić? - zdziwiłam się.
-Mam swoje sposoby - powiedziała tajemniczo - i znajomości.
Po 30 minutach byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do wielkiej sali koncertowej, w której roiło się od ludzi. Stanęłyśmy na swoich miejscach i czekałyśmy. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Chociaż gdyby nawet to był TEN Liam, to szanse na to, że mnie rozpozna były równe zeru. 5 lat temu byłam krótkowłosą ciemną blondynką o stanowczym spojrzeniu i piegami na nosie. Dzisiaj byłam długowłosą brunetka i w niczym nie przypominałam dawnej siebie.
W końcu koncert się rozpoczął. Wokół mnie było tylu ludzi, że ledwo mogłam oddychać, ale Ashley była strasznie podekscytowana. Na scenę weszło 5-ciu przystojnych chłopaków i zaczęli śpiewać ulubioną piosenkę Ashley - "What makes you beautiful" . Przyjrzałam im się wszystkim uważnie. A zwłaszcza niby-Liamowi. Ale gdy zaczął śpiewać nie miałam już żadnych wątpliwości. Ten głos rozpoznałabym wszędzie, mimo tego, że brzmiał trochę inaczej. Przez chwilę w ogóle się nie poruszałam tylko gapiłam się na Liama z niedowierzaniem. W końcu przeniosłam wzrok na Ashley i lekko nią potrząsnęłam. Odwróciła się w moją stronę. Nie musiałam nic mówić. Moje spojrzenie mówiło wszystko. Ashley zaczęła skakać, piszczeć i mnie przytulać. Kiedy w końcu przestała, znów odwróciłam się w kierunku Liama. I to był mój błąd. Bo nasze spojrzenia się spotkały. Szybko spojrzałam w innym kierunku.
Przez resztę koncertu starałam się na niego nie patrzeć. Chociaż wiedziałam, że mnie nie rozpoznał to i tak czułam się dziwnie. Zaczęłam wydurniać się razem z Ashley i całkiem dobrze się bawiłam. Przez całą ostatnią piosenkę gapiłam się na jednego z nich i ciągle się do niego uśmiechałam, a on do mnie. Mimo tego, że obok mnie była cała masa innych ludzi wiedziałam, że te uśmiechy były tylko dla mnie. W drodze powrotnej Ashley zasypała mnie całą masą pytań.
-No i jak ci się podobało?
-Wiesz.. nie było tak źle jak myślałam.
-Zdążyłam się domyślić! Przez całe "Everything about you" uśmiechałaś się do Zayna, a on do ciebie! Dziewczyno!
Nie odpowiedziałam nic, tylko się uśmiechnęłam. Kiedy wysiadłam przed domem, było naprawdę bardzo późno. W domu było całkiem ciemno, więc rodzice zapewne już spali. Jak najciszej weszłam do swojego pokoju i położyłam się spać. Przez całą noc miałam przed oczami obraz Zayna uśmiechającego się do mnie..

______________________
Tak, tak. Wiem, że Li i Scarlett powinni spotkać się wcześniej, ale...
W rozdziale 6 to nastąpi : ) 
Zapraszam do czytania i komentowania!


"We're like na na na!" 

1 komentarz: