poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 27


Jak powiedziałam - tak zrobiłam. Zaraz po powrocie do Londynu zadzwoniłam do Jacoba. Odebrał niemal natychmiast.
-No proszę, proszę! - rzucił na powitanie - kogo ja słyszę?
-Bardzo śmieszne Jake.
-Po prostu dawno nie dzwoniłaś ani nic.. mam prawo być zdziwionym. Coś nie tak?
-Nie, nie, wszystko w porządku. Chciałam tylko spytać co tam u ciebie i w ogóle..
-Ach.. - zastanawiał się przez chwilę - jestem z Camille na rowerach.
- To może ja wam nie będę przeszkadzać?
-Nie przeszkadzasz, mamy postój. Camille jest w sklepie a ja na nią czekam. I poważnie, nie spodziewałem się, że zadzwonisz.
-Tak wiem. Przepraszam, że ostatnio nie miałam dla ciebie czasu i w ogóle się nie odzywałam..
-Daj spokój, przecież rozumiem. W końcu chodzisz ze sławnym kolesiem! I ogólnie przyjaźnisz się z tym.. zespołem. Ja nie mam nic przeciwko, siostrzyczko.
W myślach widziałam, jak wystawia mi język. Robił to zawsze, gdy mówiliśmy do siebie jak rodzeństwo.
-Braciszku, jesteś kochany. I naprawdę postaram się częściej z tobą rozmawiać, obiecuję.
-W porządku. Ja mogę obiecać ci to samo, bo przyznam, że sam też mogłem się odezwać. Muszę kończyć, Camille wraca. Do zobaczenia jutro w szkole.
-Pa..
Rozłączyłam się i położyłam telefon na biurku. Była godzina 20:00, a ja byłam taka zmęczona, że od razu położyłam się spać.


Nadszedł piątek. Tego dnia spóźniłam się na pierwszą lekcję. Na szczęście był to wf, a nauczyciel zazwyczaj nie sprawdzał obecności. I nie zauważał, że kogoś nie ma. Usiadłam na ławce obok Bridget i zaczęłyśmy rozmawiać o głupotach.
-A jak tam z Zaynem ? - spytała nagle.
-Wszystko w jak najlepszym porządku - powiedziałam z uśmiechem - on jest naprawdę cudowny.
-Ty to masz szczęście dziewczyno. Sława, rozgłos i mega przystojny facet u boku - powiedziała z rozmarzeniem.
Zaśmiałam się i poklepałam ją po ramieniu.
-Każdy ma swojego księcia z bajki!
Poczułam wibracje w kieszeni i wyjęłam telefon. Tak jak się spodziewałam, był to sms od Zayna.
-O wilku mowa - powiedziałam i otworzyłam treść wiadomości.
'Hej, mogę ci trochę przeszkodzić? Jasne, że mogę. Dzisiaj po wywiadzie szykuje się wielka impreza. Wiem, że jest piątek i pewnie jesteś zmęczona, ale to naprawdę bardzo ważne spotkanie i byłbym ci wdzięczny, gdybyś mogła być. P.S. To jest w hotelu :D Z. '
Skrzywiłam się po przeczytaniu tego sms'a. Dzisiaj absolutnie nie mogłam nigdzie iść.W poniedziałek miałam mieć ważny egzamin z fizyki i pan Dudley na pewno nie przepuściłby mi nieobecności.
-Coś nie tak? - spytała Bridget.
-Ech, nic ważnego - powiedziałam i schowałam telefon do kieszeni.
Po skończonej lekcji poszłam do swojej szafki by wyciągnąć podręczniki do historii. Ku mojemu zaskoczeniu stał przy niej Jacob.
-Hej - powiedziałam i pocałowałam go w policzek na powitanie - a co ty tu robisz?
-Postanowiłem sprawdzić jak się masz - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Taa - przewróciłam oczami - bo ty się tak o mnie martwisz..
-No wiesz, po tym twoim telefonie to też postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Co powiesz na lody po szkole?
-No.. - zawahałam się.
-Daj spokój, to tylko lody.
-Jake, naprawdę nie mogę. Daj mi odpocząć! Pójdziemy kiedy indziej, zgoda?
-No okej, niech ci będzie. Lecę na fizykę, bay! - i pobiegł korytarzem.
Wyciągnęłam z szafki książki i poszłam pod salę historyczną. Przez chwilę rozmawiałam z dziewczynami z klasy, a gdy zadzwonił dzwonek na lekcje, weszłam do sali i zajęłam miejsce obok Ashley.
Dzień ciągnął się w nieskończoność. Po ostatniej lekcji, gdy już chciałam iść do domu, złapała mnie pani Waller - szkolny pedagog.
-Scarlett, czy możemy chwilę porozmawiać? - spytała z poważną miną.
-Oczywiście.. - odpowiedziałam niepewnie i poszłam z nią do jej gabinetu.
Zajęłam miejsce naprzeciwko niej i czekałam, aż coś powie.
-Słyszałam, że jesteś niezłą artystką, więc mam dla ciebie pewną propozycję.
-Słucham? - spytałam zdziwiona - jaką artystką?
-Ech, mniejsza z tym. Jak wiesz, jak co roku organizujemy jesienny bal i potrzebuję kogoś do pomocy. Mogłabyś zająć się plakatami i rozgłosem? I ewentualnie pomóc w dekoracjach.
-Ale..
-To naprawdę bardzo ważne - przerwała mi - i byłabym ci naprawdę wdzięczna. Zgłosiło się już kilka osób, ale im nas więcej, tym lepiej.
-Ale ja naprawdę.. - chciałam się wymigać, ale znów mi przerwała.
-Scarlett, bardzo cię proszę. Przemyśl to. To naprawdę bardzo ważna sprawa.
-W porządku - zgodziłam się niechętnie.
Podała mi kilka szczegółów i w końcu opuściłam jej gabinet. Teraz na pewno nie było mowy o żadnej imprezie. Było jasne, że Zayn się na mnie wścieknie, ale nie miałam wyjścia. Musiałam zostać w domu i zająć się robieniem tych durnych plakatów. Kiedy w końcu znalazłam się w swoim domu, od razu poszłam do kuchni i odgrzałam sobie obiad. Jak zwykle byłam sama. W sobotę chciałam odwiedzić Sue, ale pewnie znowu nie wystarczy mi czasu. Po obiedzie włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do swojego pokoju. Ogarnęłam go lekko, przebrałam się i miałam zamiar usiąść do nauki, ale zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Zayna.
-Tak? - odebrałam niepewnie.
-Witaj! To jak z dzisiejszą imprezą? 
-No.. ja.. - zaczęłam się jąkać.
-Coś nie tak? - spytał poważnie.
-Zayn, przepraszam cię, ale nie mogę dzisiaj nigdzie pójść..
-Co? Jak to? Dlaczego?
-Mam masę nauki i przygotowania do jesiennego balu.. jestem zawalona robotą, nie wyrobię się..
-Nie przesadzasz? Chyba nie zamierzasz uczyć się do 20:00? Jest piątek, właśnie zaczął się weekend, a ty chcesz się uczy
-Przepraszam, ale naprawdę nie mogę..
-Scarlett..
-Nie, nie namawiaj mnie - przerwałam mu - jakoś to przeżyjesz.
-To naprawdę bardzo ważna impreza - namawiał mnie dalej - będzie sporo ważnych ludzi, same sławy! Nie mogę przyjść sam..
-Więc o to ci chodzi tak? - zdenerwowałam się - żeby tylko nie przyjść samemu?
-Daj spokój, to nie tak..
-A właśnie, że tak! Ja jestem tylko na pokaz! Żebyś tylko nie wyszedł na frajera, tak?
-Co ty mówisz, przecież..
-Och daj mi spokój - warknęłam i przerwałam połączenie.
Wyłączyłam telefon i rzuciłam go na łóżko. Miałam wyrzuty sumienia, że tak go potraktowałam, ale zajęłam się nauką i po chwili zapomniałam o sprawie. Koło wieczora włączyłam telefon. Miałam 10 nieodebranych połączeń od Zayna i 3 smsy z przeprosinami. Nie odpisałam. Zadzwoniłam do Bridget.
-Tak? - odebrała po dwóch sygnałach.
-Cześć. Ciebie też Waller wcisnęła w przygotowania do balu?
-Niestety. Złapała mnie po pierwszej lekcji. Właśnie próbuję wymyślić jakieś hasło, ale w głowie pustka..
-W takim razie mam propozycję. Ja siedzę nad plakatami, więc może razem coś wykombinujemy?
-Świetnie! Będę za 15 minut.
Rozłączyłam się i przygotowałam materiały do plakatów.
_____________________
Zostawcie po sobie ślad! < 3
A rozdział pisany z pomocą Geli ; - *

4 komentarze:

  1. Genialne <33 czekam na następny ;ppp

    OdpowiedzUsuń
  2. zostawiam ślad :) genialny rozdział :) zajrzyj na mój http://brevis-vita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty ;*** Chcę 2c ! Albo fo xD




    Patii ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie zaczęłam czytać wczoraj, tak mi się spodobało, że moja rodzicielka musiała mnie od laptopa odciągać ;D
    a dziś przeczytałam właśnie ten rozdział - ZAJEBISTY jak i całe opowiadanie ;* <3
    A.

    OdpowiedzUsuń