(3 dni później...)
[Scarlett]
Nadszedł dzień pogrzebu. Już od rana w domu panował wielki chaos. Z Wolverhampton przyjechała babcia i siostra mamy, którą pierwszy raz w życiu widziałam na oczy. Wszyscy byli dziwnie spokojni i cisi. Babcia i 'ciocia' Charlotte przygotowywały przekąski i napoje na stypę po pogrzebie. Mama ciągle nie wychodziła ze swojego pokoju a ojciec załatwiał ostatnie sprawy związane z dzisiejszym dniem. Ja natomiast robiłam wszystko, byle tylko nie myśleć o tym, co czekało mnie za kilka godzin. Ostatnie pożegnanie. Ostatnia droga. Przez ostatnie 3 dni nie robiłam nic innego, jak pomaganie ojcu przy organizacji pogrzebu. Telefony z kondolencjami nie miały końca a ja miałam już dość wysłuchiwania tych całych "wszystko będzie dobrze", "dacie sobie radę" , "jesteśmy z wami" itd itd. W końcu poszłam do swojego pokoju i ubrałam swoją najlepszą czarną sukienkę przed kolano, czarne szpilki i ciemne rajstopy. Wyjęłam z szafy swój kemowy płaszczyk i zeszłam na dół. Rodziców nadal nie było, a w kuchni zastałam ciocię. Minęłam ją bez słowa i nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego. Wypiłam ją małymi łykami i wstawiłam szklankę do zmywarki.
-Musi ci być ciężko - odezwała się nagle.
Spojrzałam na nią niepewnie.
-A co ty możesz o tym wiedzieć? - spytałam i usiałam przy stole - ty nawet jej nie znałaś.
-Wiem więcej, niż ci się wydaje. Pół roku temu w wypadku straciłam męża i 3-letnią córeczkę Katy. I masz rację, nie znałam Sue, ale wiem, że była wspaniałą dziewczyną. Tak samo jak ty.
Zamurowało mnie. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem i strasznym współczuciem.
-Ja.. przepraszam, nie wiedziałam..
-Nic nie szkodzi kochana - uśmiechnęła się do mnie lekko - to ja powinnam was przeprosić za to, że od ponad 18 lat nie dałam znaku życia. Ale moje życie wyglądało po prostu cudownie. Do czasu.. przypomniałam sobie, jak ważna jest rodzina. Próbowałam się z wami skontaktować, ale nie wiedziałam, że mieszkacie w Londynie i trudno było was znaleźć.
-Nie szkodzi.. najważniejsze, że w końcu się spotkałyśmy.
Ciocia uśmiechnęła się do mnie i w tej chwili do kuchni wszedł tata.
-Musimy już jechać - powiedział.
Z wielkim trudem wstałam od stołu. Ubrałam płaszcz i wyszłam z domu biorąc ojca pod ramię. Mama i babcia już czekały w samochodzie. Kiedy zobaczyłam twarz matki, poczułam ukłucie w sercu. Wyglądała, jakby postarzała się co najmniej o 10 lat. Usta miała zaciśnięte, a w oczach łzy. Bez słowa wsiadłam do samochodu i zajęłam miejsce obok mamy i cioci. Podróż ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy w końcu dotarliśmy pod kościół, od razu zauważyłam sylwetki przyjaciół. Liam, Zayn, Harry, Louis, Niall, Ashley, Bridget i Jacob stali pod wejściem i rozglądali się dookoła. Jak widać zdążyli się już zapoznać. Niedaleko od nich stała jakaś znajoma dziewczyna. Po chwili rozpoznałam w niej Nicole. Chciałam do niej podejść, ale Lou mnie zauważył i cała ósemka zaczęła iść w moim kierunku. Przywitałam się z każdym po kolei i przytuliłam. Tylko Zayn unikał mnie wzrokiem. Stał z boku i powiedział tylko ciche "cześć". Na uścisk nie miałam co liczyć. Od awantury w ich domu nie zamieniliśmy ani słowa. Po minie Liama stwierdziłam, że do niego też się nie odzywał. Przeprosiłam na chwilę przyjaciół i podeszłam do Nicole. Uśmiechnęła się blado na mój widok i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam gest i przez chwilę żadna z nas się nie odezwała. Po prostu stałyśmy wtulone w siebie.
-Dziękuję, że przyjechałaś - powiedziałam, gdy już się od siebie odsunęłyśmy.
-Nie mogłabym nie przyjechać.. zatrzymałam się u koleżanki i zostaję jeszcze 3 dni.
-To wspaniale! Chodź, zapoznam cię z resztą..
-Poczekaj! - chwyciła mnie za ramię - masz na myśli.. One Direction? Poważnie?
-Oczywiście, że tak głuptasie! To są normalni ludzie.. no, prawie normalni.
Obie się zaśmiałyśmy. Wzięłam Nicki za rękę i pociągnęłam ją w kierunku grupki.
-Słuchajcie, to Nicole, moja przyjaciółka z Wolverhampton. A to Louis, Niall, Harry, Zayn, Ashley, Bridget i Jacob - wskazałam po kolei na każdego - a Liama już znasz.
-Cześć.. - powiedziała niepewnie.
Wszyscy podali jej rękę i przywitali się przyjaźnie. Przez chwilę rozmawialiśmy, ale w końcu trzeba było wchodzić do kościoła. Usiadłam w ławce z rodziną i przez całą mszę, nie uroniłam nawet łzy. Dopiero, gdy ojciec wszedł na ambonę i zaczął mówić o Sue, łzy polały mi się z oczu. Sama chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Po prostu nie dałam rady. Oparłam głowę na ramieniu matki i ze łzami w oczach słuchałam słów ojca. Inni ludzie też coś mówili, ale do mnie mało docierało. Zamknęłam się w sobie. W końcu poszliśmy na cmentarz. Wzięłam Liama pod rękę i jakimś cudem udało mi się tam dojść. Gdy patrzyłam na małą trumnę, w mojej wyobraźni od razu pojawiła się uśmiechnięta twarz Sue. To było ponad moje siły. Jednak moja mama była w o wiele gorszym stanie. Gdyby nie ojciec, który ją podtrzymywał, z pewnością upadłaby na ziemię. Słuchałam słów księdza, a przynajmniej starałam się słuchać. W końcu opuścili trumnę do wielkiej dziury w ziemi. Wtedy nie potrafiłam się już powstrzymywać. Zaczęłam płakać, jak małe dziecko. Wtuliłam się w Liama i zapomniałam o wszystkim. Chłopak gładził mnie po włosach i szeptał coś do ucha. Powoli zaczęłam się uspokajać. Mój wzrok mimowolnie spoczął na Zaynie. I nasze spojrzenia akurat się spotkały. Widziałam w jego oczach ból. Naprawdę wielki ból, którego nie byłam w stanie opisać. A oprócz niego kompletną pustkę. Musiałam z nim porozmawiać. Mimo wszystko musiałam. Nie mogło tak dłużej być. Ludzie zaczęli rozchodzić się do domów. Prawie każdy podszedł do mnie z kondolencjami. W końcu na cmentarzu zostaliśmy tylko my, moja rodzina i kilka innych osób.
-Zayn, możemy porozmawiać? - spytałam go - proszę.
Skinął tylko głową i odszedł kawałek, a ja do niego dołączyłam. Wolnym krokiem spacerowaliśmy obok starych, zapomnianych nagrobków.
-Przepraszam cię.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Dlaczego? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
-Myślałam, że nie powinnam na razie nic mówić.. czekałam na odpowiedni moment..
-Moment? Scarlett, każdy moment był odpowiedni! Gdybym wiedział, że z nim jesteś..
-To co byś zrobił? Pobiłbyś go?
-Wtedy po prostu straciłem nad sobą panowanie.. ja.. po prostu gdy was zobaczyłem.. w tej altanie.. to coś we mnie pękło! Nie wiem, co się ze mną stało.. po prostu..
-Po prostu co?
-Scarlett, ja nadal cię kocham.. i nie potrafię zapomnieć żadnej chwili spędzonej z tobą! Bo były to najlepsze chwile mojego życia.. przy żadnej dziewczynie tak się nie czułem.. sprawiłaś, że moje życie było piękne.. a teraz.. teraz wiem, że straciłem cię na zawsze.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po prostu stałam tam przed nim kompletnie oszołomiona.
-Ja.. nie wiem co powiedzieć..
-W takim razie nic nie mów..
-Mimo wszystko uważam, że powinieneś dać Liamowi jeszcze jedną szansę. To twój przyjaciel, gracie w jednym zespole!
-Tak, pewnie masz rację. Chodź, wracajmy..
Widziałam, jak odruchowo chciał objąć mnie ramieniem, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Włożył ręce w kieszenie spodni i przez drogę powrotną żadne z nas się nie odezwało. Dopiero, gdy zbliżaliśmy się do przyjaciół, Zayn nagle stanął, odwrócił mnie w swoim kierunku i lekko pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, nie wiedząc do końca co robię.
-Przepraszam.. Już nigdy nie stanę na drodze do twojego szczęścia.
Po tych słowach zostawił mnie i poszedł w kierunku naszej grupy. Na szczęście nikt nas nie zauważył, bo mogłoby być nieciekawie. W ogóle, co ja robię?! Czy ja.. pocałowałam Zayna?! Nie do końca dotarło do mnie to, co się stało. Postanowiłam zapomnieć o całej sprawie i podbiegłam w kierunku przyjaciół. Dotarłam do nich akurat w chwili, gdy Zayn i Liam podawali sobie ręce, po czym poklepywali się po plecach. Uśmiechnęłam się na ten widok, co było niecodziennym zjawiskiem. W końcu musieliśmy wracać do domu. Moja rodzinka już dawno pojechała, więc musiałam wrócić z chłopakami. Pożegnałam się ze wszystkimi i weszłam do domu. Było w nim sporo ludzi, ale nie zwracałam na nich uwagi. Od razu poszłam do swojego pokoju, żeby przebrać się w coś normalnego. Kiedy to zrobiłam, wyciągnęłam zza łóżka tablicę, którą Sue miała zawieszoną w szpitalu. Schowałam ją tam zaraz po powrocie do domu, 3 dni temu. Teraz powiesiłam ją u siebie na ścianie, położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w uśmiechniętą twarz Sue. Studiowałam po kolei każde zdjęcie. Sue na kolanach Nialla, Sue na baranach u Harrego, Sue z całą piątką, Louis łaskoczący Sue.. Na każdym zdjęciu miała na twarzy wielki uśmiech, który po prostu nie schodził. Na jednej z fotografii mój wzrok spoczął najdłużej. Byłam na niej ja, Sue, Zayn i Liam. Wszyscy śmialiśmy się do obiektywu, przytuleni do siebie. I nagle przypomniałam sobie dzisiejszy pocałunek. Lekki, czuły i delikatny. Nadal czułam go na ustach. Nie powinno do tego dojść, to była chwila słabości, wziął mnie z zaskoczenia - tłumaczyłam sobie w myślach, ale tak naprawdę sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. To było takie.. inne. Kochałam Liama. Co do tego nie miałam wątpliwości. Ale Zayn dalej budził we mnie dziwne uczucia. W głowie miałam kompletny mętlik. Nagle usłyszałam dzwonek własnego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Liama.
-Tak kochanie? - odebrałam.
-Cześć! Chciałem tylko sprawdzić.. jak się czujesz..
-A jak myślisz? Najlepiej to nie jest..
-No tak.. słuchaj, wiem, że są u ciebie goście i w ogóle, ale nie dałabyś się wyciągnąć na spacer? Przepraszam, że tak o to pytam, może nie powinienem, ale..
-Liam skończ - przerwałam mu - naprawdę bardzo chętnie wyjdę z domu.
-Naprawdę?
-Tak. Bądź u mnie za 30 minut.
-Wiesz.. w sumie to jestem niedaleko twojego domu..
-Jak bardzo ?
-Stoję przy furtce.
-Wariat! Okej, już wychodzę.
Przebrałam się szybko w lepsze ciuchy, poprawiłam fryzurę i dyskretnie wyszłam z domu. Liam, tak jak powiedział, stał przy furtce i czekał na mnie. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko, pocałował i objął w pasie.
-Powinniśmy się pokazywać publicznie? Wiesz.. niedawno wszystkie tabloidy pisały o moim zerwaniu z Zaynem.. - powiedziałam niepewnie.
-Mam gdzieś fotoreporterów. Prędzej czy później i tak coś wywęszą. A ja nie zamierzam się ukrywać - odpowiedział stanowczo.
Zmusiłam się do uśmiechu i trzymając się za ręce poszliśmy do parku. Spacerowało tam mnóstwo par i rodziców z dziećmi. Mimo tego, że było naprawdę bardzo zimno, w objęciach Liama czułam się bezpieczna i spokojna. Przez cały czas rozmawialiśmy o Sue. Wspominaliśmy dzieciństwo, odwiedziny w szpitalu a ja opowiadałam mu różne śmieszne scenki z jej pobytu w Londynie. Gdy jeszcze nie musiała na okrągło leżeć w szpitalnym łóżku. Usiedliśmy na jednej z ławek. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
-Kocham cię - powiedziałam - i naprawdę ciesze się, że cię mam.
-Ja ciebie również - pocałował mnie w czubek głowy - i wiedz, że jesteś moim największym skarbem.
-Och, jakiś ty słodziutki.. - zażartowałam - normalnie ciastko z kremem.
-No cóż, staram się..
Zaśmiałam się. Było mi z nim tak dobrze. Jak chyba jeszcze nigdy.
W końcu zrobiło się bardzo późno i musieliśmy wracać do domu. Li odprowadził mnie pod same drzwi, ucałował na dobranoc i odszedł chodnikiem. Gdy tylko przekroczyłam próg zauważyłam, że kilka osób siedzi jeszcze w salonie. Najciszej jak umiałam poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc Sue - powiedziałam szeptem i zamknęłam oczy.
Po chwili spałam jak zabita. Ale to, co mi się przyśniło pamiętałam do końca życia...
-Nie szkodzi.. najważniejsze, że w końcu się spotkałyśmy.
Ciocia uśmiechnęła się do mnie i w tej chwili do kuchni wszedł tata.
-Musimy już jechać - powiedział.
Z wielkim trudem wstałam od stołu. Ubrałam płaszcz i wyszłam z domu biorąc ojca pod ramię. Mama i babcia już czekały w samochodzie. Kiedy zobaczyłam twarz matki, poczułam ukłucie w sercu. Wyglądała, jakby postarzała się co najmniej o 10 lat. Usta miała zaciśnięte, a w oczach łzy. Bez słowa wsiadłam do samochodu i zajęłam miejsce obok mamy i cioci. Podróż ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy w końcu dotarliśmy pod kościół, od razu zauważyłam sylwetki przyjaciół. Liam, Zayn, Harry, Louis, Niall, Ashley, Bridget i Jacob stali pod wejściem i rozglądali się dookoła. Jak widać zdążyli się już zapoznać. Niedaleko od nich stała jakaś znajoma dziewczyna. Po chwili rozpoznałam w niej Nicole. Chciałam do niej podejść, ale Lou mnie zauważył i cała ósemka zaczęła iść w moim kierunku. Przywitałam się z każdym po kolei i przytuliłam. Tylko Zayn unikał mnie wzrokiem. Stał z boku i powiedział tylko ciche "cześć". Na uścisk nie miałam co liczyć. Od awantury w ich domu nie zamieniliśmy ani słowa. Po minie Liama stwierdziłam, że do niego też się nie odzywał. Przeprosiłam na chwilę przyjaciół i podeszłam do Nicole. Uśmiechnęła się blado na mój widok i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam gest i przez chwilę żadna z nas się nie odezwała. Po prostu stałyśmy wtulone w siebie.
-Dziękuję, że przyjechałaś - powiedziałam, gdy już się od siebie odsunęłyśmy.
-Nie mogłabym nie przyjechać.. zatrzymałam się u koleżanki i zostaję jeszcze 3 dni.
-To wspaniale! Chodź, zapoznam cię z resztą..
-Poczekaj! - chwyciła mnie za ramię - masz na myśli.. One Direction? Poważnie?
-Oczywiście, że tak głuptasie! To są normalni ludzie.. no, prawie normalni.
Obie się zaśmiałyśmy. Wzięłam Nicki za rękę i pociągnęłam ją w kierunku grupki.
-Słuchajcie, to Nicole, moja przyjaciółka z Wolverhampton. A to Louis, Niall, Harry, Zayn, Ashley, Bridget i Jacob - wskazałam po kolei na każdego - a Liama już znasz.
-Cześć.. - powiedziała niepewnie.
Wszyscy podali jej rękę i przywitali się przyjaźnie. Przez chwilę rozmawialiśmy, ale w końcu trzeba było wchodzić do kościoła. Usiadłam w ławce z rodziną i przez całą mszę, nie uroniłam nawet łzy. Dopiero, gdy ojciec wszedł na ambonę i zaczął mówić o Sue, łzy polały mi się z oczu. Sama chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Po prostu nie dałam rady. Oparłam głowę na ramieniu matki i ze łzami w oczach słuchałam słów ojca. Inni ludzie też coś mówili, ale do mnie mało docierało. Zamknęłam się w sobie. W końcu poszliśmy na cmentarz. Wzięłam Liama pod rękę i jakimś cudem udało mi się tam dojść. Gdy patrzyłam na małą trumnę, w mojej wyobraźni od razu pojawiła się uśmiechnięta twarz Sue. To było ponad moje siły. Jednak moja mama była w o wiele gorszym stanie. Gdyby nie ojciec, który ją podtrzymywał, z pewnością upadłaby na ziemię. Słuchałam słów księdza, a przynajmniej starałam się słuchać. W końcu opuścili trumnę do wielkiej dziury w ziemi. Wtedy nie potrafiłam się już powstrzymywać. Zaczęłam płakać, jak małe dziecko. Wtuliłam się w Liama i zapomniałam o wszystkim. Chłopak gładził mnie po włosach i szeptał coś do ucha. Powoli zaczęłam się uspokajać. Mój wzrok mimowolnie spoczął na Zaynie. I nasze spojrzenia akurat się spotkały. Widziałam w jego oczach ból. Naprawdę wielki ból, którego nie byłam w stanie opisać. A oprócz niego kompletną pustkę. Musiałam z nim porozmawiać. Mimo wszystko musiałam. Nie mogło tak dłużej być. Ludzie zaczęli rozchodzić się do domów. Prawie każdy podszedł do mnie z kondolencjami. W końcu na cmentarzu zostaliśmy tylko my, moja rodzina i kilka innych osób.
-Zayn, możemy porozmawiać? - spytałam go - proszę.
Skinął tylko głową i odszedł kawałek, a ja do niego dołączyłam. Wolnym krokiem spacerowaliśmy obok starych, zapomnianych nagrobków.
-Przepraszam cię.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Dlaczego? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
-Myślałam, że nie powinnam na razie nic mówić.. czekałam na odpowiedni moment..
-Moment? Scarlett, każdy moment był odpowiedni! Gdybym wiedział, że z nim jesteś..
-To co byś zrobił? Pobiłbyś go?
-Wtedy po prostu straciłem nad sobą panowanie.. ja.. po prostu gdy was zobaczyłem.. w tej altanie.. to coś we mnie pękło! Nie wiem, co się ze mną stało.. po prostu..
-Po prostu co?
-Scarlett, ja nadal cię kocham.. i nie potrafię zapomnieć żadnej chwili spędzonej z tobą! Bo były to najlepsze chwile mojego życia.. przy żadnej dziewczynie tak się nie czułem.. sprawiłaś, że moje życie było piękne.. a teraz.. teraz wiem, że straciłem cię na zawsze.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po prostu stałam tam przed nim kompletnie oszołomiona.
-Ja.. nie wiem co powiedzieć..
-W takim razie nic nie mów..
-Mimo wszystko uważam, że powinieneś dać Liamowi jeszcze jedną szansę. To twój przyjaciel, gracie w jednym zespole!
-Tak, pewnie masz rację. Chodź, wracajmy..
Widziałam, jak odruchowo chciał objąć mnie ramieniem, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Włożył ręce w kieszenie spodni i przez drogę powrotną żadne z nas się nie odezwało. Dopiero, gdy zbliżaliśmy się do przyjaciół, Zayn nagle stanął, odwrócił mnie w swoim kierunku i lekko pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, nie wiedząc do końca co robię.
-Przepraszam.. Już nigdy nie stanę na drodze do twojego szczęścia.
Po tych słowach zostawił mnie i poszedł w kierunku naszej grupy. Na szczęście nikt nas nie zauważył, bo mogłoby być nieciekawie. W ogóle, co ja robię?! Czy ja.. pocałowałam Zayna?! Nie do końca dotarło do mnie to, co się stało. Postanowiłam zapomnieć o całej sprawie i podbiegłam w kierunku przyjaciół. Dotarłam do nich akurat w chwili, gdy Zayn i Liam podawali sobie ręce, po czym poklepywali się po plecach. Uśmiechnęłam się na ten widok, co było niecodziennym zjawiskiem. W końcu musieliśmy wracać do domu. Moja rodzinka już dawno pojechała, więc musiałam wrócić z chłopakami. Pożegnałam się ze wszystkimi i weszłam do domu. Było w nim sporo ludzi, ale nie zwracałam na nich uwagi. Od razu poszłam do swojego pokoju, żeby przebrać się w coś normalnego. Kiedy to zrobiłam, wyciągnęłam zza łóżka tablicę, którą Sue miała zawieszoną w szpitalu. Schowałam ją tam zaraz po powrocie do domu, 3 dni temu. Teraz powiesiłam ją u siebie na ścianie, położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w uśmiechniętą twarz Sue. Studiowałam po kolei każde zdjęcie. Sue na kolanach Nialla, Sue na baranach u Harrego, Sue z całą piątką, Louis łaskoczący Sue.. Na każdym zdjęciu miała na twarzy wielki uśmiech, który po prostu nie schodził. Na jednej z fotografii mój wzrok spoczął najdłużej. Byłam na niej ja, Sue, Zayn i Liam. Wszyscy śmialiśmy się do obiektywu, przytuleni do siebie. I nagle przypomniałam sobie dzisiejszy pocałunek. Lekki, czuły i delikatny. Nadal czułam go na ustach. Nie powinno do tego dojść, to była chwila słabości, wziął mnie z zaskoczenia - tłumaczyłam sobie w myślach, ale tak naprawdę sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. To było takie.. inne. Kochałam Liama. Co do tego nie miałam wątpliwości. Ale Zayn dalej budził we mnie dziwne uczucia. W głowie miałam kompletny mętlik. Nagle usłyszałam dzwonek własnego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Liama.
-Tak kochanie? - odebrałam.
-Cześć! Chciałem tylko sprawdzić.. jak się czujesz..
-A jak myślisz? Najlepiej to nie jest..
-No tak.. słuchaj, wiem, że są u ciebie goście i w ogóle, ale nie dałabyś się wyciągnąć na spacer? Przepraszam, że tak o to pytam, może nie powinienem, ale..
-Liam skończ - przerwałam mu - naprawdę bardzo chętnie wyjdę z domu.
-Naprawdę?
-Tak. Bądź u mnie za 30 minut.
-Wiesz.. w sumie to jestem niedaleko twojego domu..
-Jak bardzo ?
-Stoję przy furtce.
-Wariat! Okej, już wychodzę.
Przebrałam się szybko w lepsze ciuchy, poprawiłam fryzurę i dyskretnie wyszłam z domu. Liam, tak jak powiedział, stał przy furtce i czekał na mnie. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko, pocałował i objął w pasie.
-Powinniśmy się pokazywać publicznie? Wiesz.. niedawno wszystkie tabloidy pisały o moim zerwaniu z Zaynem.. - powiedziałam niepewnie.
-Mam gdzieś fotoreporterów. Prędzej czy później i tak coś wywęszą. A ja nie zamierzam się ukrywać - odpowiedział stanowczo.
Zmusiłam się do uśmiechu i trzymając się za ręce poszliśmy do parku. Spacerowało tam mnóstwo par i rodziców z dziećmi. Mimo tego, że było naprawdę bardzo zimno, w objęciach Liama czułam się bezpieczna i spokojna. Przez cały czas rozmawialiśmy o Sue. Wspominaliśmy dzieciństwo, odwiedziny w szpitalu a ja opowiadałam mu różne śmieszne scenki z jej pobytu w Londynie. Gdy jeszcze nie musiała na okrągło leżeć w szpitalnym łóżku. Usiedliśmy na jednej z ławek. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
-Kocham cię - powiedziałam - i naprawdę ciesze się, że cię mam.
-Ja ciebie również - pocałował mnie w czubek głowy - i wiedz, że jesteś moim największym skarbem.
-Och, jakiś ty słodziutki.. - zażartowałam - normalnie ciastko z kremem.
-No cóż, staram się..
Zaśmiałam się. Było mi z nim tak dobrze. Jak chyba jeszcze nigdy.
W końcu zrobiło się bardzo późno i musieliśmy wracać do domu. Li odprowadził mnie pod same drzwi, ucałował na dobranoc i odszedł chodnikiem. Gdy tylko przekroczyłam próg zauważyłam, że kilka osób siedzi jeszcze w salonie. Najciszej jak umiałam poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc Sue - powiedziałam szeptem i zamknęłam oczy.
Po chwili spałam jak zabita. Ale to, co mi się przyśniło pamiętałam do końca życia...
_______________________
2 lata! Haaah! Happy B-day chłopaki ♥
#HappyBirthday1DfromPoland ♥
No i jak spędzacie dzisiejszy wyjątkowy dzień? Rozdział specjalnie na tę okazję! :)
Ja calutki dzień śpiewam ich piosenki i przeglądam stare zdjęcia ;)
Jestem już w domu i dziękuję za wszystkie miłe słowa :) Już jest w porządku :)
Czekam na wasze komentarze! Z niecierpliwością ♥
świetne ! ;*
OdpowiedzUsuńja oglądam filmiki z nimi, zdjęcia i słucham ich piosenek ;D
dobrze, że wyzdrowiałaś . ;)
ejj, ale ona ma być z Zayn'em ! błagam ! ;]
zajebisty cóż więcej powiedzieć ;******
OdpowiedzUsuńZajebisty !!! Niech Scarlett wróci do Zayn'a. Pliss. :)
OdpowiedzUsuńNie zabijcie mnie tylko za to zdanie : LIAM ZASŁUGUJE NA NIĄ BARDZIEJ! Rozdział świetny, jak każdy inny. Tego nie da się opisać słowami. PS w 9/10 opowiadań jakie czytałam Zayn jest przedstawiany jako dupek, który zdradza laski, ale potem one do niego wracają też tak macie? Więc chcę koniec rutyny, niech jedna dziewczyna do niego nie wróci. Niech Scarlett do niego nie wróci. Ale moje słowa raczej mało dadzą bo największy wpływ na to ma pisarka. :)
OdpowiedzUsuńMiałam właśnie wielki dylemat, co zrobić w tym blogu. Dlatego zrobiłam ankietę z kim ma być Scarlett ;) Wszystko zależy od niej ;) Ale dziękuję za opinię ♥
UsuńProszę niech Scarlett będzie z Zayn'em. Oni do siebie pasują i kochają się. !!! Proszę. :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńSUPER!!!:***Karolcia:*
OdpowiedzUsuń