czwartek, 2 sierpnia 2012

Epilog ♥

Trzymałam kartkę w trzęsących się dłoniach, nie mogąc uwierzyć w to, co czytam.
Nie wiem po co to piszę. Może po prostu dla wyładowania emocji. Nie prowadzę pamiętnika, więc została mi tylko ta kartka. Wszyscy myślą, że wiedzą wszystko, ale wcale tak nie jest. Sami ułożyli sobie o mnie historyjkę i się jej trzymają. A ta impreza, przez którą wszystko się posypało, wyglądała całkiem inaczej. Wszyscy się bawili, a ja siedziałem sam. Nie miałem ochoty tańczyć. Przez cały czas myślałem o Scarlett. Żałowałem, że nie mogło jej być ze mną. Bo bez niej nic nie miało sensu. Impreza była ważna. Nawet bardzo ważna. I gdyby nie to, że musiałem na niej być, z pewnością byłbym ze swoją dziewczyną. No.. byłą dziewczyną, która teraz jest z Liamem. To boli. Przeze mnie wszystko się rozsypało. Przeze mnie odeszła i straciła do mnie zaufanie. A ja nie mogę nic poradzić, bo chcę żeby była szczęśliwa. Na tamtej imprezie podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Nie znałem jej, ale i tak siedziałem sam, więc przynajmniej mogłem z kimś pogadać. Wydawała się całkiem miła. Do czasu, gdy dała mi jakieś tabletki, przekonując mnie, że po nich wszystko nabierze kolorów. Domyśliłem się, że to jakieś narkotyki. Nie chciałem ich brać. Nie jestem narkomanem i wcale mnie do tego nie ciągnie. Ale wtedy.. no cóż. Uległem. Połknąłem dwie i od razu zacząłem mieć zawroty głowy, obrazy zaczęły rozmazywać mi się przed oczami i na chwilę straciłem nad sobą kontrolę. Nie mam pojęcia, co robiłem. Nie pamiętam tego. Ocknąłem się w jakimś pokoju, a w drzwiach stała Scarlett. Na jej widok od razu skoczyłem na nogi, ale ona uciekła, więc pobiegłem za nią. Niestety na nic. Do tej pory w koszmarach widzę jej zapłakane oczy i wiem, że to moja wina. Skrzywdziłem ją. I to bardzo. A teraz nie mam szans, żeby ją odzyskać. Kocham ją. Kocham ją, jak jeszcze żadną inną dziewczynę. Jest taka prawdziwa, wspaniała i kochana. Ale już nie moja. Moje serce rozpadło się na kilkaset kawałków i nic nie jest w stanie z powrotem go poskładać. Może z biegiem czasu przyzwyczaję się do myśli, że już nigdy jej nie przytulę, nie pocałuję i nie poczuję jej bliskości, jak wtedy, gdy leżeliśmy na trawie i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Zostały mi wspomnienia. Najwspanialsze ze wszystkich. Może to wystarczy... Zayn xx
Przeczytałam jego słowa kilka razy i łzy stanęły mi w oczach. Narkotyk? Więc.. on wcale nie chciał mnie zdradzić. To wina tamtej dziewczyny. A ja głupia uwierzyłam, że po prostu mu się znudziłam. W tej chwili poczułam, że go kocham. Że tak naprawdę nigdy nie przestałam. Gdy byłam z Liamem, starałam się ukryć to uczucie i udało mi się to. Myślałam, że to Li był dla mnie najważniejszy. Bo był, w pewnym sensie. Kochałam go, ale bardziej jak brata. Schowałam list z powrotem do koperty i wybiegłam z pokoju. Musiałam go znaleźć. Musiałam z nim porozmawiać. Domyślałam się, gdzie może być, więc szybko zbiegłam na dół. Wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie. No tak, widać, że mam załzawione oczy.
-Muszę gdzieś jechać - oznajmiłam - możecie pożyczyć mi rower?
-Jasne, jest w garażu - powiedział Harry - a coś się stało?
-Jeszcze nie wiem - powiedziałam i wyszłam z domu.
Wyjęłam z garażu pierwszy lepszy rower i wsiadłam na niego. Na dworze było naprawdę bardzo zimno. Końcówka listopada. Zaczęłam pedałować i pojechałam w znajomym kierunku. Byłam coraz bliżej polany, na której Zayn po raz pierwszy próbował mnie pocałować. Nie miałam pewności, że go tam znajdę, ale miałam dziwne przeczucie, że to własnie tam się ukrywa. Zbliżałam się do celu. Z daleko dostrzegłam jego sylwetkę, więc odetchnęłam z ulgą. Siedział nad brzegiem rzeki ze słuchawkami w uszach i wpatrywał się przed siebie. Zostawiłam rower i podeszłam do niego od tyłu. Nie zauważył mnie, ani nie usłyszał. Muzyka robiła swoje. Dotknęłam lekko jego ramienia, a on od razu odskoczył i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Scarlett? Co ty tu robisz?
Usiadłam obok niego bez słowa. Nie wiedziałam do końca, jak ma wyglądać ta rozmowa. Ale wiedziałam, że sporo zmieni w moim życiu.
-Muszę z tobą porozmawiać - wydusiłam w końcu.
-W porządku. O czym chcesz rozmawiać?
-O tobie, o mnie.. o nas.
-O nas? Nie rozumiem..
Wyciągnęłam z kieszeni kurtki białą kopertę i podałam mu ją. Spojrzał na nią, a potem na mnie, zupełnie zszokowany.
-Skąd.. skąd ty to masz? - spytał uciekając wzrokiem.
-Znalazłam ją całkiem przypadkiem.. Przepraszam, może nie powinnam grzebać w twoich rzeczach, ale.. eh, zresztą nieważne, to długa historia. Dlaczego?
-Co "dlaczego" ?
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-A kogo to obchodziło? Wymyśliliście sobie historykę i trzymaliście się jej. Nikt nie pytał mnie jak było naprawdę. Mieliście to gdzieś - spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-A co byś zrobił na moim miejscu? Przyszłam na tą imprezę specjalnie dla ciebie i co zobaczyłam? Jak wchodzisz do pokoju z obcą dziewczyną! Wiesz jak ja się poczułam? Jak nic nie warta zabawka, którą należy wymienić na inną, lepszą..
-Scarlett, ja..
-Co ty? To nie było fajne! Skąd mogłam wiedzieć, że... - poczułam łzy w oczach - do głowy by mi nie przyszło, że mogło stać się coś takiego! Powinieneś był mi powiedzieć!
-Chciałem! Naprawdę chciałem, ale nie chciałaś mnie słuchać! Unikałaś mnie, nie odbierałaś telefonów i kompletnie mnie olewałaś.. jak miałem ci powiedzieć?
-Nie wiem! Naprawdę nie wiem!
-Więc po o tu przyszłaś? Po co ze mną rozmawiasz? Po co do tego wracasz?
-Bo cię kocham! - za późno ugryzłam się w język.
Sama nie do końca wierzyłam, że wypowiedziałam te słowa. Spuściłam głowę i przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
-Ja.. jak to? - spytał Zayn po chwili - a co z Liamem?
-Zerwaliśmy. Dzisiaj. Wszystko zaczęło się na koncercie.. na "More than this".. a później jeszcze ten list.. nie no, ja chyba zwariowałam. Nie powinnam była ci tego mówić. Nie powinnam w ogóle tu przychodzić...
Chciałam wstać, ale Zayn złapał mnie za ramię i posadził z powrotem na ziemi. Nie mogłam już nic powiedzieć, ani zaprotestować, bo zamknął mi usta długim, namiętnym pocałunkiem. Nie protestowałam i oddałam pocałunek. Poczułam jak ciarki przechodzą mi po całym ciele, a w brzuchu roi się od motyli. Tego mi brakowało. Tak bardzo tęskniłam za jego obecnością. Przerażało mnie jak bardzo.
-Więc.. kochasz mnie? - spytałam gdy się od siebie odsunęliśmy.
-Nigdy nie przestałem cię kochać.
-W takim razie jestem twoja.
-Tylko moja?
-Tylko i wyłącznie.
I znów się pocałowaliśmy. Nie musieliśmy nic mówić. Rozumieliśmy się bez słów. Tamta chwila była tak magiczna, że do dzisiaj mile ją wspominam.Wstaliśmy, wzięliśmy się za ręce i wróciliśmy do domu.

Od tamtego momentu minęło 8 miesięcy. Wszyscy zareagowali entuzjastycznie na wiadomość, że znów jesteśmy razem. No, prawie wszyscy. Przez pewien czas Liam nie mógł się z tym pogodzić, ale w końcu poznał dziewczynę, z którą teraz jest bardzo szczęśliwy. A ja cieszę się razem z nim. Jego wybranka - Danielle Peazer - jest naprawdę wspaniała. Od razu się dogadałyśmy i zaprzyjaźniłyśmy. Co do mojej przyjaźni z Liamem. Nie skończyła się. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się pogłębiła. Traktujemy się jak rodzeństwo i jest nam z tym dobrze. Nigdy nie zapomnę tych cudownych chwil, które spędziliśmy razem. Zawsze będę mile je wspominać. Ashley i Hazza nadal są razem, bardzo szczęśliwi, choć zdarzają im się kłótnie. Ostatnio coraz częściej, ale nigdy nie trwają dłużej niż jeden dzień. Nicole przeprowadziła się z rodzicami na stałe do Londynu i jest z nami w jednej klasie. Mogłoby się wydawać, że będzie z Louisem, ale jej wybór padł na Nialla. Są ze sobą od dwóch miesięcy. I naprawdę aż miło na nich patrzeć. Są naprawdę słodką parą. Louis spotyka się z Eleanr Calder. Kolejna naprawdę świetna dziewczyna. Tworzymy jedną, wielką zgraną paczkę. Jest dobrze. Ba! Jest wspaniale. Nigdy nie myślałam, że moje życie będzie tak wyglądać. Mimo wielu wlotów i upadków jestem szczęśliwa. I mogę to powiedzieć z całą pewnością. Rodzice w końcu pogodzili się ze śmiercią Sue. Nie było to dla nich łatwe, ale udało się. Znów tworzymy szczęśliwą rodzinę. A na dodatek rodzice postanowili zrobić mi niespodziankę. Mama zaszła w ciążę i pod koniec listopada na świat ma przyjść mój mały braciszek. Wprost nie mogę się tego doczekać. Wybór imienia pozostawili mnie, więc ten mały bobasek ma mieć na imię Drake. Mój związek z Zaynem wygląda różnie. Owszem, czasami się kłócimy, ale nigdy nie trwa to długo. Przy nim czuję, że jestem bezpieczna. I wiem, że mogę być sobą.Czego chcieć więcej? Jest sobotni wieczór. Dzień wielkiej imprezy na plaży. Patrzę w roześmiane oczy Zayna i sama się śmieję. Biorę go za rękę i idziemy ku zachodzącemu słońcu.

_______________________________
THIS IS THE END! :(
Przyznam, że bardzo trudno jest mi kończyć tego bloga.
Przyzwyczaiłam się do postaci i zżyłam się z nimi.
Ale co miałam napisać - napisałam.
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i tak dużą liczbę wyświetleń!
Nie spodziewałam się, że to opowiadanie będzie miało takie powodzenie. ♥
Jesteście najlepsi, ale chyba o tym wiecie ;)
Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić was na nowego bloga, z całkiem nowym opowiadaniem.
Zostawiajcie komentarze, polecajcie znajomym, a może uda się pobić rekord komentarzy i wyświetleń ;) 
Jeszcze raz dziękuję i wielkie całusy dla was :*
Alexiss.♥ 

Wchodźcie!! :





wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 39

Bez słowa wpuściłam Ashley do środka i od razu poszłyśmy do mojego pokoju. Byłam bardzo ciekawa a zarazem poddenerwowana tym, o czym chciała ze mną porozmawiać. Pierwszy raz ją taką widziałam. Chodziła tam i z powrotem po całym pokoju, jakby głęboko się nad czymś zastanawiała.
-Ashley możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi? - spytałam po dłuższej chwili.
-O wczorajszą imprezę - powiedziała w końcu i usiadła naprzeciwko mnie w fotelu - pamiętasz coś?
-Nie bardzo.. - przyznałam.
-Uwierz mi, też byłam pijana, ale kilka rzeczy udało mi się zapamiętać.
-Na przykład?
-Na przykład twój przytulany taniec z Zaynem.
-Słucham? - nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
-Przytulaliście się do siebie jak dwa zakochane gołąbeczki! Zupełnie jakbyście byli razem.
-O czym ty mówisz? Pamiętałabym to!
-Jak widać nie bardzo. A Liam musiał na to patrzeć..
-Ale.. - urwałam nagle.
W głowie zaczęło mi coś świtać. Jeszcze nie wiedziałam do końca co to było, ale miałam dziwne wrażenie, że Ashley mówi prawdę. Bo niby po co miałaby kłamać? Usiałam na łóżku chowając twarz w dłoniach.
-Boże.. - powiedziałam - naprawdę coś takiego zrobiłam? I to na oczach Liama?
-Przykro mi kochana, ale tak. Widziałam jak na was patrzył. I uwierz mi, nie chciałabyś widzieć jego miny.
-Idiotka ze mnie..
-Nie zaprzeczę. W ogóle ostatnio cię nie rozumiem Scar.. I to twoje dziwne zachowanie na koncercie. Przez wszystkie piosenki patrzyłaś tylko na Zayna. A na "More than this" zupełnie ześwirowałaś i uciekłaś za kulisy. Możesz wytłumaczyć mi o co w tym wszystkim chodzi?
-Nie, nie mogę. Bo sama tego nie wiem - byłam coraz bardziej zdołowana.
-W takim razie nic już nie rozumiem.. - Ashley usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem - możesz odpowiedzieć mi na jedno, proste pytanie?
-Sądzę, że tak.
-Czy ty nadal czujesz coś do Zayna?
-Ja.. - zawahałam się - nie wiem.
-A więc jednak..
-Nie, Ashley. Ja sama nie wiem co czuję! Gubię się w tym wszystkim. Kocham Liama, ale ostatnio ciągle myślę o Zaynie. Nie wiem co się ze mną stało na koncercie. Po prostu poczułam się dziwnie.. A teraz.. To wszystko jest takie poplątane! Zayn mnie zdradził i do tej pory mnie to boli, ale..
-Ale?
-Ale teraz czuję, że mogę mu wybaczyć. Ashley, nie wiem co mam robić. Proszę, pomóż mi.
-Eh, przecież wiesz, że nie mogę. Sama musisz nad tym pomyśleć kochana. To twoje życie i twoje wybory. Musisz się po prostu nad tym zastanowić. I to dłużej niż przez 5 minut.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu Ash.
-Tak? - odebrała - cześć kochanie! ... jasne... myślę, że to da się zrobić.. w porządku... w takim razie do zobaczenia.. tak, ja ciebie też.
Przerwała połączenie i schowała telefon do kieszeni.
-Dzwonił Harry - oznajmiła.
-Nietrudno się domyślić.
-Pyta, czy możemy do nich przyjść.
-Teraz? - zdziwiłam się - przecież jest po 22:00!
-Nie, nie teraz. Jutro około 12:00.
-Zaraz, a co ze szkołą?
-Scarlett, o czym ty myślisz? Przecież mamy wolne do środy! Nauczyciele jadą na szkolenie. Żyjesz?
-Ach, tak faktycznie. Zapomniałam.
-No nic, ja będę uciekać. Wpadnę jutro koło 11:00, to pójdziemy razem, zgoda?
-Jasne, będę gotowa.
Odprowadziłam ją do drzwi i jak gdyby nigdy nic wróciłam do swojego pokoju. Od razu przebrałam się w piżamę i położyłam się do ciepłego, wygodnego łóżka. Długo zastanawiałam się nad słowami Ashley. Może faktycznie miała rację. Myśli szalały mi w głowie. Od Liama do Zayna, i tak w kółko. Niczego już nie byłam pewna. Wszystko wydawało mi się dziwne, inne. Przypominałam sobie wszystkie chwile z Zaynem, a później to samo z Li. Było tego zbyt wiele. Sama nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę. To było dla mnie za trudne. A co do tego tańca.. Jeżeli Liam to widział, to z całą pewnością mu się to nie spodobało. Ale przecież byliśmy pijani! Ja nawet do końca tego nie pamiętam! Leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć. Zamknęłam oczy, ale sen nie nadchodził.
-Sue - szepnęłam - proszę, powiedz mi co mam zrobić..
Nie otrzymałam jednak odpowiedzi. To było oczywiste. W końcu udało mi się zasnąć.

Następnego dnia wstałam o 9:00. Wzięłam prysznic, umalowałam się i ubrałam się w TO. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie ulubione płatki z mlekiem. Po zjedzeniu włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam na telewizor. Włączyłam na kanał z jakimiś kreskówkami i przez chwilę go oglądałam. W końcu przyszła Ashley. Ubrana była w TO. Zamknęłam dom i poszłyśmy do chłopaków. Przez całą drogę czułam dziwny niepokój. Bałam się rozmowy z Liamem. Ale musiałam ją przeprowadzić. Wczorajsze przemyślenia do czegoś mnie doprowadziły. W końcu dotarłyśmy na miejsce. Drzwi otworzył nam uśmiechnięty Louis i zaprosił do środka. W salonie siedział Niall i Harry. Ani śladu po Zaynie i Liamie.
-Więc, cóż to za okazja? - spytałam chłopaków.
-A tak, bez okazji. Mamy dzień wolny, więc postanowiliśmy coś zrobić. Dojdzie jeszcze Nicole - odpowiedział mi Niall.
-Miała dzisiaj wyjechać - zauważyłam.
-Tak, ale przedłuża sobie pobyt - Lou mrugnął do mnie znacząco.
Uśmiechnęłam się nic nie mówiąc.
-Więc, co robimy? Może jakiś film? - zaproponowała Ash.
-Zabawmy się we fryzjera! - krzyknął nagle Harry.
-Że co? - zdziwiłam się.
Owszem, zawsze miał szalone pomysły, ale teraz przeszedł samego siebie.
-No co? Mam ochotę uczesać Nialla. No proszę, tylko raz! - zrobił słodkie oczy.
-A kto powiedział, że ja się zgadzam? - spytał blondyn.
-No przecież ja! Proszę!
-No dobra, niech będzie. Może być zabawnie - zgodził się, na co Hazza zareagował szczęśliwym krzykiem.
W tym momencie po schodach zszedł Liam. Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Podeszłam do niego i przywitałam się z nim.
-Możemy porozmawiać? - spytałam - na osobności?
Kiwnął tylko głową i poszliśmy do kuchni. Usiadłam na blacie, a on stanął naprzeciwko mnie.
-Przepraszam - zaczęłam - przepraszam za ostatnią imprezę.. naprawdę nie pamiętam tego tańca..
-Scarlett, nie musisz się tłumaczyć.
-Ale chcę! Byłam pijana, to wszystko nie tak miało wyglądać..
-Ale ja to rozumiem!
-Naprawdę? - spojrzałam mu prosto w oczy, ale nic w nich nie dostrzegłam.
-Przyznam, nie było fajnie na was patrzeć..
-Przepraszam..
-Nie musisz mnie przepraszać..
Zapadło krótkie milczenie.
-Nie musimy dalej tego ciągnąć - powiedział po chwili.
-Że co?
-Kochasz jego, a nie mnie.
-Liam o czym ty mówisz?
-Scarlett, przecież ja to widzę! Widzę jak na niego patrzysz. Każde twoje spojrzenie mówi to samo. Tęsknisz za nim i mimo wszystko nadal go kochasz.
-Ja..
-Nie potrafisz temu zaprzeczyć, przyznaj. Kocham cię i naprawdę bardzo mi na tobie zależy. Ale nie mogę patrzeć jak się męczysz.
-Ja wcale się nie męczę! - próbowałam zaprzeczać, ale gdzieś głęboko w środku wiedziałam, że ma rację - nie chcę cię stracić..
-Nie stracisz mnie, obiecuję. Ale.. może nie jest nam pisane być razem..
-Więc.. to koniec? Tak po prostu? Wracamy do przyjaźni?
-Myślę, że tak będzie najlepiej. Dla nas obojga. A przynajmniej dla ciebie.
-W porządku..
Zeszłam z blatu i mocno się do niego przytuliłam. Wiedziałam, że będzie mi brakowało wspólnych chwil. Teraz musiałam zastanowić się co dalej. Spojrzałam w czekoladowe oczy Liama i go pocałowałam. Nie stawiał oporu, od razu oddał pocałunek. W końcu odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy do reszty. Harry stał z grzebieniem nad Niallem i zastanawiał się, co robić, a Louis z Ashley stali obok i przypatrywali się temu z uśmiechem. Uśmiechnęłam się mimo wszystko i podeszłam do Ash. Posłałam jej smutne spojrzenie i już wiedziałam, że wie o co chodzi. Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
-Mam pomysł! - krzyknął Lou - jak Hazza skończy z Niallerem, to zajmiemy się jego fryzurką!
-Co? Nie! Nie ma mowy! - krzyknął z udawanym przerażeniem - Nie dotkniecie moich włosów!
-Oh, ależ dlaczego nie? Ładnie by ci było w prostych.. - droczył się z nim Niall.
-Ani mi się waż! Po ostatnim razie do tej pory mam koszmary, że goni mnie wielka prostownica!
Zaśmiałam się pod nosem. Wyobraziłam sobie Hazzę uciekającego przed ogromną prostownicą i po prostu nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ashley, Liam i Lou chyba mieli ten sam problem. W końcu się uspokoili i Harry zaczął czesać Nialla.
-Będzie mi potrzebny lakier do włosów - stwierdził po chwili.
-Nie wiem czy znajdziemy w tym domu lakier - powiedział Liam.
-Oczywiście, że znajdziemy! - krzyknął Louis - choćby w pokoju Zayna.. Przecież codziennie przez godzinę układa sobie włosy! Musi mieć lakier.
-To fakt - przyznał Niall.
-Pójdę go poszukać - zaproponowałam i poszłam na górę nie czekając na odpowiedź.
Musiałam choć na chwilę stamtąd uciec. Musiałam zostać sama. Niekoniecznie w pokoju Zayna, ale skoro musiałam.. Dopiero teraz zauważyłam, że do tej pory go nie widziałam. Więc zapewne nie było go w domu. Mimo to i tak zapukałam do drzwi, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Zaczęłam przeszukiwać jego pokój, choć dziwnie się czułam grzebiąc w jego rzeczach. Minęło kilkanaście minut, a ja nadal nie mogłam znaleźć tego, czego szukałam. Wątpiłam, żeby trzymał lakier do włosów w biurku, ale otworzyłam po kolei wszystkie szuflady i przeszukałam je. Bez skutku. Nagle zauważyłam małą, białą kopertę, która musiała wypaść podczas przeszukiwań. Wzięłam ją do ręki i przyjrzałam się jej. Nie była podpisana, ani nawet zaklejona. W środku znajdowała się złożona kartka. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy powinnam ją otworzyć. Walczyłam ze sobą, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Zaczęłam czytać..

_________________________
Koniec rozdziału 39 :) 
Następny postaram się dodać szybko, choć nie mogę nic obiecać. ;) 
Małe problemy z internetem.. 
Jak wam się podoba? 
Piszcie! Zostawiajcie komentarze! Proszę was!
Czytasz --> Skomentuj! ♥ 
Chcę wiedzieć, co myślicie ; ) 
Więc CZEKAM : ) 


sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 38

Kiedy wyszłam spod prysznica, miałam jeszcze sporo czasu. Włączyłam telewizor na programie muzycznym. Leciała piosenka "Summer Paradise". Pogłośniłam na prawie cały regulator i zaczęłam śpiewać. Cause I remember every sunset, I remember every word you said and We were never gonna say goodbye, singin' la da da da da. Byłam sama w domu, więc mogłam się wygłupiać do woli. Następną piosenką było "Dance again". Zostawiłam włączony telewizor, zwiększyłam głośność i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi, żeby lepiej słyszeć i zajęłam się układaniem włosów. Później przyszedł czas na makijaż i ubranie się. Na koniec spryskałam się perfumami i wróciłam na dół. Właśnie zaczynała się piosenka "One thing". Mała rozgrzewka przed koncertem. Prześpiewałam ją całą, przypominając sobie tekst i tańcząc jak wariatka. Może nie powinnam, w końcu miałam żałobę. Ale skoro Sue prosiła mnie o imprezowanie, postanowiłam jej posłuchać. W końcu usłyszałam dźwięk klaksonu. Wyłączyłam telewizor, zarzuciłam na siebie płaszcz i wyszłam z domu. W samochodzie czekała już Ashley. Przywitałam się z nią i podałam kierowcy adres Nicole. Po kilku minutach zaparkowaliśmy pod domem jej koleżanki. Stała przy furtce i chyba zamarzała. Gdy tylko zobaczyła samochód, szybko do nas podbiegła i w trybie expres wsiadła do środka.
-Fajnie, że już jesteście - powiedziała - jeszcze chwila a zamieniłabym się w sopel lodu.
Uśmiechnęłyśmy się tylko i przez całą drogę plotkowałyśmy. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, pod aulą stała cała masa osób. Koncert rzeczywiście był "mały". Ochroniarz wprowadził nas tylnym wejściem i w końcu znalazłyśmy się za kulisami. Chłopaki od razu nas zauważyli i podeszli do nas.
-Heej - przywitałam się z Liamem i pocałowałam go - i jak tam?
-Wszystko świetnie - uśmiechnął się do mnie - macie miejsca pod sceną. Przez barierkami, więc jak chcecie to możecie być tam, lub zostać tu i obserwować nas od tyłu.
-Kuszące, ale.. - spojrzałam na dziewczyny - zamierzamy się dobrze bawić, więc chyba pójdziemy przed scenę.
-Dokładnie - poparła mnie Ashley wtulona w Hazzę - będziemy mogły was obserwować panowie.
-No cóż.. jest na co patrzeć - powiedział Lou i się wyszczerzył - a tak w ogóle to gdzie moje marchewki?!
-Nie chcę cię martwić - powiedział do niego Zayn - ale Niall był głodny..
-Głodny? Ooo.. to po moich marchewkach - zrobił smutną minę - Niall! Niall, gdzie jesteś ?! Horan, jak cię znajdę to po tobie!
Zaczął krzyczeć i oddalił się od nas, a my zaczęliśmy się śmiać. Mimowolnie zerknęłam na Zayna i nasze spojrzenia się spotkały. Posłałam mu lekki uśmiech a on odwzajemnił gest. Po kilkunastu minutach Lou wrócił z Niallerem.
-Masz mi je oddać! - krzyczał do niego Lou.
-Jeszcze dwie zostały w lodówce - oznajmił mu blondyn i Louis znów gdzieś pobiegł.
Po chwili wrócił z marchewką w ręce.
-To jest to - powiedział i ugryzł kawałek.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-A tak w ogóle Niall, to gdzie ty byłeś? - spytał go Liam.
-Aa.. robilem twitcama. Trwał tylko 6 minut, bo Lou wpadł i zaczął coś krzyczeć. Ale mniejsza o to, ważne że był.
-Chłopaki została minuta! - usłyszałyśmy czyjś głos.
Cała piątka wzięła mikrofony do ręki, a my pożegnałyśmy się z nimi i pobiegłyśmy pod scenę. Już po chwili wbiegli na scenę śpiewając "Na na na". Wszyscy zaczęli krzyczeć i śpiewać razem z nimi, więc zrobiłyśmy to samo. Kolejną piosenką było "I want". Miałyśmy sporo miejsca, więc zaczęłyśmy tańczyć, śpiewać i się wygłupiać. Brakowało mi takich chwil. I to bardzo. Bawiłyśmy się naprawdę świetnie. Ale przyszła kolej na piosenkę "More than this". Humor od razu mi się pogorszył. Tylko i wyłącznie przez tekst. Wyłapałam spojrzenie Zayna. Przez całą solówkę Hazzy patrzył prosto na mnie, a ja (nie wiem czemu) patrzyłam na niego. I to przez całą piosenkę. "Cause I can love you more than this" - brzmiało w mojej głowie.
A potem już tylko "I never had the words to say, but now I'm asking you to stay for a little while inside my arms. And as you close your eyes tonight, I pray that you will see the light, thats shining form the stars above.." Poczułam dziwne uczucie w sercu. Niewytłumaczalny ból. Jakby moje uczucia, które tak bardzo starałam się ukryć, skumulowały się i uderzyły we mnie pełną mocą. Na piosenkach "Moments" "Same mistakes" i "Gotta be you" czułam się już tylko gorzej. Co się ze mną dzieje?! - pytałam siebie w myślach, ale kompletnie nie znałam odpowiedzi. Dziewczyny chyba zauważyły, że coś się dzieje, bo przypatrywały mi się z zaciekawieniem i troską.
-Hej, wszystko w porządku? - spytała Nicole.
-Nie jestem pewna..
-Coś się stało?
-Jeszcze nie.
-Jeszcze..? - Ashley spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Ech, sama nie wiem.
Przez resztę koncertu mój wzrok ciągle uciekał w kierunku Zayna. I nie mogłam nic na to poradzić. Próbowałam zająć czymś myśli, ale nie za bardzo mi to wyszło. Chciałam się opanować. Naprawdę chciałam. Ale nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Przeprosiłam dziewczyny i pobiegłam do łazienki za kulisy. Chłopaki akurat schodzili ze sceny, żeby się przebrać. Na szczęście mnie nie zauważyli. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Chciałam ochlapać twarz zimną wodą, ale przypomniałam sobie o makijażu. Próbowałam się uspokoić. Tylko czemu? Sama nie wiedziałam, co się ze mną działo. Zupełnie nagle i niespodziewanie poczułam, że coś jest nie tak. Że coś jest nie na miejscu. Otrząsnęłam się z tego wszystkiego i z przyklejonym uśmiechem wróciłam do dziewczyn.
-Już okej? - spytała Ashley.
-Tak, przepraszam. Nagły nawał wspomnień. Ale już w porządku.
Uśmiechnęły się do mnie i wróciłyśmy do zabawy. Znów zaczęłyśmy tańczyć i na chwilę zapomniałam o wszystkim.
W końcu koncert dobiegł końca. Zmęczone poszłyśmy za kulisy i pogratulowałyśmy chłopakom świetnego występu.
-To teraz czas na after party! - stwierdził Harry na co reszta wybuchnęła entuzjastycznym krzykiem.
-W takim razie bawcie się dobrze - powiedziała Nicole cicho.
-A ty co? Nie idziesz? - spytał ją Louis.
-No.. ja.. nie wiem czy powinnam..
-Jasne, że powinnaś! - powiedział do niej Niall - my zawsze rozkręcamy najlepsze imprezy.
-No ba, jaki skromniś - prychnęłam.
-A co? Nie mam racji?
-Oj no dobra, masz. Więc jak? Idziemy czy będziemy tu tak stać?
-A nie rozdajecie dzisiaj jakichś autografów czy coś? - spytała Ashley.
-Dzisiaj nie. Możemy bawić się całą noc!
-Oh yeah! DJ Malik gotowy do drogi! - krzyknął Zayn i założył sobie czapkę na głowę.
-Ta.. dzisiaj ty rozkręcasz imprezę Zayn - powiedział do niego Liam - więc nudzić to się nie będziemy.
-Nie pozwolę na to!
W końcu poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do najbliższego clubu. Nie było w nim zbyt wielu osób, więc impreza rozkręciła się od razu, gdy Zayn podszedł do konsoli. Zamówiliśmy sobie jedne z najmocniejszych drinków i usiedliśmy przy stoliku. Już po godzinie czułam, że wkrótce urwie mi się film. Chłopaki też za dobrze nie wyglądali. Louis i Nicole zaszyli się w kącie, Niall się obżerał, Hazza z Ashley tańczyli erotyczny taniec na środku parkietu, Zayn był za konsolą, a ja siedziałam wtulona w Liama. I nadal miałam to dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Do stolika podszedł Harry z Louisem. Nicole i Ashley zjawiły się zaraz za nimi.
-Chcieliśmy wam oznajmić.. - zaczął Hazza.
-Że się pobieramy! - skończył za niego Lou.
-Co? Nie! To nie tak! Lou zepsułeś moment!
-To w końcu się nie pobieramy?
-Nie dostałem od ciebie pierścionka!
-Nie? Wybacz, mój błąd! - Louis wziął ze stołu nakrętkę od tymbarka i próbował wcisnąć ją Hazzie na palec.
-No więc wyjdziesz za mnie?
-Och Louis! Marzyłem o tym od dawna! Ale ja mam dziewczynę..
-Trudno! A więc będzie to miłość zakazana!
-Jesteś na to gotowy?
-Dla ciebie wszystko!
-Dobra dobra. Zaręczyny zaręczynami. Ale gdzie jest Niall? - powiedziałam.
-O tu.. - Hazza wskazał puste miejsce - ej, przed chwilą tu był.
Po tych słowach Niall podszedł do stolika.
-Ej, czy ja mam dziewczynę? - spytał.
-Jak możesz tego nie wiedzieć?! - spytała Nicole.
-Bo jakaś laska twierdzi, że mnie kocha i że jesteśmy małżeństwem! Chryste, nie pamiętam własnego ślubu!
-Ej, ten pies się na mnie dziwnie patrzy! - krzyknął Zayn, który właśnie odszedł od konsoli i znalazł się koło nas.
-Zayn, co ty pierdolisz? Jaki pies? - spytałam go.
-No jak to jaki! Tamten! - wskazał palcem na ścianę za nami, na której był wywieszony obraz małego pieska - perfidnie się na mnie gapi!
-Uważaj, bo cię zgwałci - prychnął Lou.
-Naprawdę może?! - przeraził się.
-Bardzo możliwe.. I urodzisz małe szczeniaki! - krzyknął Harry - Zayn proszę, chcę zostać wujkiem! Proszę, proszę, proszę!
Wypiliśmy jeszcze kilka drinków. Obrazy zaczęły rozmazywać mi się przed oczami.
-Chcę zatańczyć - oznajmiłam i wstałam od stolika - już. Ktoś chętny?
-Zobaczmy jak sobie radzisz! - powiedział Zayn i wyciągnął mnie na parkiet.
Przez trzy piosenki tańczyliśmy normalnie. Po prostu się wygłupialiśmy i nie zwracaliśmy na nic uwagi. Ale na moje nieszczęście nadszedł czas na wolny kawałek. Spojrzałam na Zayna niepewnie, ale byłam tak pijana, że miałam wszystko gdzieś. Wtuliłam się w niego i kołysaliśmy się w rytm spokojnej melodii. Po skończonej piosence wróciliśmy do reszty. Wypiliśmy jeszcze trochę i nawet nie zauważyliśmy kiedy impreza dobiegła końca. Nie pamiętałam nawet drogi do samochodu. Byłam tak pijana, że urwał mi się film. Nie miałam pojęcia, jakim cudem znalazłam się w domu. Ale gdy tylko weszłam do swojego pokoju, padłam na łóżko i zasnęłam..

Obudziłam się naprawdę późno, ale na szczęście była sobota, więc miałam trochę luzu. Rodziców nadal nie było. Zostawili wiadomość na sekretarce, że wrócą wieczorem. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni nalać sobie szklankę wody. Miałam naprawdę niezłego kaca i wielką dziurę w pamięci. Wzięłam tabletki na ból głowy i wróciłam do pokoju. Zegar wybijał godzinę 15:00. Zasłałam łóżko, wzięłam prysznic i ubrałam się. Makijaż na razie sobie darowałam. Postanowiłam trochę poczytać, więc wzięłam "Igrzyska Śmierci", usiadłam na parapecie i zagłębiłam się w lekturze. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobił się wieczór i wrócili rodzice. Zamknęłam książkę i zeszłam na dół. W kuchni zastałam tylko tatę.
-Hej - przywitałam się z nim - jak było u cioci?
-W porządku. To był naprawdę długi dzień.
-Nie tylko dla ciebie. A co z mamą? Gdzie ona jest?
-Powiedziała, że idzie się położyć. Ale wątpię, żeby spała.
-Lepiej sprawdzę co u niej.
Ojciec kiwnął lekko głową. Wyszłam z kuchni i wróciłam na górę. Po drodze do sypialni rodziców zauważyłam, że w pokoju Sue świeci się światło. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Mama siedziała na łóżku i tuliła do siebie jedną z ulubionych sukienek Sue.
-Mamo.. - powiedziałam cicho i podeszłam do niej.
Dopiero wtedy zauważyłam, że płacze.
-Chcę ją z powrotem - powiedziała przez łzy - chcę, żeby wróciła.
-Przecież wiesz, że to niemożliwe.
-Wiem. Ale chcę żeby tu była.
-Mamo, zamartwianie się nic nie zmieni! Nie rozumiesz? Życie toczy się dalej. Rozumiem, że nie jest ci łatwo. Uwierz, mi też nie i tacie z pewnością też! Ale nie możemy zatrzymać się w tym jednym momencie i żyć tą chwilą, która minęła. Przecież Sue ciągle tu jest. W naszych sercach i wspomnieniach! I na pewno nie chciałaby patrzeć, jak płaczesz.
Mama nic nie powiedziała, więc przytuliłam się do niej mocno i opowiedziałam jej mój sen.
-Nie możemy tak żyć - kontynuowałam - zamknijmy ten rozdział.
-Masz rację - powiedziała w końcu - musimy żyć dalej. Bez względu na wszystko.
-Cieszę się, że mnie rozumiesz. Masz jeszcze mnie! I oczywiście tatę. Jakoś damy sobie radę, zobaczysz. Dopóki jesteśmy razem, wszystko będzie szło po naszej myśli.
-Dziękuję Scarlett - powiedziała i ucałowała mnie w czoło - dziękuję, że otworzyłaś mi oczy. Kocham cię córeczko.
-Ja ciebie również.
Przytuliłyśmy się do siebie. Pierwszy raz od dawna poczułam nić, która łączyła mnie z mamą. Kiedyś została zerwana, ale w końcu ją naprawiłyśmy. Wspólnie wyszłyśmy z pokoju Sue i zgasiłyśmy światło. Już chciałam wchodzić do swojego pokoju, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam je otworzyć. W progu stała Ashley z grobową miną.
-Musimy pogadać - powiedziała ostro..

______________________________
I kolejny rozdział ; ) 
Dziękuję wam za głosowanie w ankiecie. 
W końcu wiem jak zakończyć tego bloga ;) 
Jesteście najlepsi! I cieszę się, że tu wpadacie ;) 
Czekam na wasze komentarze! ♥

A na koniec blogi, które są warte przeczytania! ♥ 

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 37

Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. Rozglądałam się, ale oprócz mnie nie było w nim nikogo. Zauważyłam drzwi. Podeszłam do nich i wyszłam za zewnątrz. Przynajmniej wydawało mi się, że gdzieś wyjdę. Znalazłam się w kolejnym pomieszczeniu. Większym i bardziej przestronnym. I znów kolejne drzwi, przez które wyszłam. A za nimi znów jakiś pokój. I tak 10 razy. Aż w końcu znalazłam się w jakimś ogrodzie. Nie, nie w jakimś ogrodzie. To był mój ogród, w którym tak kochałam przesiadywać gdy byłam mała. Wolverhampton. Wszędzie było pusto i cicho. Dopiero po chwili dostrzegłam postać siedzącą na huśtawce. Mała dziewczynka w białej sukience, siedząca tyłem do mnie. Ale gdy odwróciła się w moją stronę, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ta twarz, ten uśmiech, te oczy..
-Sue...? - szepnęłam i szerzej otworzyłam oczy.
Nie dostałam odpowiedzi. Niby-Sue podeszła do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i spokojem w oczach.
-A kogo się spodziewałaś? - spytała po chwili.
-Nie wiem.. ale.. co ty.. dlaczego..
-Scarlett, przestań się jąkać! Przecież to twój sen!
-W porządku, już dobrze.
-A teraz mnie przytul.
Zrobiłam to, o co mnie prosiła. Kucnęłam i przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam. Poczułam łzy na policzkach. Takiej chwili miałam już nigdy nie przeżyć. A jednak.. Poszłyśmy na drewnianą huśtawkę i obie na niej usiadłyśmy.
-Nie jestem tu bez powodu - powiedziała Sue - muszę ci coś powiedzieć.
-Nie rozumiem.. przecież to mój sen!
-Inaczej nie mogłam do ciebie przyjść! Przecież na ziemi już nie istnieję.
-Istniejesz - powiedziałam twardo - i zawszę będziesz istnieć. Bez względu na wszystko.
-To miłe, że tak uważasz, ale..
-Nie ma żadnego "ale" Sue. Jesteś i zawsze będziesz moją młodszą siostrą.
-A ty najlepszą starszą siostrą na świecie.
-Sue.. Przepraszam cię..
-Ale za co ? - zdziwiła się.
-Za to, że ostatnio nie miałam dla ciebie czasu.. że rzadko cię odwiedzałam.. że nie dotrzymałam obietnicy, że wszystko będzie w porządku..
-Scarlett, ty nie masz mnie za co przepraszać! Spełniłaś moje największe marzenie! Spotkałam chłopaków, moich idoli! Sprawiłaś, że moje życie w szpitalu nie było takie okropne! Nie obwiniaj się o moją śmierć. Moje serce po prostu nie wytrzymało. A teraz.. jest mi lepiej. Tęsknię za wami, naprawdę. Ale tak musiało być. Sama dobrze o tym wiesz.
-Ale przecież..
-Nie Scarlett. Nie zaprzeczaj. Jesteśmy w twoim śnie, a ja muszę ci coś powiedzieć.
-W takim razie słucham.
-Wiem, że po mojej śmierci cała rodzina rozpacza.. wiem, co dzieje się z rodzicami. Wiem, jak wygląda wasze życie. I nie chcę, żeby tak było. Chcę żebyście cieszyli się życiem! Chcę, żebyście zobaczyli, jakie ono jest piękne! Rozglądnij się dookoła, jaki świat jest cudowny. Będę z wami w każdym powiewie wiatru. Nie będziecie mnie widzieć, ale będziecie czuć moją obecność. Nie rezygnuj z imprezowania. Jesteś nastolatką, to ci jest potrzebne! Ja nie mogłam chodzić na imprezy, więc ty baw się za nas obie. Proszę cię, zrób to dla mnie. Wspominaj mnie. Wspominaj nasze wspólne chwile, ale nie załamuj się, że mnie nie ma. Bo jeszcze się spotkamy. W niebie.
-Sue..
-Scarlett, proszę. Nie chcę, żeby nasza rodzina skończyła jak wszystkie inne. Depresje i tak dalej. Zrób to dla mnie. Proszę..
-Dobrze - zgodziłam się.
-Obiecaj, że zrobisz wszystko co w twojej mocy, żeby uratować naszą rodzinę.
-Obiecuję Sue. A czy.. rodziców też odwiedzisz?
-Jeżeli mi się uda. Nie zawsze wychodzi. A teraz muszę już iść. Mój czas się skończył.
-Co? Nie! Nie odchodź!
-Przecież wiesz, że muszę. Taka kolej rzeczy.
Przytuliła się do mnie mocno, a ja ucałowałam ją w czoło.
-Żegnaj Sue. Nigdy o tobie nie zapomnę.
-Ja o tobie również. I do zobaczenia! Pamiętaj o obietnicy!
-Pamiętam!
I rozpłynęła się. Zupełnie, jakby zniknęła we mgle.
I właśnie wtedy się obudziłam. Znów znalazłam się w swoim pokoju w Londynie. Życie znów było takie samo. Musiałam iść do szkoły. Miałam naprawdę wielkie zaległości i groziło mi powtarzanie klasy. Ubrałam się, spakowałam plecak, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Rodzice siedzieli w kuchni. Pożegnałam się z nimi i wyszłam z domu. Do szkoły szłam sama, a nie jak zwykle z Ash. Przez całą drogę myślałam o swoim śnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do szkolnego budynku. Do lekcji zostało jeszcze 20 minut. Pierwszy raz byłam w szkole tak wcześnie. Poszłam do swojej szafki i wyciągnęłam podręczniki na pierwszą lekcję. Poszłam pod salę, usiadłam na ławce i otworzyłam podręcznik do biologii. Zamierzałam zgłosić się do odpowiedzi, bo biologia zawsze dobrze mi szła. Zatopiłam się w lekturze, gdy nagle ktoś nade mną stanął. Oczywiście Ashley.
-Dziewczyno! - powiedziała - nie łaska była zadzwonić, albo chociaż napisać? I w ogóle jak dobrze cię widzieć!
Przytuliłyśmy się i Ashley usiadła koło mnie.
-Dawno cię tu nie było - powiedziała.
-Tak.. i dlatego nie mogłam dłużej ciągnąć tej laby. Chcę w końcu skończyć szkołę. Nie mogę zawalić ostatniej klasy.
-Prawidłowo. Widzę, że uczysz się na test z biologii.
-Test?! Jaki test do cholery?! - przeraziłam się.
-Dzisiejszy. Nie wiesz?
-Hmm, zastanówmy się. Ciekawe kto miałby mi powiedzieć!
-No sorry, nie wiedziałam, że będziesz w szkole.
-Okej, okej.. jakoś dam radę. Wystarczy mi 3..
-Poradzisz sobie. A tak w ogóle to.. jak się czujesz?
-O dziwo dobrze.. Nawet bardzo dobrze. Miałam bardzo ciekawy sen..
Opowiedziałam jej go od początku do końca.
-Ciekawy, naprawdę - powiedziała, gdy skończyłam.
Ale nie zdążyła dodać niczego więcej, bo rozległ się dzwonek na lekcję. Tego dnia każda lekcja wyglądała tak samo. Umawiałam się z nauczycielami na zaległe testy i prace domowe. Na kilku zgłosiłam się nawet do odpowiedzi. Dzień minął naprawdę szybko. Po ostatniej lekcji przy mojej szafce zastałam Liama. Uśmiechnęłam się szeroko na jego widok. Podbiegłam do niego i pocałowałam na powitanie.
-A co ty tu robisz?
-Słyszałem, że jesteś w szkole, więc ta-da! Przyszedłem cię odwiedzić.
-Och, jak miło. A ty nie powinieneś być w swojej szkole?
-Już nie. Polonistka zachorowała i nie mieliśmy dwóch ostatnich lekcji.
-Takim to dobrze.
-Widzę, że humor ci się poprawił.
-I to znacznie.
-W takim razie się cieszę. Czy pozwolisz, że odwiozę cię do domu?
-Będę zaszczycona.
Uśmiechnął się do mnie i lekko pocałował w usta. Wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy ze szkoły. Na parkingu stał zaparkowany jego samochód. Gdy do niego szliśmy, wyłapałam sporo zazdrosnych spojrzeń.
-Patrz! Ona chodzi z pedałem! - usłyszałam za sobą krzyk a potem głośne śmiechy.
Nie trudno było się domyślić, kto wypowiedział te słowa. Flynn Jameson - największy szkolny żartowniś, a przy tym kompletny palant. Zatrzymałam się w pół kroku, zamknęłam oczy i zacisnęłam usta.
-Nie warto - usłyszałam głos Liama, ale go zignorowałam.
Wyrwałam się i szybkim krokiem podeszłam do śmiejącej się grupki. Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, przywaliłam Flynnowi prosto w twarz. Aż biedaczek zatoczył się do tyłu. Rozległo się głośne "uuu".
-Co ty kurwa robisz?! - wrzasnął na mnie.
-Należało ci się - syknęłam - nie życzę sobie takich komentarzy pojebie.
-Bo co mi niby zrobisz? - parsknął.
-No cóż. Jak widać właśnie uderzyła cię dziewczyna. Nie masz się czym chwalić, co? Biedaczek.
-Pierdol się.
-Jeszcze raz usłyszę jakikolwiek komentarz z twoich ust to..
-To co? Myślisz, że się ciebie boję? - zaczął się śmiać.
-Mnie? Ależ skąd. Tylko, że wiesz. Mój chłopak jest sławny. I ma kumpli. Bardzo dużo kumpli. W dodatku ty nie dorastasz mu do pięt przychlaście.Wyglądasz, jakby urodził się orangutan.
-Nie przeginaj..
-Ha! Myślisz, że jesteś śmieszny? Ja też potrafię. Pamiętasz jak rok temu, wydarzył się pewny incydent z twoimi różowymi gaciami?
-O czym ty... - przerwał w połowie zdania.
-Myślałeś, że nikt tego nie widzi, co? Jak na biwaku, w swoim domku paradowałeś w różowych gaciach udając, że jesteś na wybiegu. Na całe szczęście akurat wtedy razem z Ashley tamtędy przechodziłyśmy. I powstał naprawdę ciekawy filmik.
-Żartujesz - syknął - ty suko!
-Nie pozwalaj sobie - warknął Liam, który nagle znalazł się obok mnie.
Od Flynna był wyższy o co najmniej 20 cm.
-Jeszcze raz powiesz choć jedno złe słowo, na kogokolwiek z One Direction, ten filmik pojawi się w internecie. I w mediach. A wtedy nie będziesz miał życia.
Cała grupka zaczęła się śmiać. Flynn zrobił się cały czerwony ze wstydu.
-A na dowód proszę bardzo - wysłałam mu filmik na telefon - to ty się pierdol Jameson. I wiedz, że mam nad tobą przewagę.
Nie powiedziałam nic więcej. Wzięłam Liama za rękę i ruszyliśmy w kierunku samochodu. Do tej pory słyszałam głośne śmiechy i komentarze jego "kolegów". Wsiadłam do auta i zapięłam pas. Miałam dość wraże jak na jeden dzień.  Dziękowałam sobie, że mimo wszystko nie usunęłam tego filmiku.
-Byłaś świetna - powiedział Li, gdy zaparkowaliśmy pod moim domem.
-Nie pozwolę, żeby ktokolwiek obrażał ciebie lub innego członka One Direction. Nie mają do tego prawa. I kropka.
-Jesteś niesamowita - pocałował mnie w policzek - nie każdego byłoby stać na takie coś.
-Mnie owszem.
-Słuchaj, gramy dzisiaj koncert w Londynie. Co prawda mały, ale nie chciałabyś przyjść?
-Z wielką chęcią! Już dawno nie słyszałam jak śpiewacie.
-Świetnie! Tobias przyjedzie po ciebie o 20. Po drodze zgarnie jeszcze Ashley, co ty na to ?
-Wspaniale, ale.. - nagle sobie o czymś przypomniałam - Nicole jest w Londynie.. nie dałoby się jeszcze jej wcisnąć?
-Nie widzę problemu!
-Kochany jesteś.
-No przecież wiem.
Zaśmiałam się i pocałowałam go na pożegnanie. Od razu zadzwoniłam do Nicole. Tak jak się spodziewałam, zareagowała bardzo entuzjastycznie. Weszłam do domu i od razu poszłam do swojego pokoju, poszukać czegoś odpowiedniego. Rodziców nie było w domu. Zastanawiałam się gdzie mogą być, ale przypomniałam sobie, że mieli jechać do cioci Charlotte i mieli wrócić jutro. Przetrząsnęłam całą szafę i w końcu wybrałam odpowiedni zestaw. Zaczęłam się przygotowywać..

____________________________
I jest kolejny rozdział ;) 
Cieszę się, że wchodzicie na Eternity in an Hour ♥
To dla mnie naprawdę dużo znaczy ;) Jutro pojawi się rozdział 1 ; ) 
Dziękuję za wszystkie komentarze i czekam na następne!
To, że komentujecie moje rozdziały naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Zostawcie po sobie ślad Directioners .! < 3 

wtorek, 24 lipca 2012

Nowy bloog! ♥

Zapraszam na nowego bloga! ♥


Eternity in an Hour . ♥

Abigail jest zwyczajną dziewczyną, zupełnie nie wyróżniająca się z szarego tłumu zwykłych ludzi. Razem z przyjaciółką - Britney - nagrywają filmiki, na których Abbie śpiewa różne covery i własne kompozycje. Nigdy jednak nie pokazuje na nich swojej twarzy i podpisuje się jako 'bezimienna'. Mają naprawdę bardzo dużo pozytywnych komentarzy i wyświetleń, jednak obiecują sobie, że nigdy się nie zdradzą. Do czasu gdy Zayn - jeden z członków popularnego zespołu One Direction - odkrywa wielki talent Abbie i wysyła jej wiadomość. Stara się za wszelką cenę ją odnaleźć. Pomaga mu przy tym reszta zespołu i (oczywiście) media. Czy Abigail się ujawni? Czy zdoła spotkać się z chłopakiem? Czy będzie chciała zmienić całe swoje życie? 

Dowiedz się tego! Wejdź na Eternity in an Hour .



Zapraszam! Jest już prolog :)